W tym dzisiejszym wpisie znajdziecie Państwo trzy, po sobie następujące artykuły o różnej tematyce.
Niemniej w tej różności jest spójność ilustrująca możliwości, znaczenie i poostrzeganie
Malborka w różnych kontekstach. Wystarczy pozostać na stronie i przeciągać tekst
z obrazkami w dół lub górę.
Aspekt pierwszy
Zjawisko na przekór niemożnościom
Oto grupa dorosłych kobiet i mężczyzn. Deklaratywnie liczą około 90 osób. Nie płacą składek, nie są strukturą w rozumieniu oficjalnych pojęć organizacji pozarządowych. Są tworem dla wielu kontrowersyjnym, nie dającym się sklasyfikować na urzędniczym papierze i w takimż sposobie myślenia. Są zjawiskiem niesionym przez rozwój współczesnej techniki, są dzieckiem mediów społecznościowych, współczesnego korzystania z elektronicznych dóbr cywilizacji internetowej.
MALBORK SPRZEDAM ODDAM ZAMIENIĘ. POMOCNA DŁOŃ POGADUCHY |
Myliłby się kto, jeśli by uznał, że to tylko przestrzeń „rzeczywistości” elektronicznej. Oni są realni jak najbardziej. Ich przyjaźnie, kontakty są jak najbardziej realne. Ich wzajemna pomoc sięga daleko dalej, niż internetowe deklaracje, jest realna, praktyczna i … skuteczna.
Nie mają statutu, nie potrzebują sprawozdawczości wymykają się tym samym sklasyfikowaniu nawet przedstawicielom wszelkim NGO. Są pozarządowi ale dla struktur NGO jakoby ich oficjalne nie Było.
Zorganizowali niejedną imprezę dla dzieciaków nie tylko członków tej grupy, jak robią to dla wszystkich chętnych. Zorganizowali niejedną akcję pomocy głównie w Malborku. Są mobilni i praktyczni dzięki internetowi. Potrafią się zorganizować w oka mgnieniu i działać w praktyce.
Obserwowałem takie zjawisko jak jedna z mam, członkini grupy, musiała się znaleźć ze swoim dzieckiem w szpitalu, poza Malborkiem. Szybkość pomocy realnej, przewozu i dostarczenia potrzebnych rzeczy (wyjazd samochodu z nimi do celu), zajecie się pozostałymi dziećmi, załatwienia formalności prawnych, trwało w minutach, a okazywane wsparcie w budujących słowach, obrazkach czy radach natychmiastowe. Miały one i pragmatyczny wymiar praktycznych rad, uruchomieniem potrzebnych na dana chwilę kontaktów spoza grupy, etc.
To działa niczym centrum dyżurnego w Państwowej Straży Pożarnej. Natychmiast po zaistnieniu problemu, potrzeby i informacji.
MAlbork sprzedam oddam zamienię - pomocna dłoń pogaduchy – bowiem o tej grupie nieformalnej piszę, to kompletnie fajny przykład na to, jak wzajemnie pomocnym, jak w dobrym kontekście można używać internetu.
Adminami są Maria Czeszejko, Edward Skalany, Aleksandra Kudzma a moderatorami Wioletta Murawska i Aleksandra Czaban ot i cała struktura organizacyjna. Za to przyjaźni, pogaduch, spotkań, wspólnych wycieczek spacerów rodzinnych, to się nie da ogarnąć i zmierzyć. Teraz niedawno trwała zbiórka przyborów szkolnych dla dzieci ( dla tych którzy potrzebują i maja mniej środków, ale tak naprawdę pomagają sobie wszyscy nawzajem, czy maja więcej, czy mniej)
Zorganizowali całkiem niedawno na ulicy Kasztanowej Wakacyjną Przygodę, były zabawy sprawnościowe, biegi, zwiedzanie tajemnicze acz bezpieczne bunkrów, (pod opieką dorosłych).
Rodzice spędzali ze swoimi pociechami wspólnie czas mogąc też złapać oddechu i porozmawiać, pogadać ze sobą nawzajem dzieląc się wszystkimi sprawami nie tylko w Internecie. Całość ogarniały organizacyjnie praktycznie Aleksandra Czaban i Dominika Głogowska.
- Wielkimi krokami. Mimo ze to jeszcze wakacje letnie – mówi Maria Czeszejko – inicjatorka i liderka grupy - zbliża się akcja „I Ty możesz zostać Świętym Mikołajem”.
Jak co roku zbieramy zabawki, słodycze, odzież - wszystko co związane jest i może być z radością i uśmiechem dziecka! Bo to przecież o to nam chodzi. Ta akcja jak co roku obędzie się na ulicy Kościuszki.
Chcemy uczynić tak by dzieciaki, wszystkie które przyjdą dostały paczki lub słodycze, aby żadne dziecko nie odeszło smutne. Tak było w poprzednich latach i tym razem tez tak będzie - dodaje pani Maria.- Zapraszamy do wsparcia naszej akcji i kontakt z nami. mariaczeszejkosochacka@interia.pl, tel. 514 236 696
BANWI
Niedawno pisaliśmy o akcji pomocowej dla rodziny jednej z członkiń grupy pisaliśmy tez o zorganizowanym przez grupę Dniu Dziecka http://gazetaobywatelska.blogspot.com/2017/06/czasem-tak-niewiele-potrzeba-by-ktos.htmlAspekt drugi
Grill pozarządowy COP - plenerowa kawiarenka
Czyli spotkanie przy ciasteczkach i kawie na drugim piętrze
Ten zlepek kontrastu w tytule, tak jakby nader znamiennie obrazuje funkcjonowanie Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. Kościuszki 54 (COP) - to co planują nie koniecznie ima się rzeczywistości.
Ten zlepek kontrastu w tytule, tak jakby nader znamiennie obrazuje funkcjonowanie Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul. Kościuszki 54 (COP) - to co planują nie koniecznie ima się rzeczywistości.
Gdy tam dotarłem, mając wiele pytań zastałem pusty ogród, pogodę bezdeszczową (wcześniej do południa przelotnie opadową, ale później nie wiem jak u Was – ale na ulicy Kościuszki słonecznie było. Takie jakieś organizacyjnie z jakby z góry zakładali, że nie będą przy grillu.
A i owszem wysłali informacje e-mailem do organizacji pozarządowych i pewnie innych, tylko uczynili to o godzinie …. 14.53 informując, że ze wglądu na pogodę.. itp. I tu tkwi całe clou problemu.
Podczas przybycia osób, wystarczyłoby tylko słowo „przepraszamy, podjęliśmy inną decyzję” i sprawa załatwiona. A tu nic... ani be ani me …
Jeśli natomiast przychodzi, a tak śmiem twierdzić, że jest. Tak mało osób na cokolwiek przychodzi (choć w papierach pewnie COP-owi się zgadza ilościowo – "muszą" wszak wykazywać beneficjentów, lista obecności to nie problem). Jeśli więc mało przychodzi, po prostu można prosić o potwierdzenie przybycia, a zapowiedzianych poinformować telefonicznie.
Dlaczego się nad tym tak rozpisuję? Bowiem tknęła mnie wczoraj refleksja gdy się przyglądałem i słuchałem wypowiedzi podczas spotkania.
Dorota Wiśniewska Asystentka Organizacji Pozarządowych w COP oraz koordynator działań projektu COP Agnieszka Chomiuk, przyjmując rolę gospodyń spotkania - zasugerowały by przybyli przedstawili się po kolei. Po czym, jakby o tym zapominając, skupiły się na różnych aspektach padających słów, ich znaczeń w kontekście działań COPu.
Było dużo moderowania i tekstów w postaci „myśmy już”, „naszym”, „sprawdziliśmy nie działa”, etc. Odniosłem wrażenie, że nie chodzi tu o to, by usłyszeć! Jedynie przede wszystkim wypowiedzieć swoje kwestie, przekazać jak wiele ciężkiej pracy w „użeranie się z organizacjami” pozarządowymi musi COP włożyć. A te organizacje jakby nie chcą, nie przykładają się do współpracy z COP.
Może kilka osób uzna to pewnie za próbę ataku, w ich pojmowaniu, niesłusznego, krzywdzącego. Zapewne tak będzie jeśli chodzi o bezpośrednio zainteresowanych, ale nie byłoby tak gdyby w tym co robią było trochę społecznej pokory, jakiegoś społecznego serca i chęci bezwarunkowego społecznie służenia innym. A można odnieść wrażenie, że tak nie jest. Że COP realizuje swoją misję wydaje się nieumiejętnie i reprezentuje swoiste zadufanie w siebie.
Owszem mają doświadczenie, papiery, tylko brakuje tego czegoś, by byli użyteczni i gromadzili wokół siebie właśnie tych, którzy potrzebują wsparcia.
Tego nie potrafią. No i nie zawsze ich ocena sytuacji zgadza się z potrzebami i opiniami środowiska. Chociaż w ich oglądzie, jak powiedziała Agnieszka Chomiuk koordynująca projekt funkcjonowania Centrum – „bo nie ma w Malborku ssania”
Wczoraj prócz próby rozmowy i „rundkowego” bałaganu dało się usłyszeć, że COP wie o problemach, ze Malbork nie grzeszy przykładem jedności pozarządowych organizacji (czyżby chodziło o to, że pod sztandarami COP?), że COP szkoli a mało w szkoleniach uczestniczy, że COP to, że COP tamto.
Na sugestię, "co może ich ogląd jest niepełny" a na pewno naznaczony subiektywizmem, z lekkim, niekoniecznie wyrozumiałym tonem wszystkowiedzenia poszła informacja zwrotna, "że Oni” wiedzą, „Oni” mają doświadczenie, „Oni” się starają, „Oni”…
Tylko na stwierdzenie; a kto tu dla kogo?! „Koń dla trawy czy trawa dla konia” szybko zstąpiła zmiana tematu i zajęcie się tym co bliższe i miłe (mówiono o sukcesach COP i ciężkiej pracy tego ciała pozarządowego) Milsze to niż rozwiązywanie problemów i uderzenie we własną pierś z poczuciem niekoniecznie „dobrej roboty”, Dobrej, która by się opierała na efektywniejszej pracy organicznej, i pragmatycznej edukacji.
Tego COP chyba nie potrafi, skoro nie czyni, a utyskuje.
To nie ludzie nieprzychodzący, ani niezbyt zainteresowani ofertą COPu są winni, a brak rozumienia potrzeb, rozumienia środowiska bez pryzmatu stereotypu.
Dziwić się należy doświadczeniu osób w nim działających.
Do tego nie potrzeba doktoratów, całego konglomeratu projektów, eventów, paneli dyskusyjnych moderowanych lub nie, całego entourage projektowych pojęć i języka zurzędniczenia.
Bo jeśli ma coś służyć lokalnej społeczności, to ma być tak moim zdaniem uczynione, by ta ”lokalna społeczność” poprzez swoich przedstawicieli pozarządowych drzwiami i oknami docierała do COP.
Jeśli jest inaczej nie świadczy o umiejętnych umiejętnościach organizatora chcącego liderować. Lider nie narzeka na rzesze którym przewodzi! Tylko im przewodzi, dbając prowadzi „w świetlany dobrobyt”
Mówienie, że „nie ma ssania” jest niepoprawne chyba, że tu chodzi zupełnie o coś innego!
Innego niż skuteczna i realna pomoc, wsparcie lokalnych organizacji (nie ta wykazywana na papierze, w sprawozdaniach, prezentacjach i rozliczeniach projektów z Urzędem Marszałkowskim czy Wojewódzkim).
Bo jeśli tylko do tego … to pytanie, które zadała Agnieszka Chomiuk „Czego potrzebujecie od COP?”, powinno się sprowadzić do postulatu, by dobrze było, aby obecnie zarządzający działaniami Centrum Organizacji Pozarządowych odpuścili!
Żeby oddali to w inne ręce i inne umysły. Warto przemyśleć to na przyszłość i aktywnie stanąć w szranki z obecnym monopolistą i jego fachowcami.
Jedynym pocieszeniem zdrowego ogadu rzeczywistości jest to, co Państwo do nas dostarczają, wysyłają, czym się nami dzielą i o czym piszą. To pozwala nam stanąć po tej dobrej „stronie Mocy” i wiedzy o Waszych oczekiwaniach. My wiemy, kto tu dla kogo – dzięki Wam. Jaka rola konia, a jaka trawy, być powinna. Bo gdyby wyciagać wnioski li tylko, na podstawie tego co można było usłyszeć na wczorajszym spotkaniu w COP, byłaby to ponura perspektywa dla Malborka.
Krzysztof Hajbowicz
P.S. Wzmacniamy pytanie Pani Agnieszki Chomiuk i pytamy Was drodzy Czytelnicy licząc jak zwykle na Wasz kontakt, e-maile gazeta-obywatelska@wp.pl, lub hajbowicz@wp.pl. Licząc na komentarze, uwagi, podpowiedzi w tej sprawie. Dla nas się liczą Wasze refleksie, sugestie i opinie. To Wy kształtujecie środowisko, nie ktoś inny mądrując się.
Aspekt trzeci
zarówno pastorzy jak i społeczności ich zborów nawet przez moment nie próbują polemizować, pouczać polityków, przedstawicieli grup i ugrupowań. Oni wszystkim błogosławią i oddają Stwórcy pomyślność wszystkich ludzi, bez wyjątku. Celem ich spotkania była ewangelizacja, lecz nie widziana w formie konkurencyjności z jakimkolwiek kościołem, lecz przybliżenia wartości nadrzędnych, bez uwypuklania i wyszukiwania różnic.
Na wielu dotychczasowych eventach dochodzi do zbliżenia społeczności kościołów protestanckich różnych odłamów i katolickich. Wszak nie o różnice tu chodzi. To wtorkowe spotkanie pokazało jak przy ważkich decyzjach potrzebna jest współpraca, wspólna mądrość, refleksja i rozsądek.
Tym emanują zawsze, także na wielkich zgromadzeniach dla wszystkich wierzących np. jak trójmiejski coroczny EXODUS, czy na spotkaniach w różnych miejscach w Polsce, razem z katolikami nie rozdzielając, ty stąd, ty z „takiej wiary”, ty z takiej wspólnoty a ty z takiej. Bóg jest jeden i w takim świetle rozpatrują swoje zadania i posługę. I tak było wczoraj. Znamienne jest, że to właśnie Malbork był miastem spotkania i wspólnych obrad tych denominacji.
Już wkrótce więcej na ten temat przybliżymy Państwu
Protestanci w jedności
Nie szukają rozgłosu, ani nie promują siebie. Pełnią służbę wobec innych, wobec społeczności którym służą, które reprezentują. A nade wszystko są krzewicielami transcendentnych wartości, stanowiących nadrzędny prymat i istotę ich wiary.
Nie wymachują przepisami, konstytucjami, statutami, prognozami, etc. ich wspólną drogą i wykładnią są treści zawarte w Biblii.
Wczoraj w Malborku spotkało się około pięćdziesięciu osób pełniących różnorodne służby w kościołach różnych denominacji. Spotkali się pastorzy Kościoła Chrześcijan Baptystów, Kościoła Bożego w Chrystusie, Kościoła Zielonoświątkowego z północnego regionu Polski.
Obradowali nad realizacją wspólnego projektu w poszanowaniu wzajemnym swych odrębności i zgodzie która by mogła być przykładem dla wielu społeczności, grup i ugrupowań świeckich przede wszystkim.
zarówno pastorzy jak i społeczności ich zborów nawet przez moment nie próbują polemizować, pouczać polityków, przedstawicieli grup i ugrupowań. Oni wszystkim błogosławią i oddają Stwórcy pomyślność wszystkich ludzi, bez wyjątku. Celem ich spotkania była ewangelizacja, lecz nie widziana w formie konkurencyjności z jakimkolwiek kościołem, lecz przybliżenia wartości nadrzędnych, bez uwypuklania i wyszukiwania różnic.
Na wielu dotychczasowych eventach dochodzi do zbliżenia społeczności kościołów protestanckich różnych odłamów i katolickich. Wszak nie o różnice tu chodzi. To wtorkowe spotkanie pokazało jak przy ważkich decyzjach potrzebna jest współpraca, wspólna mądrość, refleksja i rozsądek.
Tym emanują zawsze, także na wielkich zgromadzeniach dla wszystkich wierzących np. jak trójmiejski coroczny EXODUS, czy na spotkaniach w różnych miejscach w Polsce, razem z katolikami nie rozdzielając, ty stąd, ty z „takiej wiary”, ty z takiej wspólnoty a ty z takiej. Bóg jest jeden i w takim świetle rozpatrują swoje zadania i posługę. I tak było wczoraj. Znamienne jest, że to właśnie Malbork był miastem spotkania i wspólnych obrad tych denominacji.
O taką jedność rządzących miastem i modlą się wspólnie członkowie zboru SYLOE (Kościół Boży w Chrystusie) organizator tego spotkania , błogosławiąc lokalnym władzom, rządzącym wszelkich szczebli w imię dobra, miłości i dbałości o bliźniego kimkolwiek on jest i jakie są jego poglądy
Już wkrótce więcej na ten temat przybliżymy Państwu
KHAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz