środa, 22 sierpnia 2018

Zaufanie

Trudny temat - kultura zaufania

.
Pamiętam taki idiotyczny w sumie dowcip z lat młodości. "Zaufaj mi! ,,, - Uf, Uf! Uf. Zaufanie w związku partnerskim opiera się na tak przecież delikatnych i trudnych aspektach. Ale najczęściej ufamy swoim bliskim, partnerom. Ale co dopiero, kiedy chodzi o obcych  sobie ludzi? W środowisku zaufać sobie wzajemnie to dopiero zadanie!

Socjologia zaczęła się zajmować kwestiami zaufania i jego braku jako kategoriami badawczymi dopiero w latach siedemdziesiątych dwudziestego stulecia. Czołowymi badaczami zajmującymi się tym tematem byli: Bernard Barber, Shmuel Eisenstadt, James Coleman, Russell Harbin, Adam Seligman, Niklas Luhmann, Diego Gambetta, Louis Roniger, Anthony Giddens, Francis Fukuyama oraz polski socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego Piotr Sztompka. 

Kwestia zaufania sprowadza się do swoistego "zakładu", które polega na wybraniu najbardziej korzystnej dla danej jednostki opcji mając nadzieję, ze wybór się opłaci. Trochę ma to więc wspólnego z naukami ekonomicznymi, gdzie również trzeba nieraz zaryzykować, by zyskać. 

Zachowania społeczne są również obarczone pewnym ryzykiem: np. podejmując pracę u pewnego pracodawcy mamy nadzieję, ze nas nie oszuka, wybierając się na podróż do Grecji z danym biurem podróży mamy nadzieję, że wszelkie nasze wymagania będą spełnione i wrócimy z wycieczki zadowoleni.

Kultura zaufania wyróżnia trzy rodzaje oczekiwań:

  • opiekuńcze - liczenie na stałą bezinteresowną pomoc innych ludzi, oczekiwanie, że inni będą nastawieni do nas altruistycznie, będą zawsze skłonni okazać nam swoje wsparcie w trudnych chwilach
  • aksjologiczne - liczenie na takie cechy innych ludzi jak: sprawiedliwość, odpowiedzialność, uczciwość
  • efektywnościowe - oczekiwanie, że partnerzy zachowują się w sposób instrumentalny
Kultura nieufności jest przeciwieństwem kultury zaufania. W jej przypadku panuje przekonanie, że ludzie są egoistycznie nastawieni do innych, kierują się w swych działaniach przede wszystkim własnym interesem.

Łatwiej  stracić niż zdobyć 

Doświadczenie pokazuje, że łatwiej jest stracić zaufanie niż je ponownie zdobyć. Okazuje się, że nawet jedno zachowanie, które nie jest zgodne z tym, czego oczekujemy od danej osoby może całkowicie podkopać do niego zaufanie. Potem potrzeba dużych starań tej osoby, by z powrotem znalazła się w kręgu osób, którym możemy zaufać. O wiele szybciej można przełamać początkową nieufność wobec danej osoby. Wystarczy tylko jej przyjazne nastawienie do nas i chęć nawiązania z nami znajomości.

W społeczeństwie możemy wyróżnić kilka grup zaufania. Pierwsza i najbardziej oczywista to grupa zaufania osobistego czyli krąg najbliższych nam osób, którzy z definicji nie powinni życzyć nam źle. Jest to oczywiście rodzina oraz bliscy i dalsi znajomi.

Druga grupą są ludzie piastujący określone funkcje społeczne, przedstawiciele zawodów piastujących się wysoko w hierarchii uznania w społeczeństwie. Każdy, kto wykonuje zawód taki jak np.: adwokat, lekarz czy nauczyciel ma niejako na wstępie pewien kredyt zaufania. Taka postawa nosi nazwę zaufania pozycyjnego, ponieważ dotyczy osób o określonej pozycji społecznej, którym z racji piastowanego przypisujemy takie cechu jak chęć służenia innym, kompetencję i uczciwość.

Kolejną grupą są rzeczy obdarzone tzw. zaufaniem technologicznym. Są to towary, które z racji występowania pod pewną marką są traktowane jako lepsze niż te same, ale pod innym szyldem. Takie zaufanie wzmacniane jest jeszcze przez reklamę. Niestety, na ten rodzaj zaufania nie wszyscy możemy sobie pozwolić, gdyż markowe produkty są z reguły droższe niż zwykłe. Stanowią jednak dobry wyznacznik pozycji społecznej, bo przecież tylko tych najbogatszych stać np. na zegarki Cartiera. Wskutek globalizacji wiele marek jest rozpoznawanych niemal na całej kuli ziemskiej, używają ich ludzie na całym świecie.

Ludzie odczuwają również zaufanie technologiczne czyli skierowane do różnych złożonych systemów technologicznych, którymi przesiąkła nasza codzienność. Nikt bowiem nie wyobraża sobie dzisiaj już pracy bez komputera. Coraz więcej zadań za ludzi wykonują maszyny, co jest miernikiem rozwoju cywilizacyjnego, ale i pewnym zagrożeniem. Antyglobaliści twierdzą, że maszyny powodują wzrost bezrobocia powodując spadek zapotrzebowania na niewykwalifikowaną siłę roboczą.

Ostatnimi rodzajami zaufania są tzw. zaufanie instytucjonalne czyli przyjazne nastawienie do pewnych instytucji, które z racji swoich doświadczeń i długiej tradycji są postrzegane jako przyjazne obywatelowi. Można do tej kategorii zaliczyć np. zaufanie do określonej uczelni czy też banku. 

Najbardziej teoretycznym ze wszystkich rodzajów zaufania jest zaufanie systemowe czyli przekonanie, ze dany system polityczny jest najlepszy ze wszystkich. Często się słyszy, ze pomimo wad, które posiada każdy ustrój, to demokracja jest najlepszym systemem ze wszystkich, a mechanizmy demokratyczne skutecznie eliminują z życia społecznego różnej maści populistów, osób o skłonnościach autorytarnych i wszelkie inne patologie.

Jesteśmy skłonni do zaufania 

lub, przeciwnie, bardzo podejrzliwi w stosunku do pewnych ludzi lub przedmiotów. Decydują o tym zarówno cechy psychologiczne adresata zaufania jak i nasze własne, ale również charakter społeczny, pewne reguły kulturowe, na które składają się lata historycznych doświadczeń.

Indywidualny charakter zaufania możemy podzielić na trzy osobne kategorie. Po pierwsze, obdarzamy zaufaniem osoby, które mają nieposzlakowaną opinię, znane nam są ich działania czy to z własnych obserwacji czy też z opinii innych ludzi. Jest to stosunkowo niezawodna metoda wyboru ludzi, na których możemy polegać. 

Nieco mniej bezpiecznym sposobem jest ufanie ludziom, którzy osiągnęli pewien standard życia. Nie wiemy bowiem, czy swoją pozycję społeczną nie zawdzięczają wyjątkowo korzystnemu zbiegowi okoliczności czy własnej pracy. Zupełnie błędnym kryterium wydają się natomiast cechy zewnętrzne danej osoby jak np. jej wygląd, rekwizyty podkreślające ich wysoki status społeczny (droga biżuteria, kosztowne ubrania, ekskluzywny wygląd wnętrz banku czy biura). Do cech adresata należy także dodać własne uprzedzenia, fobie i kompleksy, które powodują, ze kogoś nie lubimy lub czujemy natychmiastową sympatię właściwie bez powodu. Kilka sekund pierwszego kontaktu i nieświadoma ocena rozmówcy determinuje bowiem czy kogoś polubimy czy nie. Dopiero w trakcie konwersacji możemy zweryfikować nasze wstępne przekonanie o charakterze tej osoby.

Reguły kulturowe

w przeciwieństwie do indywidualnych, mają charakter grupowy. Można je nazwać "faktami społecznymi", gdyż podziela je większa lub mniejsza zbiorowość. Przykładowo, Polacy mający za sobą lata trudnego sąsiedztwa naznaczone okresami wojen i przemocy, mogą nie lubić Niemców jako przedstawicieli określonej nacji. 
Nie ma tu znaczenia, że nie znają żadnego Niemca osobiście. Po prostu każdy Niemiec jest odgórnie klasyfikowany jako człowiek nie wzbudzający sympatii. Powodem takiego postrzegania są negatywne stereotypy funkcjonujące w świadomości Polaków przedstawiające Niemców jako odwiecznych wrogów Polaków. Podobnie rzecz wygląda chociażby z Rosjanami.

Chciałbym teraz poświęcić kilka słów analizie zjawiska kultury zaufania w dzisiejszej Polsce. Ogólnie wiadomo, ze Polacy nie ufają własnemu państwu i ich przedstawicielom. Niewątpliwie, przyczyna leży po stronie samych polityków, którzy zajmują się tematami zastępczymi zamiast rozwiązywać realne problemy zwykłych ludzi. Niezależnie od aktualnie rządzącej ekipy powtarza się ten sam schemat. Najpierw nadzieja związana ze zmianą ekipy rządzącej, a potem wielkie rozczarowanie nową władzą, skutkującą powierzeniem kolejnej ekipie w wyborach losu Polski. Politycy nie starają się przybliżyć do zwykłych ludzi. Przeciętny obywatel postrzega takie symbole statusu jak luksusowe limuzyny, awantury w parlamencie, powszechną korupcję na szczytach władzy, ludzi skazanych prawomocnymi wyrokami, a mimo tego piastujących najwyższe stanowiska państwowe jako arogancję polityków oraz skrajną niekompetencję.

Młodzi Polacy podzielają te odczucia. Jest to również powodem bierności obywateli, którzy nie chcą angażować się w działania na rzecz lokalnej społeczności nie wierząc w siłę swojego głosu. 

Przejawem tego jest również coraz niższa frekwencja przy urnach wyborczych. Polityka traktowana jest jako domena karierowiczów i zwykłych oszustów, do której ludzie uczciwi nie chcą się mieszać. 

Taka postawa nie sprzyja bynajmniej kształtowaniu społeczeństwa obywatelskiego

Dostrzegam w niej również jakąś spuściznę po latach komunizmu, gdzie obywatele byli ze zrozumiałych względów wrogami władzy. Wtedy ukształtował się podział na my czyli przeciętni obywatele i oni - władza. Ta dychotomia wydaje się, że przetrwała upadek komunizmu, a politycy nie zrobili wiele, by udowodnić obywatelom, że odzyskali własne państwo. Represjonowanie własnych obywateli, tym razem nie środkami przymusu bezpośredniego, ale bardziej subtelnymi metodami jak zawiłą biurokracją stało się już powszechne i nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, ze również jest to ingerencja w wolność jednostki.

Rządy bowiem wszelkich proweniencji politycznych same nie szanują własnego państwa

Kierują się zasadą, ze interesy partyjne są ważniejsze niż dobro państwa. Wraz z objęciem władzy zaczyna się bowiem rozliczanie poprzedniej ekipy rządzącej państwem, publikuje się rozmaite raporty obnażające nieudolność konkurencyjnych partii. Zbyt mało jest kontynuacji, a zbyt wiele wzajemnych oskarżeń, które mają wydźwięk nie tylko w kraju, ale również na arenie międzynarodowej. Skutkuje to obniżeniem pozycji Polski w relacjach z innymi europejskimi krajami, a także kąśliwe komentarze w prasie zachodniej komentującej aktualne wydarzenia polityczne w naszym kraju.

Nie należy jednak zrzucać całej winy na polityków. Absencja przy urnach wyborczych to też rodzaj głosowania. Rządzą Polską ci, którzy zostali wybrani w powszechnym głosowaniu. Ich wady i styl uprawiania polityki odzwierciedlają jedynie wady całego społeczeństwo. Jeśli ktoś kłamie, oszukuje, a mimo tego zostaje wybrany posłem lub prezydentem to nie świadczy to przede wszystkim źle o nim samym (choć częściowo tak), ale głównie o jego wyborcach. Głosowanie na takich ludzi jest przejawem skrajnej nieodpowiedzialności, ale przecież poprzedni system nauczył Polaków bierności i poczucia, ze nic od nich nie zależy. Poniekąd była to prawda, gdyż poprzedni, opresyjny ustrój chciał kontrolować wszelkie aspekty życia codziennego obywateli tłamsząc wszelką inicjatywę.

Polacy nie mają zaufania do własnego państwa

za to od dziesięcioleci obdarzają nim Kościół Katolicki. Kościół bowiem zawsze był z narodem, nawet w chwilach dla niego szczególnie trudnych, w mrokach komunistycznej dyktatury. Kościół był jedną z niewielu instytucji, gdzie kultywowało się tradycje patriotyczne połączone z tradycyjną religijnością Polaków. Do dziś zachował swoją niekwestionowaną pozycję autorytetu moralnego w tych trudnych czasach gwałtownych przemian cywilizacyjnych. Na czele Kościoła stał przecież największy autorytet nie tylko w Polsce, ale i na świecie papież Jan Paweł II, który nie wahał się głosić trudnych prawd, a całym swoim życiem potwierdzał, że stanowią dla niego sens istnienia. Przyczynił się w sposób zasadniczy do obalenia komunizmu, a również po odzyskaniu niepodległości przestrzegał Polaków przez zachłyśnięciem się wolnością. Zupełnie odmienną kwestią jest czy Polacy tych jego rad słuchali, a jeśli tak, to czy ich bardzo szybko nie zapominali.

Teoria zaufania pozwala przedstawić pewne scenariusze działań, które realizowane będą przynosić korzyść całemu społeczeństwu. Odpowiedzialność jednostek wobec siebie samych, poczucie obowiązków obywatelskich z jednej strony, a z drugiej przejrzystość mechanizmów sprawowania władzy, przestrzeganie prawa to gwarancja pomyślności ogółu.

Bibliografia:
P. Sztompka: Socjologia, analiza społeczeństwa; Kraków 2002
Wiedza i życie; nr 8/1997

Czytaj więcej na https://www.bryk.pl/wypracowania/pozostale/socjologia/24136-teoria-zaufania-przyklad-polski.html#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz