Umieć dawać i otrzymywać cz. 2

O przyjmowaniu pomocy

Dawać na pewno to i  potrafimy, bo my potrafimy się solidaryzować choćby spontanicznie, okazjonalnie  z ludźmi w trudnych sytuacjach. Natomiast mówienie o swojej ciężkiej sytuacji życiowej – cóż … z tym już bywa różnie.

Nie piszę tu o całkiem pokaźnej grupie społecznej z swoistym syndromem  wyuczonej bezradności, obliczonym na otrzymywanie za wszelką cenę wszystkiego, i wyuczeniem  umiejętności zdobywania niejako na co dzień. Z pełną wiedzą, świadomością co i gdzie „bo sie należy”.  

Ta postawa tylko utrudnia innym, tym którzy naprawdę się pogubili i nie potrafią wprost  zakomunikować  jasno i przejrzyście o swoich potrzebach. Oni choć maja większą trudność  i motywacje do poproszenia, często się  wstydzą się mówić o swoich problemach. Zamykają się w domu, wycofują się ze społeczeństwa. Ale są i również ludzie, którzy nie wstydzą się poprosić o pomoc. Zwłaszcza gdy zdają sobie sprawę z tego, że nawet jednorazowe wsparcie pomoże im coś w ich życiu poprawić czy odbudować. Są różne postawy. Co więc z tymi, którzy nie chcą mówić o tym, że potrzebują wsparcia?

Tutaj zaczyna się praca pomagacza, wolontariusza (takiego wyedukowanego co ma poukładane swoje motywacje pomagania – o czym wspominaliśmy w poprzednim artykule). Tu trzeba  właśnie dotrzeć do takich schowanych  osób w szczególności. Wymaga to dobrych umiejętności obserwowania środowiska. Często ludzie boją się poprosić o pomoc, ponieważ dla nich jest to oznaka słabości i niezaradności. A nie chcą, aby taki ich obraz istniał w społeczeństwie. 

Nie chcemy zrobić nikomu przykrości, oferując komuś pomoc, bo często ludzie ukrywają swoją złą sytuację. A często bywa tak, że ta osoba w żaden sposób nie zawiniła, że znalazła się w trudnej sytuacji. A mimo to wstydzi się tego. Trzeba zachować delikatność, aby nie zrobić nikomu przykrości.

A gdy coś nam ktoś oferuje musimy również umieć ocenić sytuacje. Czasem chcemy uwierzyć w dobre chęci i motywacje. Nie upoważnia nas to zaniechania ostrożności. Z drugiej strony nie możemy zamykać się na pomoc od innych.

Warto wiedzieć ze są miejsca gdzie altruizm raczej przegrywa z biznesem, chęcią pozyskania klienta, a nawet czasem ze swoistym mijaniem się z prawdą, ba oszustwem. 

Myślę, że wszelkie banki i korporacje pożyczkowe trzeba postawić na pierwszym miejscu. One się codziennie nie „bawią”  w bezinteresowne  pomaganie a ukierunkowane są na zysk. Czasem okazjonalnie przyłączą się do jakiejś akcji, ba same je zorganizują,. Ale najczęściej tylko po to by ocieplić swój wizerunek i tym samym przyciągnąć klientów, często w naiwny sposób. W wielu wypadkach to raczej wilki w owczej skórze.  Choć żeby nie było – biznes, instytucja banku nie jest czymś złym z założenia. Ona jest i funkcjonuje w naszej cywilizacji – ale na pewno nie wynika przede wszystkim z altruizmu.
Drugim takim miejscem jest Internet  - tam nie ma nic za darmo. Więc nie szukajmy i nie wierzmy w nic co oferuje się nam gratis, bezpłatnie, z jedyną niepowtarzalna okazją, etc. Jeśli nie jest informacją o jakimś wydarzeniu i działaniu poza internetowym to na pewno jest chęcią zarobku. Nawet pajacyk Ochojskiej nie jest wolny od takich działań, chociaż niewątpliwie pomaga. Tak jak pomagają tez SMSy na rzecz czegoś lub kogoś. Gdzieś zawsze w cieniu stoi zarobek. Więc zwróćcie uwagę na akcje charytatywne, mając baczenie czy to jest to co nam się próbuje wmówić.

Tu można byłoby wymieniać długo kto na pewno nie jest altruistycznym pomywaczem, a cwanym biznesem żerującym na jakimś przedziale wiekowym, z jakąś niepowtarzalną okazja zakupu. To wszelkie instytucje sprzedające gary, poduchy, aparaty do czegoś tam zapraszając na spotkania , na badania lekarskie okazjonalne  - wszędzie tam kryje się co innego niż darmowe dawanie.. Pamietajmy

Ale gdy ktoś altruistycznie oferuje nam nie naruszając naszych praw, z życzliwością i nie chce żadnych podpisów, deklaracji, naszych jak najbardziej prywatnych danych  – możemy mu spróbować zaufać. To trudne – żyjemy w trudnych czasach, gdzie rzeczywistość techniczna, poszła dalej niż nasze zmysły i przyzwyczajenia. Gdzie w ciągu pokolenia nasz umysł nie nadążą za zmianami i ciągle powoduje, że dajemy się zrobić w bambuko, różnym socjotechnikom, manipulatorom, specjalistom od coachingu, etc.  Nie nadąża nasz hipokamp i naczynko migdałowate za zmianami cywilizacyjnymi. 

Może dając tym częściom mózgu spokój, raczej spójrzmy na siebie z innej perspektywy i poszukajmy tych którym moglibyśmy zaufać, poprosić  … bowiem samemu czasem trudno. 
ABAH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz