Spojrzeć z przeciwnej strony - Analiza samooszukiwania

Jedna z najsłynniejszych książek o alkoholiźmie, "Uzależnione myślenie" Abrahama Twerskiego, ma znamienny tytuł "Analiza samooszukiwania". I niewątpliwie właśnie samooszukiwanie jest jednym z najważniejszych czynników podtrzymujących czynne uzależnienie. Ale czy da się wykorzystać mądrość Twerskiego do opisu procesu trzeźwienia? Czy stwierdzone przez niego prawidłowości charakterystyczne dla choroby alkoholowej mogą - jeżeli spojrzeć na nie z przeciwnej strony - służyć do orzekania o postępach trzeźwienia?
          
Pierwszą wskazówkę odnajdujemy już we wstępie, w którym dr John Wallace pisze: "Jeśli kiedykolwiek mamy zmierzyć się z pozorną nielogicznością nałogowych zachowań, musimy wpierw pogodzić się z odmienną "logiką" uzależnionego myślenia" [1]. Jak wiemy, taki sposób myślenia - zwany przez nas często "pijanym", a przez Twerskiego "pokrętnym" - stanowi pewną całość wzajemnie powiązanych elementów, czyli system. Dlatego pozwalamy sobie wnioskować o całości na podstawie charakterystycznych zniekształceń, opisanych szczegółowo w "Uzależnionym myśleniu". I chociaż z naszego punktu widzenia części z nich na pewno nie zaliczylibyśmy do cech myślenia (jak choćby nadwrażliwość emocjonalną czy izolowanie się od ludzi), niemniej odnajdujemy w tej książce opis sposobu funkcjonowania charakterystycznego dla choroby alkoholowej, a widocznego na różnych płaszczyznach.    
 Jedna z najsłynniejszych książek
o alkoholiźmie, "Uzależnione myślenie"
Abrahama Twerskiego
            
Jak sądzę, jego stopniowe zanikanie czy wycofywanie się może być miernikiem trzeźwienia. Sam autor o uzależnionych zachowaniach pisze, że w terapii "pacjenci uczą się, jak rezygnować z zachowań ucieczkowych i wykorzystywać swoje umiejętności do skutecznego zmagania się z rzeczywistością". A przecież taką zmianę postępowania musi poprzedzać odpowiednia zmiana myślenia i odczuwania. Zajmijmy się więc kolejnymi elementami jego opisu. 
Jedną z istotnych cech uzależnionego myślenia jest zniekształcone podejście do czasu: tak jakby czas, który pijący alkoholik jest w stanie sobie wyobrazić, to tylko najbliższa przyszłość, a jakby dalsza w ogóle nie istniała. 

Odwrotność stanowi porzucenie w procesie trzeźwienia niefrasobliwego stosunku do dalszej przyszłości, w której dla czynnego alkoholika wszystko wydaje się prawdopodobne, nawet rzeczy ewidentnie nie do zrealizowania.  Właśnie dlatego, żeby odnosić się do perspektywy czasowej, która w uzależnionym myśleniu jest możliwa do ogarnięcia, AA proponuje, aby codziennie nie pić dzisiaj, niektórzy terapeuci zaś przywiązują taką wagę do nauczenia początkujących abstynentów planowania najbliższego dnia lub dwóch. Zwłaszcza w czasie przeżywania głodu alkoholowego minuty, a nawet sekundy, wydają się wiecznością. Dlatego odzyskiwanie dłuższej perspektywy - a w efekcie możliwość odraczania nagrody, przewidywania bardziej odległych konsekwencji, planowania - jest niewątpliwym świadectwem wracania do zdrowia: 
* wzrastająca zdolność do przewidywania i planowania świadczy o postępach trzeźwienia.
Samo nastawienie do procesu wychodzenia z nałogu, w tym do jego tempa, może być mniej lub bardziej "pijane". Twerski pisze o tym tak: "Kiedy osoba uzależniona przekona się, że jedną z przyczyn jej upadku był brak tolerancji na odroczenie, i kiedy nabierze chęci na to, żeby czekać na korzyści płynące z trzeźwienia, wówczas naprawdę znalazła się na drodze zdrowienia. Jeśli chce być trzeźwa "natychmiast", zmierza donikąd". 
Często w trakcie trzeźwienia pojawia się też czarnowidztwo: człowiek jest przeświadczony, że z niczym sobie nie poradzi i nic dobrego go nie czeka, że jest pechowcem i że - nawet jeśli wszystko idzie najlepiej - w końcu i tak się popsuje: 
* wiara w siebie, rozsądny optymizm, pozytywne oczekiwania to wyraz postępów trzeźwienia. 
 Z drugiej strony przeświadczenie o możliwości kontrolowania tego, co nie podlega kontroli ("mogę przestać pić, kiedy zechcę"), jest we wszystkich znanych mi podejściach do uzależnienia uznawane za jedną z jego najważniejszych cech. Niemożność przyznania się do utraty kontroli ma daleko idące konsekwencje - osoby uzależnione często ulegają złudzeniu własnej wszechmocy, a ich fantazje wielkościowe są całkowicie niezależne od faktów. Tak więc: 
* adekwatna do rzeczywistości ocena własnych możliwości i rozróżnianie tego, na co można wpływać, a co pozostaje poza naszym zasięgiem, to właściwości trzeźwego myślenia.
Wiąże się z tym zdolność do przyznawania się do błędów. Program AA wymaga od trzeźwiejącego alkoholika nawet czegoś więcej - żeby przyznawał się do nich natychmiast, gdy tylko je rozpozna. Taka możliwość pojawia się, kiedy w procesie trzeźwienia dojdzie, o czym niebawem, do podniesienia samooceny i poradzenia sobie z nadmiernym wstydem.

Wśród sposobów zniekształcania rzeczywistości nie może oczywiście zabraknąć klasycznej trójcy: zaprzeczania, racjonalizacji i projekcji. Panuje powszechna zgodność co do tego, że alkoholicy posługują się nimi, natomiast nieraz zapomina się, że "niemal wszystkie mechanizmy obronne osoby uzależnionej są nieświadome, a ich rola polega na chronieniu jej przed trudną do zniesienia, zagrażającą świadomością [...]. Nie aktywizują się one na nasz rozkaz, nie zdajemy sobie sprawy z ich działania i dopóki osoba uzależniona w trakcie procesu zdrowienia nie uświadomi sobie tych mechanizmów, nie może zrobić nic, żeby je powstrzymać. Dlatego bezskuteczne i pozbawione sensu jest mówienie alkoholikom czy ofiarom innych nałogów, żeby "przestali zaprzeczać", "skończyli z racjonalizowaniem" czy "zaniechali projekcji", skoro nie uświadamiają sobie, że to robią. Najpierw trzeba im pomóc zyskać [tę] świadomość". 

Zaprzeczając alkoholicy bronią się oczywiście przed świadomością własnego uzależnienia. Z rozmaitych powodów: boją się napiętnowania, wstydzą się własnej słabości oraz upadku moralnego, są przerażeni wizją rozstania z alkoholem, nie akceptują bezsilności i braku kontroli. Można więc powiedzieć, że:
* im bardziej niepijący alkoholik jest świadomy swojego uzależnienia i jego konsekwencji, im głębiej akceptuje fakt, że jest alkoholikiem, tym skuteczniej trzeźwieje.
Racjonalizacja wzmacnia zaprzeczanie i pomaga nie widzieć konieczności zmiany. U czynnego alkoholika bogactwo i pomysłowość racjonalizacji musi budzić podziw. To zniekształcenie myślenia jest szczególnie trudne do skonfrontowania dla bliskich alkoholika lub terapeutów, ponieważ podawane wyjaśnienia - chociaż w rzeczywistości służą jako "zasłona dymna" - brzmią logicznie i sensownie. Być może to jest powodem, że skłonność do racjonalizowania utrzymuje się jeszcze długo po odstawieniu alkoholu. Bowiem kiedy człowiek rezygnuje z racjonalizacji, musi zmierzyć się z tym, że sam ponosi odpowiedzialność i za własne życie w całości, i za poszczególne zachowania, które podejmuje lub których zaniechał.  
Również pisząc o projekcji u alkoholików Abraham Twerski koncentruje się na przerzucaniu winy na innych, podkreślając, że właśnie ten sposób służy do zwalniania siebie z odpowiedzialności. Wskazuje m.in. na dwa główne kierunki obwiniania: są to najbliżsi, zwłaszcza żona, oraz - pod wpływem popularnej psychologii - niedobrzy rodzice. A więc:
* odstąpienie od posługiwania się racjonalizacjami i  przeciwstawienie się skłonności do projekcji oraz branie na siebie odpowiedzialności za własne postępowanie dowodzą znacznego zaawansowanie procesu trzeźwienia.
Trzeba jednak pamiętać: "Z tymi trzema głównymi elementami uzależnionego myślenia - zaprzeczaniem, racjonalizacją i projekcją - trzeba się zmierzyć na każdym etapie trzeźwienia. Można je przedstawić w postaci warstw, jak w cebuli. W miarę usuwania kolejnych warstw zaprzeczania, racjonalizacji i projekcji pod spodem ukazują się następne. Stopniowe pozbywanie się tych zniekształceń rzeczywistości umożliwia postępy w procesie trzeźwienia".

Zwracając uwagę, że zniekształcone myślenie jest wynikiem zniekształconego postrzegania, Twerski za kluczowy czynnik uważa tu fałszywe widzenie samego siebie: "Nasze nieadekwatne postrzeganie siebie zazwyczaj prowadzi do nieprzystosowania i odwrotnie - przystosowanie do rzeczywistości możliwe jest tylko wówczas, gdy nauczymy się postrzegać ją w sposób adekwatny. Stanowimy bowiem główny element naszej rzeczywistości i jeśli nasze widzenie samych siebie jest nierealistyczne, to również i jej obraz ulega zniekształceniu". Z kolei centralnym elementem obrazu siebie jest samoocena, a tę na niskim poziomie mają jego zdaniem wszyscy uzależnieni, co więcej - była ona niska, jeszcze zanim popadli w nałóg. To zresztą bardzo naturalny mechanizm: reakcją na niską ocenę jest "ucieczka od wyzwań lub trosk w alkohol czy narkotyki". Wniosek, który nasuwa się sam i zostanie tu sformułowany tylko dla porządku, brzmi:
* im wyższa samoocena, tym bardziej zaawansowane trzeźwienie. 
 Zwłaszcza że emocją, która odgrywa ogromną rolę w powstrzymywaniu przed próbami wydostania się z czynnego nałogu, jest wstyd. Jak wiemy, u alkoholika dotyczy on w dużej mierze picia oraz jego konsekwencji. Twerski wskazuje na to, że wstyd prowadzi do rezygnacji i rozpaczy, a więc utrzymuje człowieka w poczuciu, że i tak nie będzie w stanie nic zmienić, bowiem "nawet zadośćuczynienie nie może zmienić marnego materiału, z którego uzależnieni w swoim mniemaniu "zostali zrobieni"". 
          
Przeszkodą w trzeźwieniu są też trudności z opanowaniem złości. "Wielu ludzi uzależnionych sądzi, że świat nie traktuje ich właściwie - pisze Twerski. - Czują się ofiarami i złoszczą się na wszystkich, nie wyłączając Boga. Wrażliwość uzależnionego na wszelką odczuwaną niesprawiedliwość w dużym stopniu przypomina nadwrażliwość człowieka dręczonego migreną, którego ostre światło czy głośne dźwięki przyprawiają o nieznośny ból. Uzależnieni często czują się obrażeni, pomniejszeni i poniżeni. Ich rodziny nie dość ich kochają, przyjaciele nie dość cenią sobie ich towarzystwo, a zwierzchnicy nie okazują dość uznania za ich ciężką pracę itd. Tylko że ile to jest "dość"?". I tutaj wzrost poczucia własnej wartości pomaga wyzbyć się drażliwości, chociaż objawem zdrowienia jest również umiejętność kontrolowania złości. 
          
W ogóle zresztą oswojenie się z różnymi uczuciami obniża poziom rozdrażnienia, bowiem często alkoholicy nauczyli się przykrywać złością różne inne emocje, w tym także czułość i wzruszenie. Zarówno w programie AA, jak w pogłębionej fazie psychoterapii uzależnień, zaleca się pracę nad  urazą i zaległymi żalami, aby obniżyć poziom złości:

* praca nad wstydem i złością - w tym docieranie do ich źródeł oraz zdobywanie umiejętności kontrolowania i bezpiecznego wyrażania tych uczuć - sprzyja zdrowieniu.
Sprawa radzenia sobie z własnymi emocjami, zarówno negatywnymi jak i pozytywnymi, do której Twerski wielokrotnie wraca w "Uzależnionym myśleniu", jest jego zdaniem dla trzeźwienia kluczowa. To naturalne, że po odstawieniu środka znieczulającego ostrość przeżywania staje się trudna do zniesienia. "Osoby z niedługą abstynencją mogą przeżywać lęk i panikę, kiedy stają wobec nowych emocji, a nigdy nie uczyły się radzić sobie z nimi. Mogą uważać, że odczuwanie złości oznacza skłonności mordercze, miłość jest równoznaczna z chęcią zawładnięcia drugą osobą, bycie kochanym kojarzy się z pochłonięciem przez partnera, a gdy się kogoś nienawidzi, to człowiek musi zrazić się do całego świata itd. [...] Nie wiedząc, jak wyodrębnić konkretne uczucie lub jak radzić sobie z nim, "wyłączają" przeżywanie wszystkich uczuć". Dlatego:

* dopuszczanie do świadomości wszystkich doświadczanych emocji, zdolność do ich przeżywania bez znieczulania czy tłumienia i okazywanie w sposób zgodny z normami społecznymi to podstawowy kierunek pracy osobistej w trzeźwieniu.
Jedną z cech psychiki alkoholika omawianą przez Twerskiego jest nie tylko nadwrażliwość wynikająca z intensywnego przeżywania przykrych uczuć i dyskomfortu, ale też mała odporność na stres. "Uczuciowość osoby uzależnionej przypomina nadwrażliwą skórę ofiary poparzenia słonecznego. Bodziec, który u człowieka nieuzależnionego może nie spowodować bólu, u uzależnionego jest w stanie wywołać wielkie cierpienie". Dlatego znaczna część alkoholików w piciu poszukuje nie jakichś szczególnych pozytywnych doznań, tylko ulgi i możliwości, żeby poczuć się normalnie. Podkreślmy więc raz jeszcze: 
          
* kiedy pojawia się zdolność do przeżywania rozmaitych uczuć i radzenia sobie z nimi, możemy mówić o trzeźwieniu.
          
To właśnie zablokowanie odczuwania jest powodem - zdaniem Twerskiego - przygnębienia i postrzegania w swoim życiu tylko szarości. Jak pisze: 
          
* kiedy pojawiają się kolory i wzruszenia, to znak, że człowiek wraca do zdrowia.
          
Ważną częścią nietrzeźwego funkcjonowania są zaburzone relacje z ludźmi. Ci, którzy blisko zetknęli się z osobami nałogowo pijącymi, wiedzą, że znaczna część ich kontaktów z innymi polega na manipulowaniu. Twerski twierdzi, że osiągają mistrzostwo w posługiwaniu się manipulacją: służąc im do zdobywania alkoholu, ukrywania jego skutków, usprawiedliwiania picia, z czasem staje się trwałą cechą osobowości. Manipulowanie jest często skojarzone z jednym z największych wrogów trzeźwienia - ze skłonnością do "chodzenia na skróty", korzystania ze sposobów zaspokajania swoich potrzeb i rozwiązywania problemów, które nie wymagają wysiłku i szybko przynoszą upragnione rezultaty, choćby na krótko. A zatem:
          * kiedy człowiek przestaje manipulować innymi i akceptuje konieczność rzetelnego wysiłku dla osiągnięcia stawianego sobie celu - wtedy nie ulega wątpliwości, że trzeźwieje.
          
Manipulowanie, kłamstwa, złość, bardzo silna koncentracja na sobie i nie liczenie się z innymi powodują izolację alkoholika, który zresztą z powodów wstydu i lęku przed ludźmi również się izoluje. A to z kolei obniża samoocenę i przyczynia się do coraz większego wewnętrznego dyskomfortu znieczulanego alkoholem. Nie trudno dojść do wniosku, w stu procentach zgodnego z praktyką terapeutyczną i wskazaniami AA:
          
* aby trzeźwieć konieczne są kontakty z innymi ludźmi, a wycofywanie się w samotność świadczy o zatrzymaniu procesu trzeźwienia.
Niezbędne w trzeźwieniu, a pozostające całkowicie w zaniku w czynnej fazie uzależnienia, jest rozwijanie duchowości, gdyż - jak mówi Twerski - alkoholicy "nie są wolni, lecz z całą bezwzględnością zdominowani przez przymus wynikający z uzależnienia. Nałóg jest zatem antytezą duchowości", rozumianej jako zdolność do zastanawiania się nad sensem istnienia, do samodoskonalenia i dokonywania wyborów moralnych. A zatem:
          
* rozwijanie duchowości to pogłębianie procesu trzeźwienia.
          
Twerski wspomina też o tym, że zaawansowany proces trzeźwienia kształtuje określony stosunek do życia będący zaprzeczeniem uzależnionego myślenia. Wśród składających się nań przekonań jest m.in. takie, że życie stanowi serię wyzwań i nie można zasadnie oczekiwać ciągłego spokoju i zadowolenia, przeciwnie: często towarzyszy mu cierpienie. Trzeźwiejąc jednak człowiek - mimo że w jego życiu zdarzają się trudności, kryzysy, załamania - zyskuje coraz większą świadomość i zaczyna używać własnego potencjału do radzenia sobie z nimi, a także korzystać z pomocy innych. 
          
          Anna Dodziuk
          1[tekst ukazał się w miesięczniku "Świat Problemów"
nr 9 (140) wrzesień 2004]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz