Książki … moja miłość
Wiem, wiem - książki „papierowe” to przeżytek. Tak mi wiele osób udowadnia niekiedy, fascynując się zdobyczami techniki XXI wieku. Wtedy w cichości serca i umysłu, przychodzi taka nieustannie myśl - co wystarczy jeden impuls elektryczny z wybuchu jądrowego i szlus! Po audiobookach, ebookach, ba i wszelkich innych elektronicznie zachowywanych.
A jeśli wybuch bomby elektromagnetycznej, okaże się rzeczywistością, bowiem już od dawna pracują nad tym wojskowi, naukowcy w wielu miejscach na świecie – to tym bardziej szlus!
Ba, nie tylko dla książek elektronicznych ale dla wszelkich urządzeń, systemów elektronicznych – od radia, tv internetu, poprzez samochody, GPS, oraz co nie bądź z elektroniką i przesyłaniem energii (prądu) związane.
A książki papierowe nie wszystkie spłoną przywalone gruzem, ziemią, etc.
Ja kocham książki.
Wychowałem się ich otoczeniu i obecności. Poza tym sentymentem i ciepłem wszelakim tęsknym o nich myślę. Moja Mama nauczycielka polonistka i zarazem bibliotekarka nauczyła mnie je kochać i szanować.
Nie tylko mnie bo i mojego Tatę urzędnika, pocztowca. Miał swoje ulubione. W jednej z nich znalazłem długo po śmierci Taty … schowanego skrzętnie, na wszelki wypadek … „zaskórniaka”. Niebagatelnego nominału tamtych czasów – bo ówczesnego z lat sześćdziesiątych, z wizerunkiem Kopernika ”w kółku”.
To było, w jakże mojej ulubionej po dziś książce (nomen omen) „List z tamtego świata” Kornela Makuszyńskiego.
Kocham książki, ich zapach, ich kurz, ich wszelkie cudne i mniej cudne wonie. Otaczam się nimi, przynoszą samym jestestwem na półkach – ukojenie, spokój, poczucie bezpieczeństwa i co by tam jeszcze nie tylko niesionego z dzieciństwa.
Chociaż niektóre z nich wierutnie potrafiły mnie zwieść, oszukać i utwierdzać w banialukach – to nie mam do nich pretensji, wybaczyłem im (ich autorom może mniej) ale … to już bez znaczenia.
Książki to moja miłość spełniająca się nieustannie. Jak mądrze i rozsądnie dobre, dojrzałe, ba jak „stare małżeństwo”.
Co nie oznacza że - nie korzystam z elektroniki, audiobooków, wszelkich czytników elektronicznych i tłumaczy. Nawet z programów i aplikacji internetowych - sprawdzających jakość tekstu. Takim na przykład jak www.jasnopis.pl
Wręcz przeciwnie – są potrzebne a czasem nawet niezbędne, chociaż nie zawsze sobie z tego zdajemy sprawę
(pisząc, tworząc pisma, (itd.) używając np. „Worda”, jednako pisząc we wszelkich facebookowych „mecyjach” – czerwona falista linia pokazuje jak napisać, choć czasem i łga! - ale ja nie o tym).
Kocham gładzić grzbiety nowych i starych woluminów, one zdaje mi się, co szepcą do mnie, opowiadają mi swoje przeżycia, historie i nie tyko te, które zawarte są w ich tekstach.
Niektóre z nich, jak Odyseję Homera znalazłem ongiś na dzikim śmietnisku.
Ponaprawiałem ją, pokleiłem i zamieszkała ze mną.
Inne, bardziej zadbane, pozwalały wzajemnie – uczestniczyć w wędrówce i tworzeniu ich dalszych losów. Odważne – bo nie wiedziały jak i ja nie wiedziałem, co je czeka.
Tak uczestniczyliśmy w mobilnym bookcrossingu.
Raz omal nie zapłaciłem mandatu za zaśmiecanie wagonu pociągu pośpiesznego. Powodem była książka, a raczej tytuł „Boska komedia” Dantego. Pan kolejarz widocznie nie tolerował takiego zlepku słów w tytule – i w jego oczach, oraz jak się okazało na moje odchodne – jego słowach byłem lewakiem i co tam jeszcze gorszego. Trudno Dante musiał się w grobie poprzewracać na takie pana kolejarza dictum.
Kocham książki!
Czasami sypiają ze mną (to brzmi podejrzanie w dobie „poprawności”).
Raczej zasypiają ze mną, tuląc się do mnie i odciskając na mym policzku swoje okładki – jak pocałunki.
"Że nie pobiły się jeszcze z okularami na moim nosie - to cud."
Potem wracają na półkę i uśmiechają się do mnie, prężąc podstarzałe grzbiety, wyświechtane okładki i pachnąc przecudownie. Przecudownymi zapachami kurzu, kleju, dyskretnie ukrytą pleśnią, wywietrzałym drukiem. Te nowsze, kupione nie tak dawno, zazdroszczą ale i one wiedzą co je kocham także.
Tak się mierzymy z upływem czasu i starzejemy wspólnie.
Ot tak chciałem moi Szanowni Czytający ten post, podzielić się swoimi refleksjami na temat papierowych książek.
Krzysztof Hajbowicz
obrazek z https://pixabay.com/pl/images/search/polska/
oraz banknot „Kopernik” o którym była mowa
https://numimarket.pl/banknot-1000-zl-mkopernik-1965r-seria-a-stan-unc-specimen_1392996
oraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz