Felieton nagrobnie listopadowy
Tradycja „nakazuje” w swym tak typowo ludzkim wymiarze, często w jakiejś iracjonalnie ślepej, bezlitosnej pasji. Spróbuj się opamiętać, zrazu zaraz będziesz od czci i wiary odsądzon(a)y.
Korki samochodów na drogach przed cmentarzami, Tłumy w amoku zapamiętałej pamięci nagłej o zmarłych,o grobach. Wycieranie sobie buzi obowiązkiem, „polską ładną tradycją”, wiarą … ciekawe w co?!
Kupowanie kilogramów kwiatów „żywych, sztucznych, zniczy w tonach i w te pędy na cmentarz na rewię mody cmentarnej. Czy są może już znicze z pozytywkami..., bo migające diodami widziałem! Komu to? Tym co odeszli?!
Czy po to by w ohydnie prostacki sposób załatwić swoje poczucie jakieś tam… Czesem bez głębszej refleksji. Która mija wraz z Zaduszkami.
Czy po to by w ohydnie prostacki sposób załatwić swoje poczucie jakieś tam… Czesem bez głębszej refleksji. Która mija wraz z Zaduszkami.
To przecież przemysł, biznes tego kiepskiego sortu, żerującego na ludzkich małościach, słabościach i chęci przekupienia własnych sumień.
Jakby na ironię w tym swoistym "międzyczasie" - jest 31 października - rocznica reformacji. To między innymi, przeciwko takiej obłudzie Luter protestował. Lecz rocznica tonie w powodzi doniczkowej, zniczowej, biegowej, towarzyskiej. "Pani widziała a Kowalska znów …."
"Choć pamiętając okazjonalnie o zmarłych, zapominamy o pamięci, i o odwiedzinach (za życia) jeszcze u żywych" – rzekła serdeczna znajoma wzdychając smutnie. Miała rację.
W tym całym pśpiechu "fanfaronadzie" widywałem cmentarze zapomniane od ludzi. Takie niechciane. Chylę głowę przed tymi, którzy mnie rozumieją.
Mikrob
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz