środa, 13 września 2017

Myślozofia

Czas w wymiarze najwyższym

Krzych Hajbowicz

Czymże jest, zastanawiali się od wieków szamani, filozofowie, poeci a dziś na fizykach kwantowych kończąc. Każdemu, czym ma więcej lat, to go coraz mniej. Więc „ciągle nieustannie” żyjemy  w „niedoczasie codziennym”. Ciągle, nam starszym, go brakuje ... na wszystko.

Czas, patrząc oczyma ślimaka, motyla, żółwi z Galapagos czy nastolatków - jest względny. Dla jednych ciągnie się, niczym przysłowiowe "flaki z olejem", jeszcze innym - mija zbyt szybko, by się nim mieć czas zajmować.   

Czas tak naprawdę to teraz ulubiona domena fizyków kwantowych i astrofizyków szczególnie. A tak na co dzień, najczęściej nie mamy czasu, by się kwestią czasu zajmować. 
Zbyt dużo obowiązków, problemów wszak mamy na głowie.

Nie mają ich chyba politycy, bo oni ostatnio, równie co fizycy, zajmują się kwestiami czasu. Czynią to tylko w obszarze czasu minionego, tak jak, za przeproszeniem, rzesza archeologów i historyków – bo ci też tam grzebią. 

Wychodzą im tam tedy, z tego grzebania, różne rzeczy. 
A to, że jakiś król miał dwie żony, a ten czy ów, to tak naprawdę nie wygrał ale przegrał  - tamtą czy inną wojnę, a kazał swoim skrybom napisać ... że wygrał! I tak dalej, i tak dalej.

Najczęściej czas zamknięty obecnie w archiwach opisują ówcześni zwycięzcy, bo pozostałe ślady innej interpretacji historii są zazwyczaj niszczone przez aktualnie rządzącą, aktualną władzę. Tak było jest i będzie.

My, jako ludzie światli, karmimy się tą „intelektualnie” przetrawioną  papką informacji, prac badawczych (w zależności przynależności naukowca, dziennikarza, historyka, itp.  do światopoglądu, zlecenia czy rodzaju inteligencji). 

Tą papką historii obdzielamy później nasze potomstwo. 

Kiedy potomstwo zacznie myśleć samodzielnie i zaczyna poszukiwać odpowiedzi na istotne dla nich pytania, doznaje szoku. 
Bowiem odkrywa potem, że to co wie, na temat minionego czasu, a więc historii jest zgoła nieprawdziwe, głupie, nacechowane polityką, aktualnymi potrzebami, wierzeniami, etc. 

Niemniej to, co spowodowało, że nieprawda, a wiec np. fałsz nadal tłoczony jest do główek naszych potomków (później wszak zadziwiających się). Nie zmienia się on (ten materiał tłoczony do głów), lubo zmienia, w zależności od  potrzeb polityki. Potrzeb programowych, świętych przekonań, stereotypów myślowych i innych. 

Czas jest więc tak manipulowany, że w wymiarze fizyki sama "siostra królowej nauk" powinna zawsze chodzić z wyłupiastymi ze zdziwienia oczyma. Może czas jest więc najwyższy … by to wreszcie zmienić?! 

Zmienić dla dobra nas samych! Jeśli oczywiście chcemy tak naprawdę poważnie patrzeć z nadzieją w przyszłość.  Bowiem kontestowanie czasu przeszłego, minionego - tak jakbyśmy mieli na to jakiś wpływ, jest raczej zajęciem (póki co) na ten stan umiejętności ludzkości jako całości -  bezproduktywnym.  

Ot chociażby domaganie się polityków aktualnie trzymających władzę reparacji od Niemców. 
Cóż w obecnej sytuacji geopolitycznej ..., tylko chyba głuchoniemy ślepiec bez powonienia (tu przepraszam wszystkich niewidomych, głuchoniemych i bez powonienia) mógłby roić w głowie sobie takie pomysły. 

Bo równie dobrze byłoby „wydoić” Szwedów za „potop”, „Ruskich” za stacjonowanie „Czerwonej Armii” w Polsce, Turków i Mongołów za śniadą cerę i skośne oczy ... i najazdy, a daleki obecny Luksemburg w zachodniej Europie za … Jana Luksemburczyka, bo się ten nazywał podobnie i nie był Polakom miły a wspierał zakon NMP. Etc.

Jak nie ma kasy  w budżecie, to każdy pomysł wydaje się ciekawy. Nawet ten od czapy. Cóż nie trzeba być posłem, politykiem aktualnie rządzącym, by takie absurdy wymyślać. Bo można np. importować od Czechów słomę makową, mają tam  w Czechach tego w pip. Hektary obsiewają, kombajnami koszą, śmiejąc się z nas, że my mamy zakaz. A potem ten mak od nich kupujemy. 
Można (jeśli ktoś jeszcze  pamięta kabaret TEY) zrobić np. "ściepę narodową …" i kupić to i owo. 
Można też już teraz, acz kompletnie niedochodowo, np. 14.IX rozpocząć „uroczyście martyrologiczne” obchody światowe rocznicy 17.IX.`39. Można czemu nie, pokazać "Ruskim", patyczkiem Putina poszturchać, a co!! Niech wie, że MY... Potem w te pędy polecieć do … Pani i się poskarżyć, że "Władzio sie chce bić!!!” odpowiadając na zaczepkę. No można. Tylko po kiego!?

Można. Tylko popatrzmy realnie na rzeczywistość z opamiętaniem. Zamiast celowo wypisywać się z  Europy i wcale niepolitycznie robić sobie coraz więcej nieprzychylnych nam Polakom ludzi  (bo nikt w Europie nie będzie sobie zaprzątał głowy, o co tym "polaczkom" chodzi). To może czas najwyższy zająć się rzeczywistością i mądrze planowaniem przyszłości. Owszem o przeszłości należy pamiętać i umieć z niej wyciągać mądre nauki. A nie machać szabelką wtedy, gdy się ją ma z plastiku i moc ... przedszkolaka przed snem. Można śnić o potędze, ale tu czas się obudzić dorosłym. Najwyższy czas! 


Krzych Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz