Umieć dawać i otrzymywać cz. 1

By pomagać i o pomoc prosić ... trzeba umieć "wyczyścić" swoje  motywacje

Czy potrafimy bezinteresownie pomagać drugiej osobie?  Bardzo  często zachowania prospołeczne bywają też rezultatem egoistycznych pobudek. Jedno jest pewne – motywacje do niesienia pomocy bywają różne. Tak samo różne, jak rodzaj pomocy, która jest potrzebna. Istotniejsze wydaje się jednak to, że ten, kto potrzebuje pomocy, musi nauczyć się o nią prosić (ale o tym w kolejnym artykule). Ten zaś, kto chce ją ofiarować – dawać ją w sposób nie umniejszający godności drugiej osoby.

Podstawową sprawą jest  edukacja społeczeństwa. Chodzi o to, aby mieć odkrywać w sobie pokłady  empatii. Bo bez niej ani rusz. Wyedukowane i empatyczne społeczeństwo to społeczeństwo wrażliwe na to, co się dzieje dookoła. Liczy się nie tylko „tu i teraz”, ale także to, co było kiedyś, i to, co się wydarzy w przyszłości.

Wielu z nas potrafi dawać nawet jak ma mało.  Często tak jest, gdy ktoś dotknął biedy – potrafi dzielić się z innymi. Kto mniej tej biedy (w różnej postaci) doświadczył nie zawsze potrafi w pełni zrozumieć o co chodzi. Wówczas często snuje teorie i ich się trzyma kurczowo święcie przekonany, że ma racje.

Cóż – tu nie zawsze wystarczy stereotyp, intuicja – trzeba zapytać siebie o cel jaki nam przyświeca gdy chcemy podarować coś,  pomóc drugiej osobie, grupie osób, etc.

Często musimy rozważyć czy za tym idą szczere intencje nacechowane altruizmem. Czy może to dawanie, pomoc mają inne podłoże. I na przykład „załatwiają nam” nasze nie do końca uświadamiane motywacje.  Jeśli już, to czy mamy pełną świadomość swoich intencji? Czasem nasze przekonania zakrywają  ciemniejsze zakamarki naszej osobowości (przeniesienia, racjonalizacje, poczucia oparte na mitach, stereotypach i przekonaniach złudnych a nie mających nic wspólnego z altruizmem)  Niestety czasem raczej z  egoizmem lub co gorsza z egocentryzmem, z niezbyt zdrowym  spojrzeniem na siebie i otaczającą rzeczywistość) To niestety też nam grozi.

By pomagać trzeba się sobie przyglądnąć uczciwie – na ile potrafimy i wówczas dopiero zacząć pomagać. To trudne, ba jeśli oszukujemy siebie co do intencji co wtedy? Bowiem po drugiej stronie mamy zawsze innych ludzi, a to nie zabawki, którymi można się znudzić. Pomagając przejmujemy osobistą odpowiedzialność za to co zrobimy i co spowodujemy w drugim człowieku.  To nie gra komputerowa.

A ilu z nas ma tylko dobre chęci? Brak umiejętności czy niezbyt jasne i przejrzyste motywacje? Dobrymi chęciami ponoć piekło jest wybrukowane.  Przejrzystość,  rozsądek i wiedza – te powinny stać na straży pomagania. Jeśli kogoś „naszło”, natchnął jakiś transcendentalny nakaz – to miast ruszać zrywem w kierunku pomagania - może niech zacznie w cichości serca, od modlitwy a przede wszystkim od rozłożenia intencji swej chęci pomagania na czynniki pierwsze.

Dopiero wówczas pomaga. I to nie daje gwarancji spokoju czy dobrze robi czy nie. Tu nie chodzi o to czy pomagać czy nie pomagać. Tu chodzi o to aby zadbać o siebie i szczerość tego co robimy, by nie krzywdzić innych. To trudne, ale można się nauczyć, Często zachowujemy się przy pomaganiu jak rewolwerowcy widząc innego rewolwerowca. Zaraz łapa do olstra sięga. Czy zawsze słusznie? – dając złotówkę na wino, na kaca, na „chleb” może pomyślmy wpierw i pomóżmy tak, by pomóc skutecznie i mądrze.

To co pragnę uświadomić to edukacja, wiedza  którą chcąc skutecznie pomagać musimy zdobyć, opanować.  Stąd to mądrowanie się – inaczej gotowi jesteśmy sami wdepnąć w niejedną tragedię lub się do niej przyczynić. 
 A odruchem serca powinniśmy się kierować zawsze, mając skrawki chociażby wiedzy. Budując społeczności wrażliwe. Zapewniamy wszystkim (i w tym sobie) bezpieczeństwo i szansę na lepsze życie. Pamiętajmy o tym.

ABAH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz