wtorek, 19 grudnia 2017

Takie same serce - spotkanie opłatkowe w ŚDS

Związany emocjonalnie z kilkoma podobnymi w różnych miejscach kraju, życzący zespołom  opiekunów, terapeutów  oraz pensjonariuszom jak najlepiej, najserdeczniej i najcieplej – za każdym razem kiedy odwiedzam je – dziękuję Bogu, Opatrzności (i jak to tylko nazwać bym był zrozumiany), że takie placówki w ogóle są. 

Środowiskowe Domy Samopomocy

BANWI

Stanowią one, w pewnym sensie, naszej dojrzałości (jako społeczności) wobec problemów z ustaleniem norm „jak”, oraz „co” jest „normalnością” a co „dysfunkcją”. Stanowią o dojrzałości zachowań członków społeczeństwa wobec tych, którzy nie potrafią niekiedy tak samo. Mają więcej niedoborów. Którym czasem, dla wielu z nich, drobnostki zwykłego dnia i drobne czynności sprawiają większą trudność nie tylko fizyczną, a intelektualną porównywalne ze zdobywaniem Mont Everestu. 

Nie wszystko potrafią wyuczyć „Szkoły Życia”


Nie wszystko przekazać opiekunowie, psycholodzy, terapeuci i przemyślne procedury. W tym potrzeba empatii, wyrozumiałości, serca, czasem stanowczości dla wielu z nas niepojętej (wręcz oburzającej) potrzeba czasu, miłości i zrozumienia.  A nadto potrzeba ogromnej wiedzy, która i tak wydaje się malutka nawet w obecnej dobie nauki o funkcjonowaniu drugiego człowieka. 
Tak by mu pomóc, pragmatycznie! Pomóc gdy On funkcjonuje inaczej, niezgrabnie (według nas), mniej przystosowany - do tego, co wielu nazywa „normalnością”. A co wszak nie jest zdefiniowane. 

Potrzeba współpracy rodzin z ludźmi instytucji. Potrzeba takiego mądrego oglądu społecznego, gdzie nikt, by się nie odważył, nigdy - choć cieniem myśli, zadrwić idiotycznie. 

Nie wiem jak dla Was Szanowni Państwo. 
To dla mnie stanowiło zawsze i sądzę, że będzie stanowić do końca moich dni – miernik mojej pokory, mojego widzenia Człowieka w Człowieku. I swojej małości, i małej wiedzy wobec Ogromu - przed którym stajemy by żyć, by funkcjonować, by się rozwijać by umieć doceniać to co mamy, itp.  Wobec tego, co możemy uczynić dla innych od siebie z serca i „rozumu” (takiego na jaki nas stać – a nie z mniemania, że go mamy) 

Jeden z takich ośrodków – domów

ten pod wodzą kierownik Katarzyny Pawlak-Reinholc wraz  uczestnikami zajęć, terapeutami, pracownikami – wspólnie wszyscy przygotowali w poniedziałkowe przedpołudnie poczęstunek wigilijny, tradycyjny acz wzruszający bardzo spektakl szopki bożonarodzeniowej  i wspaniałą atmosferę. 

Mowa tu Środowiskowym Domu Samopomocy w Malborku i  zorganizowanym spotkaniu opłatkowym 

Zrobiwszy kunsztowne zaproszenia skierowali je do darczyńców, sponsorów, decyzyjnych samorządowców i do zaprzyjaźnionych instytucji. 

Gości przybyło wielu
Przyszli sądzę z sercem, na pewno z słodkościami, z drobnymi upominkami dla Ośrodka. Byli i  samorządowcy z powiatu (m.in. Przewodniczący Rady  Powiatu) dyrektor Urzędu Pracy i kierownicy innych powiatowych instytucji. 
Byli przede wszystkim gospodarze burmistrz, przewodniczący Rady Miasta, kierownicy i naczelnicy
wydziałów, był ksiądz. 

Byli i inni – spektakl i atmosfera sprawiły, że ludzie jacyś życzliwsi się wydali, jacyś bardziej wyczuleni i ckliwsi.  Może to magia nadchodzących świąt, może empatia w tym miejscu stanowi o tym. A może to wszystko o czym wspomniałem wyżej. 


BANWI
















 











   















 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz