czwartek, 3 października 2024

O książkach "papierowych"

Książki … moja miłość

.

Wiem, wiem - książki „papierowe” to przeżytek. Tak mi wiele osób udowadnia niekiedy, fascynując się zdobyczami techniki  XXI wieku. Wtedy w cichości serca i umysłu, przychodzi taka nieustannie  myśl - co wystarczy jeden impuls elektryczny z wybuchu jądrowego i szlus! Po audiobookach, ebookach, ba i wszelkich innych elektronicznie zachowywanych. 

A jeśli wybuch bomby elektromagnetycznej, okaże się rzeczywistością, bowiem już od dawna pracują nad tym wojskowi, naukowcy w wielu miejscach na świecie – to tym bardziej szlus! 

Ba, nie tylko dla książek elektronicznych ale dla wszelkich urządzeń, systemów elektronicznych – od radia, tv internetu, poprzez samochody, GPS, oraz co nie bądź z elektroniką i przesyłaniem energii (prądu)  związane. 

A książki papierowe nie wszystkie spłoną przywalone gruzem, ziemią, etc. 

Ja kocham książki.

Wychowałem się ich otoczeniu i obecności. Poza tym sentymentem i ciepłem wszelakim tęsknym o nich myślę. Moja Mama nauczycielka polonistka i zarazem bibliotekarka nauczyła mnie je kochać i szanować. 

Nie tylko mnie bo i mojego Tatę urzędnika, pocztowca. Miał swoje ulubione. W jednej z nich znalazłem długo po śmierci Taty … schowanego skrzętnie, na wszelki wypadek … „zaskórniaka”. Niebagatelnego nominału tamtych czasów – bo ówczesnego z  lat sześćdziesiątych, z wizerunkiem Kopernika ”w kółku”.

To było, w jakże mojej ulubionej  po dziś książce (nomen omen)  „List z tamtego świata”  Kornela Makuszyńskiego. 

Kocham książki, ich zapach, ich kurz, ich wszelkie cudne i mniej cudne wonie. Otaczam się nimi, przynoszą samym jestestwem na półkach – ukojenie, spokój, poczucie bezpieczeństwa i co by tam jeszcze nie tylko niesionego z dzieciństwa. 

Chociaż niektóre z nich wierutnie potrafiły mnie zwieść, oszukać i utwierdzać w banialukach – to nie mam do nich pretensji, wybaczyłem im (ich autorom może mniej) ale … to już bez znaczenia. 

Książki to moja miłość spełniająca się nieustannie. Jak mądrze i rozsądnie dobre, dojrzałe, ba jak „stare małżeństwo”.

Co nie oznacza że - nie korzystam z elektroniki, audiobooków, wszelkich czytników elektronicznych i tłumaczy. Nawet z programów i aplikacji internetowych - sprawdzających jakość tekstu. Takim na przykład jak www.jasnopis.pl 

Wręcz przeciwnie – są potrzebne a czasem nawet niezbędne, chociaż nie zawsze sobie z tego zdajemy sprawę

(pisząc, tworząc pisma, (itd.) używając np. „Worda”, jednako pisząc we wszelkich facebookowych „mecyjach” – czerwona falista linia pokazuje jak napisać, choć czasem i łga! - ale ja nie o tym).

Kocham gładzić grzbiety nowych i starych woluminów, one zdaje mi się, co szepcą do mnie, opowiadają mi swoje przeżycia, historie i nie tyko te, które zawarte są w ich tekstach.

Niektóre z nich, jak Odyseję Homera znalazłem ongiś na dzikim śmietnisku. 

Ponaprawiałem ją, pokleiłem i zamieszkała ze mną. 

Inne, bardziej zadbane, pozwalały wzajemnie – uczestniczyć w wędrówce i tworzeniu ich dalszych losów. Odważne – bo nie wiedziały jak i ja nie wiedziałem, co je czeka. 

Tak uczestniczyliśmy w mobilnym bookcrossingu. 

Raz omal nie zapłaciłem mandatu za zaśmiecanie wagonu pociągu pośpiesznego. Powodem była książka, a raczej tytuł „Boska komedia” Dantego. Pan kolejarz widocznie nie tolerował takiego zlepku słów w tytule – i w jego oczach, oraz jak się okazało na moje odchodne  – jego słowach byłem lewakiem i co tam jeszcze gorszego. Trudno Dante musiał się w grobie poprzewracać na takie pana kolejarza dictum.

Kocham książki!

Czasami sypiają ze mną (to brzmi podejrzanie w dobie „poprawności”). 

Raczej zasypiają ze mną, tuląc się do mnie i odciskając na mym policzku swoje okładki – jak pocałunki. 
"Że nie pobiły się jeszcze z okularami na moim nosie - to cud."

Potem wracają na półkę i uśmiechają się do mnie, prężąc podstarzałe grzbiety, wyświechtane okładki i pachnąc przecudownie. Przecudownymi zapachami kurzu, kleju, dyskretnie ukrytą pleśnią, wywietrzałym drukiem. Te nowsze, kupione nie tak dawno, zazdroszczą ale i one wiedzą co je kocham także. 

Tak się mierzymy z upływem czasu i starzejemy wspólnie. 

Ot tak chciałem moi Szanowni Czytający ten post, podzielić się swoimi refleksjami na temat papierowych książek.

Krzysztof Hajbowicz

https://www.jasnopis.pl/

obrazek z https://pixabay.com/pl/images/search/polska/

oraz banknot „Kopernik” o którym była mowa
https://numimarket.pl/banknot-1000-zl-mkopernik-1965r-seria-a-stan-unc-specimen_1392996

oraz

https://www.monety.gdynia.pl/7535,1000-zlotych-1965-r-mikolaj-kopernik-seria-s-grading-pmg-66-epq.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz