Hipokryzja
Spotykamy i zauważamy takie postawy bardzo często,
rozróżniamy je u innych, ganimy, mówimy na nie z obrzydzeniem „a fe”, obśmiewamy,
etc. Natomiast te jej objawy, które drzemią
w nas samych, jakimś majstersztykiem psychologicznego wyparcia - tolerujemy , bagatelizujemy, umniejszamy i tak
dalej.
Gorzej gdy jesteśmy w naszych mózgach, o przepraszam w błogostanie naszej świadomości przekonani, że
a i owszem, hipokryci są na świecie – ale nas to przecież nie dotyczy.
My oczywiście jesteśmy wolni od tak paskudnie
negatywnego zjawiska, my jesteśmy nieskalani tym czymś. Inni tak, nie my.
No może troszkę?! Powie skruszony deczko ciężarem swojej
własnej hipokryzji hipokryta. No może ździebko?! Oj tam oj tam, nie ma ludzi
idealnych… nikomu nie szkodzę, nie robię … i tu się zaczyna cała lista czego
hipokryta mimo wszystko nie robi, lub robi dla dobra innych, BOGA i całej
ludzkości. A że sąsiad cham, no to i gnojowi się przecież należało … etc, etc, itp.
Hipokrytę łatwo poznać w sobie, wystarczy niezdrowo się nad tym dużo zastanawiać, mówić i starać się być w szczególnie mocnym przekonaniu, że się nim nie jest. Mocno starać. Potem zbagatelizować racjonalizując … „że przecież wszyscy …”.
Jeśli jeszcze to nie jest jasne, to przykładem może być
postawa osoby uzależnionej od np.
alkoholu. Obrazek znany i spotykany. Często można spotkać taką typową
racjonalizację, kiedy wali się uzależnionemu świat, a on tego nie widzi. Wówczas
można usłyszeć z przekonaniem wypowiadane słowa… „no przecież wszyscy piją i … Tu następuje szereg wytłumaczeń, że „nie
świadczy wcale to a wcale” o uzależnieniu,
alkoholizmie, itp.
Wracając do hipokryzji (autor artykułu (z terapeutycznym przerażeniem
samego siebie) zastanawia się dlaczego
podjął temat i tak się nad nim
rozpisuje. Czyżby …
Myślę że to też nie jest droga – bowiem łatwo dojść do absurdów. Chociaż
według wspomnianego algorytmu zachowania …
Całkiem serio temat ujmując, ma on zwrócić uwagę nam
wszystkim gdy bierzemy się za pracę społeczną, udzielanie się w pomoc innym, manifestowanie jakichś postaw,
poglądów, świętości werbalizowanych wszem i wobec przekonań... warto starać sie zobaczyć na ile w nas drzemie hipokryta a na
ile altruista i skromny człowiek.
Warto taką analizę zrobić w głębokości własnego sumienia,
świadomości, etc.
Jesteśmy skarbnicą wiedzy dla siebie samych, to dobrze, bo uświadamiając
sobie wiele rzeczy mamy szansę ich naprawy, zmiany negatywnych w pozytywne, słabych
stron w mocne i tak dalej.
Jeśli sobie tego nie uświadamiamy, wtedy mogą być w tym pomocni inni bliscy bardziej lub mniej, ludzie w naszym otoczeniu, grupie, wspólnocie – warto ich posłuchać. Warto mieć też dystans do siebie i do tego co słyszymy. W grupach, wspólnotach też jest pełno np. osób przenoszących na nas i innych swoje niedobory.
Jeśli sobie tego nie uświadamiamy, wtedy mogą być w tym pomocni inni bliscy bardziej lub mniej, ludzie w naszym otoczeniu, grupie, wspólnocie – warto ich posłuchać. Warto mieć też dystans do siebie i do tego co słyszymy. W grupach, wspólnotach też jest pełno np. osób przenoszących na nas i innych swoje niedobory.
Jesteśmy skarbnicą wiedzy – także dla innych. Nie musimy
mówić. Wystarczy, że inni patrzą i widzą. Oczywiście nie bylibyśmy sobą
gdybyśmy „nie udawali”, zasłaniali woalką, zadymiali. Mglili i takie tam różne…
by przykryć prawdziwe.
To się przydarza i tak często też bez udziału świadomości. Choć wcale nas nie usprawiedliwia. Chcę tylko zaznaczyć, że nie wiem jakbyśmy się nie wytężali i kombinowali - to mowy naszego ciała, naszej całej emanacji nie uda nam się przykryć, wytrenować.
To się przydarza i tak często też bez udziału świadomości. Choć wcale nas nie usprawiedliwia. Chcę tylko zaznaczyć, że nie wiem jakbyśmy się nie wytężali i kombinowali - to mowy naszego ciała, naszej całej emanacji nie uda nam się przykryć, wytrenować.
Tu ukłon dla POPistów (psychologia zorientowana na proces) i „NLPistów” (szkoła neurolingwistycznego programowania) umiejących w jakimś stopniu to czytać. Ale i tak „w przerażającym” dla zwykłego zjadacza chleba. No ale i tak nie przebiją zwyczajnego ratlerka czy jamnika - z umiejętności rozpoznawania mowy ciała, zapachów, i „wiedzy” o drugiej istocie. To widać, słychać i czuć.
Piszę też o tym, że hipokryzja ma „krótkie nóżki” i nie trzeba
specjalistów, by się przekonać czy mamy z jej przedstawicielem/przedstawicielką
do czynienia.
Czasem spotykamy i takich, którym się to udaje na dłuższą metę. Od takich uchowaj Boże!
Z drugiej strony rozpatrując problem nieodparcie dochodzę do pewnego paradoksu, którego myślowym i werbalizującym twórcą był niejaki Epimenides z Krety.
Z drugiej strony rozpatrując problem nieodparcie dochodzę do pewnego paradoksu, którego myślowym i werbalizującym twórcą był niejaki Epimenides z Krety.
Grecy potrafili na długie lata odcisnąć piętno na naszej
cywilizacji. W źródłach do paradoksu
Epimenidesa nawiązał apostoł Paweł z Tarsu i zawarł je w Liście do Tytusa
(1,12-13). Wszak nawet samo słowo wywodzi się z .. greki. (za Wikipedią)
"Hipokryzja (od gr. ὑπόκρισις hypokrisis, udawanie) – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.
Hipokryzja może się przejawiać na kilka sposobów:
- oficjalne głoszenie przestrzegania określonych zasad moralnych i jednoczesne ich "ciche" łamanie, gdy nikt ważny tego nie widzi (np. głoszenie przez polityka, że walczy z korupcją i jednoczesne branie przez tego polityka po cichu łapówek),
- stosowanie różnych, sprzecznych wzajemnie zasad moralnych przy różnych sytuacjach (np. wymaganie od męża żeby nie zdradzał, i jednoczesne zdradzanie męża),
- wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach (np. głoszenie, że zabijanie dzieci wroga w czasie wojny jest dobre dlatego, że wróg ten popełnił wcześniej zbrodnię mordując nasze dzieci),
- tworzenie obszarów tabu, czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie; zazwyczaj są to sprawy, które w świadomości wielu ludzi są niemoralne, ale są lub były jednocześnie masowo praktykowane (zob. też tajemnica poliszynela)
- Hipokryzja jest stałą cechą ludzkich społeczeństw. Wynika ona z jednej strony z konfliktu między indywidualnym interesem poszczególnych osób i normami moralnymi panującymi w danym społeczeństwie a z drugiej strony z konfliktu między normami obyczajowymi i moralnymi. "
napisał i temat opracował
Krzysztof Hajbowicz
na ile hipokryta, na ile wrażliwiec?
Trawestując; Lecz jeśli ktoś z Was bez grzechu … niech ciśnie kamieniem pierwszy”
na ile hipokryta, na ile wrażliwiec?
Trawestując; Lecz jeśli ktoś z Was bez grzechu … niech ciśnie kamieniem pierwszy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz