Urzędnicy chronią dostępu do informacji, obywatele nie wiedzą, do czego mają prawo

Jak Państwo sądzą czy się coś zmieniło z tego przytaczanego poniżej artykułu. Był on pokłosiem realizowanego do 23.09.2014 roku - projektu finansowanego przez Szwajcarów a konkretnie w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej "Swiss Contribution". Jego liderem jest Stowarzyszenie "Miasta w Internecie", a partnerem Access Info Europe.
Cytując ten tekst pragniemy zwrócić Państwa uwagę, ze w  naszym odczuciu niewiele się poprawiło - a zwłaszcza lokalnie. Co w najbliższym czasie będziemy chcieli przy Państwa pomocy przybliżyć, przeanalizować, etc. 
(przyp Red) 

Dostęp  


Im wyższy szczebel administracji, tym trudniej obywatelom dotrzeć do informacji publicznych, do których dostęp gwarantują im przepisy polskiego prawa. Nie najgorzej "wyciąganie" informacji wygląda w samorządach gminnych, gorzej na szczeblu wojewódzkim, a najgorzej w administracji rządowej. 
To pierwsze wnioski, jakie płyną z kompleksowego badania (pod względem merytorycznym, jak również zasięgu instytucjonalnego i terytorialnego) dotyczącego weryfikacji praktycznej realizacji obywatelskiego prawa dostępu do informacji publicznej.

- Efekty naszych wielomiesięcznych badań wskazują na to, że co prawda administracja publiczna w Polsce coraz lepiej wywiązuje się z obowiązku udostępniania informacji publicznej społeczeństwu, ale wciąż nie jest to poziom zadowalający. 

Ponadto dowiedliśmy, że urzędy robią bardzo niewiele, by ułatwić ponowne wykorzystywanie informacji publicznej. - mówi Anna Siemek-Filuś ze Stowarzyszenia "Miasta w Internecie", które jest liderem projektu "Obywatelskiego monitoringu prawa do informacji publicznej". - Poprzez ten projekt chcieliśmy przyczynić się do podniesienia obwiązujących w tym zakresie standardów i przyczynić się do skuteczniejszej realizacji naszych konstytucyjnych praw - dodaje Siemek-Filuś.

Przebadali ponad setkę urzędów: miejskich, marszałkowskich orazministerstw, czyli dlaczego kultura papieru trzyma się mocno

Wymiernym efektem badań jest ranking wybranych instytucji polskiej administracji stworzony według tzw. Indeksu Przejrzystości - wskaźnika pozwalającego na porównanie, jak ze swoich obowiązków względem obywateli wywiązują się poszczególne urzędy.

Badacze dowiedli ponadto, że urzędnicy - bez względu na szczebel administracji, chętniej odpowiadają na pisma kierowane do nich tradycyjną pocztą, mniej chętnie zajmują się mejlami, a najgorzej (czasami wręcz lekceważąco) odnoszą się do osób próbujących zasięgnąć informacji drogą telefoniczną.

Co nie mniej ciekawe, urzędy chętniej dzielą się informacjami dla nich korzystnymi lub neutralnymi. Próby zdobycia informacji bardziej dla urzędników wrażliwych, np. o wynikach kontroli, czy realizacji zapisów zawartych w pokontrolnych wnioskach nie od razu były skuteczne.

Od Krakowa do Szczecina, czyli najlepsi

W zestawieniu ogólnym, najbardziej przejrzyste okazały się samorządy Krakowa, Jastrzębia i Szczecina. Zastępca prezydenta tego ostatniego miasta podkreśla, że świadomość obywatelska Polaków rośnie, czego dowodem duży sukces wprowadzanych przez kolejne samorządy budżetów partycypacyjnych. 

- Idziemy w dobrą stronę. Aktywizowanie ludzi, choćby budżetami obywatelskimi, sprawia, że będą oni coraz częściej i coraz bardziej świadomie dochodzić swoich konstytucyjnych praw, m.in. do dostępu do informacji publicznej - mówi Krzysztof Soska.

Wśród instytucji centralnych, największą przejrzystością charakteryzują się: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a wśród województw: Podlaskie, Zachodniopomorskie i Pomorskie.

Analitycy biorący udział w projekcie bardzo dokładnej ocenie poddali także Biuletyny Informacji Publicznej. W tym, nieco mniej ogólnym zestawieniu, najlepiej wypadły: Kraków, Szczecin i Jastrzębie, Ministerstwo Finansów i Ministerstwo Gospodarki oraz Urzędy Marszałkowskie: Śląski, Podlaski i Zachodniopomorski.

Przepisy nieprecyzyjne, urzędnicy słabo je znają

Największym problemem, z jakim muszą sobie radzić urzędnicy wydają się być
niejasne, mało precyzyjne przepisy. - W przypadku prawa do dostępu do informacji publicznej mamy w Polsce do czynienia z prawem sędziowskim. To zostawia dużo miejsca do interpretacji, a urzędy zamiast patrzeć w ustawę, muszą skupiać się na orzecznictwie - przekonuje dr Grzegorz Sibiga z PAN.

Podczas badań udowodniono, że w wielu urzędach poziom wiedzy na temat
zapisów ustawy o dostępie do informacji publicznej jest niski. Urzędnicy tworzą przez to (często nieświadomie) dodatkowe bariery, utrudniające obywatelom dostęp do informacji publicznych.

Nie ma społeczeństwa obywatelskiego, bez dostępu do informacji

Waga skutecznej realizacji prawa dostępu do informacji publicznej jest jednym z fundamentów prawidłowego funkcjonowania demokracji. Aby dostęp do informacji był łatwiejszy i pełniejszy, konieczne są korekty obowiązującego prawa.

Najważniejsze zmiany dotyczyć miałyby m.in. ustawowego ustalenie nowego zakresu znaczeniowego pojęcia „informacja publiczna”, pozwalającego na wyznaczenie zakresu stosowania ustawy w sposób jednoznaczny i możliwie najszerszy. 

Niezwykle istotny jest także rozwój Biuletynu Informacji Publicznej (BIP), który docelowo powinien - co najmniej w administracji rządowej - zyskać wygląd jednolitego serwisu, utworzonego z zachowaniem zasad webaccesibility, uzupełnianego informacjami publicznymi przez podmioty zobowiązane, z możliwością przeszukiwania przez użytkownika, według różnych kryteriów, zgromadzonych zasobów informacyjnych.

Pełne wyniki badań w ramach Projektu "Obywatelski monitoring realizacji prawa do informacji publicznej" dostępne są na stronie prawodoinformacji.pl.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz