Bywamy święcie przekonani i moglibyśmy dać się wtedy pociąć
na plasterki. W dzieciństwie używaliśmy skrótu myślowego i często, wielu z nas
powtarzało niejako potwierdzając swoje słowa „pieczątką prawdy” – „no jak bum
cyk cyk” „jak …” etc.
Dziś też bardzo jesteśmy często „święcie” przekonani. Pomaga
nam w tym internet np. Facebook, określone deklaratywnie politycznie czasopisma,
telewizja, etc. Rozleniwiliśmy się strasznie. Czytamy jedynie nagłówki informacji
– bo po co się męczyć skoro nie mam czasu?!
Więc coś bez zastanowienia lajkuję, potępiam w czambuł lub
zachwycam się byle gówienkiem. Wydarzeniami, rzeczami i faktami którymi gdyby
przyszło się zastanowić często sprzecznymi z naszą wewnętrzną postawą, naszym kręgosłupem
pojęciowym i moralnym, wartościami, refleksjami, etc.
Wiedzą to ci, którzy na co dzień zajmują się przedstawianiem informacji
w mediach, wiedzą to spece od handlu, wiedzą to politycy i cała „banda
współczesnych zbójów medialnych” urabiających
nasz mózg.
Nie strzelam sobie w kolano pisząc to. Wręcz przeciwnie, staram się narobić huku, by zwrócić Państwa uwagę na taki stan rzeczy. W
pośpiechu życia nie ma czasem czasu … nawet na refleksje.
Ilość bodźców na każdą, nawet najmniejszą chwilkę czasu, nie
pozwala na prawidłowe wyselekcjonowanie. A zbombardowane nimi naczynko migdałowate i hipokamp
oraz cała reszta różnych potrzebnych sensownie rzeczy do poskładania całości „otaczającej
nas rzeczywistości” dostają swoistej „głupawki” i nie działają tak jak powinny.
To powyższe moje „naukowe” wytłumaczenie ma zasygnalizować
nic innego, jak to, że w swojej biologiczności
możemy wsadzić w nos naszą duchowość i
altruizm, rozsądek, i całą resztę! Wtedy
zwłaszcza, gdy nasze receptory zostaną w wymyślny lub mniej wymyślny sposób
pobudzone - to zadziałamy tak, jak „wyuczyła”
nas ewolucja.
Cokolwiek myślimy o tym słowie i samej ewolucji jako zjawisku. Dla tych przewrażliwionych – tu nie chodzi o tego pana z brodą na „D” czy też o wyznawców Kreacjonizmu. Tu chodzi o przystosowanie się naszego umysłu do zjawisk. Zjawisk, które nas otaczają coraz częściej, coraz to wymyślniej, coraz to zbyt szybko - by nasz mózg i wspomniane jego części rozróżniał i selekcjonował prawidłowo.
Np. co jest blichtrem, co potrzebnym a co ściemą. To
wymagało wiele lat kształtowania gdzieś od czasu neolitu, lub dalej. A mamy już
dwudziesty pierwszy wiek i specjalistów od marketingu, coachingu, od
socjotechnik wszelkich we wszelkich mediach. We wszelkich przejawach uruchamiających
w nas zachowania różne czy chcemy czy też nie – przy których, reakcje
sztandarowego psa Pawłowa – to złożone procesy.
Było tak zawsze, ale nie zawsze technika i tempo życia
przerastało funkcjonowanie codzienne naszej łepetyny. Teraz ponosimy konsekwencje chociażby w postaci
bezmyślnego lajkowania, „łykania” nieswoich opinii na temat taki czy inny.
Wystarczy, że ktoś ją wygłosi – ktoś, kto
może na pierwszy rzut oka wydać się nam autorytetem. Pokutują ponadto niesłuszne
stereotypy, mity na różne tematy, którymi się karmimy. Etc.
Przypomnijmy sobie jak
łatwo „pogonić” precz ludzi chorych AIDS. Jak łatwo wyrokować, że ktoś jest
sobie winien losu, uzależnienia, biedy, kataru, etc. – w społeczności, która
żyje równie szybko co pobieżnie pojęciowo. Na przykład tępimy ideę Europy jako
całości siedząc na gałęzi jej drzewa. Itp.
Mamy szacunek dla wariatów politycznych,
szacunek dla głoszonych przez nich prawd – które nie są nawet w części prawdą. (przypomnijcie sobie „pana kłamliwego
naukowca” z pewnej komisji sejmowej. Przypomnijcie sobie grupę posłów poprzedniej kadencji Sejmu, chcących uchwalić rocznicę „bohaterskiej
obrony Częstochowy” podczas „Potopu”. Kiedy nawet nie było tam kolubryny,
obrazu i całej reszty. Co udowadniali badaniami
sami zainteresowani prawdą Paulini.
Karmieni mitami, gotowi na wojnę religijną z Islamem.
Przekonani, że Bóg jest po naszej stronie. (tamci też mają to samo przekonanie)
Zatracamy całą istotę naszego człowieczeństwa i mądrość, którą nam nasi
dziadkowie, ich rodzice i jeszcze dalej, próbowali przekazywać z pokolenia na
pokolenie. Mądrzej mniej mądrzej lub głupio. Ale z jakimś cyklem, kolejnością w
której nasz mózg, nasz hipokamp, czy naczyńko migdałowate mogły się od biedy
pozbierać.
Teraz mamy nieco trudniej – a część z naszych pobratymców z
perfidią wykorzystuje wiedzę, której innej części brak, lub nie ma czasu, by się
zmusić do refleksji. Czy może nas już jest (jako ludzi) zbyt wielu na planecie i
czas się trochę „przetrzebić wzajemnie”? Oby nie! Oby w porę się opamiętanie i chęć
poszukania rozwiązań, które są konstruktywne, a nie destrukcyjne. Czego sobie i
Państwu życzę.
Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz