Prawda i fałsz

Z tego samego źródła 

Krzysztof Hajbowicz

To dwa pojęcia, które dają pożywkę nam wszystkim. No, bo któż, by nie znał się chociaż odrobinę ... i nie pokusił  zdefiniować je na użytek publiczny?   Moim zdaniem i chyba nie tylko moim, są  w tych definicjach dwa obszary "użytku" tych pojęć. Wewnętrzny nasz i ten zewnętrzny na pokaz. Dla innych. Czasem w celu przekonania samych siebie i ... Pana Boga.

Skupmy się przez moment  na definicji prawdy. Wielu z nas zapewne zna cytat "z" profesora księdza Tischnera. Ten mówiący  (w gwarze) o rodzajach prawdy. Mniej zapewne wiemy o prawdzie w ujęciu filozofii Arystotelesa lub Friedricha Nietzsche`go.
Zauważmy, że postrzeganie przez nas prawdy w jakimś sensie jest odpowiedzialne za nasze przeżycie. 
W archetypie myślowym rozważmy to tak;  jeśli widziana przez nas kupa liści nie jest drapieżnikiem – to przeżyjemy. Jeśli zaś drapieżnik się w niej przyczaił. To nam biada. W nogi!!! 

Stąd postrzeganie prawdy jest dla nas tak ważne miedzy innymi. 
Kształtowane od dziesiątek tysiącleci eonów. Pozwala nam przeżyć. Z czasem stawało się bardziej  skomplikowane i wysublimowane nawet do granic absurdu, zapominając chyba o swoim pierwotnym znaczeniu i funkcji. (te ostatnie słowa dedykuję politykom wszelkiej maści i pokoju). Teraz łatwo szafować słowami określającymi prawdę (np. „prawda nas wyzwoli”) nie zawsze do końca rozumiemy o co nam chodzi i czy tak naprawdę tej prawdy potrzebuje nasza psychika. 
Stąd z biologiczności, z hipokampa i naczynia migdałowatego przechodzimy w rejony filozofii, światopoglądu, etc. Za które odpowiadają już i inne obszary naszego układy nerwowego i mózgu. 

Z fałszem jest chyba prościej (wydawać by się mogło). Choć to, wcale nie … jest prawdą  jest równie ono (to pojęcie, zjawisko)  skomplikowane co prawda. 

Łatwiej – bowiem wydaje się. że na nasz użytek, tak wprost -  potrafimy fałsz zdefiniować dla siebie. Ale gdy przychodzi się nam zastanawiać, to już nie jest takie jak początkowo nam się wydawało. 

Teraz do wszystkich widzących tylko w odcieniach "czerni i bieli". Chociaż łatwo „jest zrzucić” jedyne słuszne pojmowanie na źródło jakim jest Biblia  - to odpowiedzieć proszę sobie samemu – czy to jest prawdą czy fałszem ...(pozbywając się na ile zdołamy chociaż  własnej hipokryzji).

Znów powracając do hipokampa i naczynia migdałowatego oraz widocznej w oddali sterty liści – powracamy do pierwotnych źródeł i roli tego pojęcia. Fałsz i prawda odarte z wszelkich sukienek filozofii, i otoczek światopoglądowych w swej pierwotnej naturze dawały nam szansę na przeżycie … i wiele z tego się nie zmieniło. Bardziej tylko je „udoskonaliliśmy”.

- „Panie władzo jak tylko dwa piwka, a te prawie trzzyyy proommmillleee to k… nie wiem z czego! Jak Boga kocham!!”

Może zarówno naga prawda i nagi fałsz nie są „pociągające” to jednak warto mieć z nimi nieustanny kontakt nie mówiąc „romans”. Co by miało wszak jakiś tam koślawy wydźwięk czy kontekst.

Poniżej upubliczniam linki do kilku miejsc w sieci, które moim zdaniem mogą zainspirować do przemyśleń. 

Natomiast zauważcie co jest znamienne z całą pewnością mówienie o prawdzie i fałszu u osoby wierzącej i u osoby z innym światopoglądem w istocie będzie takie samo. 
Dlaczego? 
Zmienią się tylko słowne dekoracje, i myślowe wolty. Natomiast jak do tego dodamy filozoficzny aspekt, psychologiczny, logistyczny, kulturowy, etc. to oba te pojęcia wyglądać będą ... nie przymierzając... jak pole na którym, ktoś jesienią zapalił ognisko… wokół pełno dymu.

Krzysztof Hajbowicz
linki do różnych spojrzeń;

https://sites.google.com/site/samoswiadomosc/home/rozwoj-podmiotowy---filozofia/prawda-w-filozofii

https://www.bryk.pl/wypracowania/pozosta%C5%82e/filozofia/15085-uj%C4%99cie_prawdy_przez_logik%C3%B3w_oraz_filozof%C3%B3w.html

itd., itp, etc. w jakimkolwiek kontekście i entourage 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz