środa, 24 listopada 2021

Golem IV „Wykład inauguracyjny Golema - O człowieku trojako"

Mój ukochany Lem

filozof, futurolog oraz krytyk, polski pisarz gatunku hard science fiction

Stanisław Lem według wielu osób jawi się jako jeden z największych pisarzy XX wieku, innowator i zarazem klasyk. Poruszał się w ramach wielu gatunków literackich, światową sławę i popularność przyniosła mu fantastyka naukowa: jego książki przetłumaczono na ponad 40 języków i wydano w łącznym nakładzie 30 milionów egzemplarzy.

Ongiś na zachodzie Europy, za czasów zimnej wojny, traktowano jakże często Lema raczej (niewiele wszak o nim wiedząc) jako... nazwę (nie  nazwisko) pod którą krył się konglomerat wielu pisarzy. No bo jakże jeden człowiek, i to z bloku wschodniego, mógł takie dzieła sam jeden tworzyć! 

Nawet sam Philip K. Dick uległ takim niedorzecznościom. Między innymi „Dowodem tego miała być mnogość stylów pisarskich Lema i szeroka tematyka jego dzieł, a także nietypowe, niesłowiańskie nazwisko mogące być skrótem jakiejś tajnej komórki” (m.in. za Wikipedią).

Owszem drukowano w PRLu Lema, także ze względu na niezrozumienie jego poglądów, które komunistycznym władzom wydawały się akuratne i pozwalały plasować pisarza wśród „klasyków” gatunku niezgorszym wobec radzieckich pisarzy. Lem jednak był o wiele kimś więcej niż by się ówczesnym mu politykom wydawało. Niemniej to właśnie taka socjalistyczna nobilitacja pozwoliła mu zaistnieć nie tylko w bloku wschodnim ale i na świecie. Teraz dopiero, po latach, gdy jego przewidywania filozoficzne (nawet w żartobliwych utworach) zaczęły się coraz bardziej sprawdzać, pokazywać ciekawą myśl, futurystycznie trafione w sedno kierunki rozwoju, (etc, etc.) popularność Lema ciągle rośnie. Stawiając go w czołówce światowych nazwisk twórców tego gatunku. 

Mnie początkowo, jako kilkunastoletniego chłopaka, nie zachwycało wiele książek Lema. Po prostu ich nie rozumiałem, miałem nikłą wiedzę w wielu dziedzinach. Ale z czasem to sie zmieniało.

Taak pokochałem twórczość Lema. Zakochałem się w jego finezyjnej finezji utworów, niebywałym poczuciu humoru, poglądach na świat, życie, cywilizację. Poza książkami połykałem wszystko co było „lemowe”. Był niejako i mentorem, i nauczycielem, i balsamem leksykalnym funkcjonowania rzeczywistości, świata, ludzkości, itd.

Początkowo byli „Astronauci”, potem „Niezwyciężony”, „Eden”, „Solaris”, „Powrót z gwiazd”, etc. Potem uśmiawszy i zamyśliwszy się przy „Cyberiadzie”, „Bajkach” i „Dziennikach” czy Pirxsowych przygodach, zacząłem pojmować głębie, potrójne i „podziesiątne” poziomy przekazu i co tam by jeszcze. 

W końcu wróciłem do wielu czytanych ongiś ale z mniejszym wówczas zapałem i zrozumieniem - „Głos Pana”, „Kongres futurologiczny”. Tak było też między innymi ze swoistą opowieścią Lema „Golem XIV”. Bowiem nią pragnę Państwa zainteresować. Moim zdaniem warto do niej wrócić.



Szczególnie chciałbym zwrócić Waszą uwagę na jeden z rozdziałów, zatytułowany „Wykład inauguracyjny Golema - O człowieku trojako". To ciekawy punkt widzenia i zupełnie (moim zdaniem) trafiona w sedno diagnoza naszego ludzkiego oglądu człowieczej cywilizacji na ile ją sądzimy poznaliśmy.  A w każdym bądź razie na swoją obronę emocjonalnego odbioru dodam, co wpasowała się ona, w istotę i sens akurat czytanych przeze mnie niedawno książek Yuvala Noaha Harariego; „Od zwierząt do bogów”, „21 lekcji na XXI wiek” i wreszcie „Homo deus: Krótka historia jutra”. Dla mnie był to szok. Wszak tych dwóch autorów, i te ich koncepcje dzieli tyle lat. I to na korzyść Stanisława Lema. Oczywiście to wydawać się może karkołomne i śmiałe porównanie ale nie pozbawione sensu przecież. 

Sprawdźcie Sami!    

Zresztą, sądzę, że warto odświeżyć sobie wiele książek Stanisława Lema, ba i przeczytać książkowe nowości wydawnicze – traktujące o nim samym. (np. „Lem. Życie nie z tej ziemi” i inne)

To nietuzinkowa postać w naszej historii, trochę zaszufladkowana, trochę niesłusznie podciągana po jakieś tam wydumane teorie. Na pewno niebywała i warta szacunku, choćby zainteresowania rzetelnego. 

Bo z tym i współcześnie mamy kłopoty, jak z wieloma wybitnymi Polakami, którzy poprzez nasze wydumane stereotypy, niewiedzę i osądy wyssane z politycznych lubo religijnych palców zostali zamieceni nie tylko nazwiskami i pamięcią o nich … pod narodowy dywan. 

Pozwalamy niestety odchodzić wielu Mądrym i Wielkim w zapomnienie. A szkoda, bo zostaną na powierzchni i niestety zapamiętane miernoty, którymi nie warto sobie głowy zaprzątać lubo przychodzi się jeno nimi wstydzić. 

Krzysztof Hajbowicz

Mój ukochany Lem Wersja postu - audio automat - kliknij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz