wtorek, 6 września 2022

Szkoła

Droga do szkoły ... ale jakiej?! 
.

Trudno mi się mądrzyć a właściwie mądrować na temat szkoły, bowiem to nie jest obszar, który mi znanym jest,  aż tak w wielu aspektach (jakbym pragnął). 

Ot jako rodzic, jako obywatel, jako posiadający krewnych, przyjaciół pracujących w „zawodzie nauczycielskim”. A także w pracy zawodowej ściśle ongiś współpracujący ze szkołami jako instytucjami, z ludźmi; administracją, funkcyjnymi, z gronem pedagogicznym, etc. 

No  i tak głupieje dysonansami, które mi po głowie latają od dawna, a teraz jaki wysyp i wyklucie gromadne mają. Ale cóż z tego, że ten wysyp dysonansów jakoś mi bardziej polityką innych obszarów trąci duszącym smrodem. 

Współczuję pracownikom oświaty, zwłaszcza tym. którzy ten smród muszą wąchać, muszą w nim pracować i mierzyć się z politycznymi konsekwencjami. Zwłaszcza, że nie dzieją się te konsekwencje w teorii! Zwłaszcza, że dotyczą i uczących się, i tych nauczających, oraz tych - którzy z racji swych funkcji, muszą pokleić i ogarnąć wszystko w tym … Cóż bądźmy szczerzy ... w tym upierdliwie ciągnącym-lejącym się ostatnio smrodzie i fekaliach organizacyjno-politycznych pomysłów PiSu.

Szkoła zawsze w moim rozumieniu i doświadczeniu bycia tuż obok, współpracując (z racji zawodu) była niestety polem walk światopoglądowych i koncepcji. Ja nie o mundurkach teraz, nie o gimnazjach i wszelkich innych rewolucjach, co już były. Miałem niekiedy takie wrażenie, że w zależności to który minister „rano wstał” chciał albo bez Sancho Pansy najeżdżać wrosłe (na złe i dobre ale zakorzenione) wiatraki. 

Inny, niczym jaki partyzant swojej formacji, latał z ładunkami wybuchowymi i podkładał je, gdzie uznał za stosowne, wysadzając bez refleksji i pomyślunku – co tylko mu się udało. A szkoła jako instytucja, potrzebuje spokoju, długofalowych koncepcji przemyślanych i mądrze wspólnie z uczniami, rodzicami i całą rzeszą zainteresowanych obywateli wdrażanych. 

Ale nie myśli ideowej wszelkich partii. Ale nie myśli urojonej wszelkich religii. Tam powinna być tama, nie do przebycia i dla nawiedzonych polityków, i nawiedzonych duchownych wszelkich maści. 

Szkoła powinna rozbudzać chęć poszukiwań, umiejętności i chłonięcia. Lecz nie dat, nie regułek, nie doktryn religijnych. Szkoła sadzę powinna być równym startem dla wszystkich – by potem mając zasób, mogli sobie wybrać, mogli posłuchać rodziców, opiekunów lub mądrze... lub na złość im … odmrozić sobie uszy, rzeczywistością i wrócić na ścieżkę poszukiwań własnej drogi.  

Szkoła to nie szkółka parafialna. Tam powinna być etyka, filozofia, religioznawstwo i inne przedmioty mające wpływ na rozwój i szerokie spoglądanie na otaczający świat. Nie "wywalanie" godzin innych przedmiotów ważnych w zamian na religię jedną jedyną, upolitycznioną  historię ordynarną pisowską (na przykład) czy jakąś podobną.

Szkoła musi być świecka. Bo nie może być homofobiczna z krzyżami w klasie, lubo portretami władz (to już było).  To trudne, ale możliwe. Ale do tego potrzeba mądrej współpracy i decyzji obywateli wszystkich. A nie odgórnej naznaczonej patologiami urawniłowki myślenia partyjnego. 

Ale powtarzam, to moje zdanie i proszę mnie nie przekonywać co się mylę. Bo to moje, oddające według mnie istotę demokratycznego państwa, współpracującego, uważnego na NGO, Instytucje, służby, samorządy, na habitaty, na kreatywne a rozważne środowiska, małe ojczyzny, na specyfikę, na problemy – by je wspólnie np. z wymienionymi wyżej rozwiązywać. 

Nie skłócać, nie prowokować lubo wpierać różne głupie głupoty rodem z powieści Orwella. Cóż ale to moje przemyślenia, to mój punkt widzenia. Nie wiem jak Wy Szanowni Czytający z którymi dzielę się przedstawiając swoje myśli i refleksje.

Wasz Krzysztof Hajbowicz

polecam także, by zerknąć - na przykład tu; https://mamadu.pl/157631,rodzice-sa-oburzeni-tym-czego-dzieci-ucza-sie-na-lekcjach-religii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz