środa, 20 grudnia 2017

Nie do ogarnięcia

„Rozumiesz” swój telefon?

BANWI

Jeszcze poniżej znajdziecie Państwo artykuł o tym do czego służył telefon ongiś. (kliknij)   

A oto dzisiejsze czasy – telefon (smartfon). Jego wielofunkcyjność jako nasze przedłużenie, posiadanie  wszystkiego tego co jest nam do życia potrzebne i co nam się wydaje, że jest potrzebne.  

Już nie telefon 
a komunikator – informator, który jeszcze nie wyczuwa zapachów i sam nie pachnie bądź śmierdzi. A może już tak, tylko ja nic o tym nie wiem, bom zapóźniony technologicznie.


Ekscytujemy się zdrowym stylem życia. Protestujemy przeciw antenom nadawczym, wcinamy ukontentowani surowe brokułki wegetariańsko, ba jak coś spadnie - nie podniesiemy bo zarazki, i a fe… A chwilę po tym leziemy chodnikiem ze smartfonem przy uchu lub dudniącymi muzyką w słuchawkach, wąchając smród spalin - czy nam się podoba czy też nie. Ot takie plemię hipokrytów początku XXI wieku.

Że coś co jest obok nas, obok promieniuje?! Ale co nam to?  Mamy przecież wszystko w jednym. Na przykład wiemy, widzimy co się na świecie dzieje, o na przykład ...  ile stopni jest w Dubaju, a ile „na Kołymie”. 


A i co Gośka odpisała Waldkowi, kiedy ten pocałował Maryśkę i sobie selfie zrobili - wrzucając to na Facebooka.  
Jak stoi euro a jak funt. 
Jakie imprezki są „na mieście”, jaki mecz, jakie wyniki, jaki obciach, jaka zadyma, jaka siara, jaka beka, jaki brecht. 

Spoko, ogarniasz?!!! 
Nie?! 

Ja też nie. Może jestem już za stary? Zbyt nieprzyzwyczajony. Ktoś mi mówi, że postępu się nie da cofnąć. A kto tu chce cofać cokolwiek? Jedynie co śmiem twierdzić, to że i telefony, i aplikacje przerosły w pewnym sensie nas wszystkich! Ba przerosły nawet samych ich zwolenników, fanów i co gorsza często uzależnionych od (tu można wpisać całą listę od czego)  w związku z naszymi „ukochanymi” smartfonikami, WI-Fi, internetem, etc.

Truję?! Czepiam się?


Może. Ale wystarczy zrobić mały eksperyment i odłożyć do szuflady, położyć na półkę telefon i nie nosić go ze sobą. Potraktować go, jakby był takim starym ebonitowym  pudełkiem ze słuchawką, aparatem z końca XX wieku, z analogową tarczą i kablem. Telefonem, którego się ze sobą nie nosi.
Zobaczcie jak się czujecie i co wymyślacie teraz, żeby sobie zracjonalizować, że to głupota - taki eksperyment. 

Że, przecież ktoś może wysłać SMS a Wy go nie odczytacie, nie odpowiecie, etc.
Wyobrażam sobie teraz, że kara śmierci to nie jest już najbardziej straszliwa i niehumanitarna kara. Bowiem gorszym (w całym tym absurdzie myślowym) wydaje się być obcięcie kciuków. 

Odpowiedzcie sobie, tak szczerze
(na ile potraficie) i na ile nie przysłoni Wam to, co już z Wami zrobił  fakt posiadania przy sobie smartfonu. 

Stancie w prawdzie jak to mówi moja ulubiona koleżanka (gdy  tak naprawdę  nie jest czegoś pewna), by  odpowiedzieć sobie do czego potrzebny jest telefon? Tylko i wyłącznie do czego!

A teraz odpowiedzcie sobie czy chcielibyście  używać młotka, który przeklina, jęczy gdy wbija gwoździe? Mówi wam przy okazji w jakiej fabryce wyprodukowany był ten gwóźdź  z jakiego stopu metalu, jak jest mocno zanieczyszczonym innymi substancjami. Ba zacząłby Wam  opowiadać historie związane z młotkami, przybijaniem, etc. 

A może jeszcze podsuwał pomysły co możecie zrobić nim np. Kowalskiemu, którego niezbyt lubicie … przecież Mikrofalówki gadające już są, lodówki z radiem, telewizorem i Wi-Fi już też. Ba to wszystko potrafi sprzęgać i ogarniać Wasz laptop!!!

Laptop tak, wy już nie! 
Wszak nawet nie macie  pojęcia jak te urządzenia działają. Może w pierwotnej formie tak, ale w tym wyścigu elektroniki? Gdzie każda „komórka” jest jednocześnie Twoim strażnikiem, skarżypytą i donosicielem w jednym. 

Donosi innym, by wiedzieli co lubisz, gdzie jesteś, co kupisz, co masz a czego nie masz! A pozwala ta wiedza innym by tobie to wcisnąć cokolwiek. Wszak zapłacić możesz już „komórką”! Z konta wirtualnymi pieniędzmi zapłaconymi tobie  wirtualnie. Są już kraje, które odchodzą od gotówki – jeśli nie odeszły całkowicie (Dania?)  

Dowód osobisty możesz mieć w komórce już wyłącznie
bilety wszelkie też. Żaden problem. 
A jesteś pewien i znasz wszystkie funkcje swojej komórki, twojego telefonu? I wiesz z całą pewnością Jak on działa? 

No zaraz odpowiesz – przecież nie muszę!
Owszem, nie. Ale gdybyś nawet  chcił(ła)  spróbować … to kiepsko widzę Twoje szanse w tym zakresie. 

Moje pokolenie ma jeszcze tą zaletę, że głupieje przy tych urządzeniach i dostaje wścieklicy! To w pewnym sensie zaleta takie zdenerwowanie - jak czegoś się nie umie, coś przerasta. Jeszcze są tacy co potrafią „wyciepać” ten kombajn wiedzy i aplikacji. Wziąć coś prostszego, tylko do gadania na odległość. Bez tych wodotrysków, których i tak nie używasz. I po kiego czorta one Tobie mają niby być potrzebne? – Gdy chcesz tylko z kimś rozmawiać. Moje pokolenie tak potrafi, chociaż już nie wszyscy.

Moja znajoma 
proszona o przesłanie pliku tekstu, potrzebnego do gazety czy do bloga – owszem wysłała, telefonem - tylko w innym rozszerzeniu, w innym systemie niż to zazwyczaj przyjęte. Przez rzadką aplikację, nie będącą kompatybilną z innymi,  kompletnie nie rozróżniając, nie widząc różnicy … bo "u niej w telefonie wszystko chodzi". 

Niestety to co by było bezpieczne np. email, poczta elektroniczna  - to natomiast jest dla Niej (jak i dla wielu innych) nie do przeskoczenia, nie do nauczenia. 
Bo w telefonie to takie proste, poczta e-mail zaś taka skomplikowana. 

Młodsi bardzo łatwo brylują w tym co im wydaje się takie naturalne, starsi już nie zakoniecznie. Czasem bardziej udają niż brylują. Chcą być postrzegani jako ci nadążający! 
No i potem wychodzą szopki z nadążaniem – bo plik się nie zapisał, bo coś tam. Może tak - na marginesie – nie wstdźmy się tego, że nie nadążamy, starajmy się ogarnąć to co możemy – ale i tak wszystkiego nie ogarniemy. 
Tak jak nie  ogarną nawet młodzi – bo to jest batalia o klienta gdzie człowiek i jego realne potrzeby wcale nie sa najważniejsze. 
Liczy się zdobycie na tym człowieku kasy. A "Ty głupcze" myśl, że postęp ma służyć ludzkości, jej dobru, i takie tam bzdety. Bo dla wielu ludzi liczy się co innego i dla nich zaczyna być "bzdetem" wiele wartości. Bo liczy się tylko KASA.

Rozumiecie Państwo moje intencje?

Życząc niepokojącej lektury, zapraszam poniżej do wspominek o tym jak to drzewiej bywało i do czego telefon służył jedynie. A tak a`propos, czytacie książki o tematyce fantastyczno naukowej? 

Nie! A to szkoda, bo w wielu książkach napisanych w latach 50 -70 tych ubiegłego wieku, znajdziecie o tym tak jak teraz mamy. Wykreowali te wizje pisarze fantaści. 
Ale nawet oni nie przypuszczali, ile przyniesie to problemów, i jak będzie … „nie do ogarnięcia”. 

BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz