Dekomunizacja cd.

Konsultacje społeczne w sprawie zmiany nazw ulic

BANWI

Wczoraj o godzinie piętnastej w Sali obrad Rady Miasta odbyły się konsultacje w sprawie zmian nazw ulic w Malborku. Chodziło o ulice Wincentego Pstrowskiego która znalazła się na liście IPN oraz ulicę 17 marca, która co prawda nie jest na IPNowskiej liście ale budzi kontrowersje i grozi że trzeba się nad zmianą nazwy też pochylić. Wszystko w ramach ustawy o dekomunizacji przyjętej w ubiegłym roku a uruchamiającej działania w tej sprawie od 2 września tego roku. Zakazuje ona "propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej".


Pisaliśmy o tym poprzednio 4 sierpnia na łamach naszego blogu - https://gazetaobywatelska.blogspot.com/2017/08/echnaton-i-ustawa-dekomunizacyjna.html

Teraz trzeba się zastanowić jak zjeść tą sejmową żabę. Bo zjeść ją trzeba, bowiem tak nakazuje wysmażona ustawa. Budzi ona w wielu społecznościach i środowiskach diametralnie różne odczucia, opinie, stanowiska. Mocno łączy się w wrażliwością (a raczej drażliwością)  społeczną i emocjami obywateli. Z jednej strony zignorowanie jej spowoduje, że poza samorządem (obywatelami Malborka), wojewoda mając takie  możliwości – po konsultacjach z IPN, sam przy pomocy swoich urzędników nada z urzędu jakąś nazwę. Gospodarzem był burmistrz Marek Charzewski wraz urzędnikami magistratu.

Wczorajsze spotkanie w magistracie miało pomóc w podjęciu decyzji przez Radę miasta w tej sprawie. Cóż chyba tak się nie stało. Bowiem dziewięciu radnych (z tego jeden był zrezygnował i wyszedł) , garstki  (radny Edward Orzęcki obliczył że sześcioro) mieszkańców Malborka, garstki przedstawicieli mediów i przedstawicieli urzędników było świadkami narastającej dyskusji. Dyskusja ta ma „szansę” według słów radnego Pawła Dziwosza przenieść się na komisje rady, a potem na zapowiadającą się długą w rezultacie sesję  (okraszoną dyskusją na ten temat). 


Więc w podjęciu decyzji spotkanie chyba nie pomoże. Było natomiast ciekawe z socjologicznego i politycznego wymiaru. Jedni zarzucali, w tym Jerzy Fryc ustawodawcy i IPN-owi że scedowano problem na mieszkańców umywając niejako ręce od całego rejwachu jaki wywołał. Drudzy dostrzegali dobrodziejstwo ustawy i szansę na zmiany w ostateczną rozprawą z przeszłością komunistyczną, Armią Czerwoną, gwałtami, etc. w kontekście ogólnoeuropejskim tak jak to przedstawiał Krzysztof Grylak


Burmistrz Jan Tadusz Wilk prosił aby porzucić ideologiczna retorykę i zająć się tematem i konstruktywnymi wnioskami. Miał trudne zadanie. 

Niejako radny Tomasz Klonowski i Krzysztof Grylak  wszak reprezentujący tu partię PIS poniekąd bardziej niż środowisko mieszkańców skupiając się na pozytywnych ich zdaniem aspektach wynikających z ustawy. 
Można było odnieść warzenie ze są w niejakiej opozycji do całej reszty zebranych, którzy starali się sprowadzać dyskusję do kwestii tożsamości Polaków, naszej minionej historii i szacunku dla ludzi którzy nie tworzyli komunistycznych struktur, a żyli, pracowali dla swojej ojczyzny tak jak umieli.  O niebezpieczeństwie i konsekwencjach układania historii według mody i obowiązujących obecnie kanonów mówił Bogdan Mąder. Powiedział między innym że;

Nie można wymazać z historii tego co się zdarzyło. Nie można modyfikować historii według aktualnego widzimisię. „Nazwa ulicy Pstrowskiego ustawa mówi, że „powinna być zmieniona” a to sugestia nie obligo” – jak się wyraził. 


Proponował żeby mieć na uwadze, że gdy za pięć lat będzie ktoś inny rządził, aby znów nie było potrzeby zmian tego co obecna większość parlamentarna ustanawia.  

Niestety ulica jest na liście IPN i nie obejdzie się zdaje bez jej zmiany.

Alicja Lukawska mieszkanka Malborka, która przyszła też w imieniu swojej mamy. Przypomniała że to dzięki żołnierzom Armii Czerwonej wyzwolono z rąk niemieckich -  lagier i przymusowych robotników. Ona sama głosowa na PIS, jak publicznie powiedziała, niemniej nie oznacza to, że bezwarunkowo ma zgadzać się z wszystkim co ta partia zdecyduje. 


Że są granice, że dzięki tym często  bezimiennym  żołnierzom mogła jej mama wrócić w swoje rodzinne strony, by potem ponownie przyjechać i osiedlić się w tym mieście. Zawdzięcza to nie nikomu innemu jak właśnie zwykłym czerwonoarmistom. (przeczytajcie Pańśtwo list - który p. Alicja nadesłała do naszej redakcji - wystarczy kliknać ten link a zaprowadzi on do postu w blogu)  

Jerzy Ruszkowski proponując nazwę ulicy jeśli już konieczna, by nazywała się i była poświęcona Harcerzom. Bowiem nie wnikając ani w stosunki Polsko Rosyjskie, ani w to jakim „wrednym komuchem” musiał być Wincenty Pstrowski, że teraz zabrać trzeba mu uznanie dla jego pracy.. „Wszak był zwykłym robolem” przypomniał.  Niemniej zwrócił uwagę, że jeśli coś konstruktywnie zmieniać to właśnie  z uwagi na harcerzy i pamięć o nich. Co prawda było ich w 1938 w Malborku zaledwie 8 osób, i to w konspiracji to hufiec na Powiślu liczył sobie ich 225. Sam nosząc nazwę Hufca Ziemi Malborskiej. Zaś jak przypomniał Ruszkowski Harcerze także w 1956 roku przyczynili się do odgruzowywania zamku. 

Wspominano też, że potępiając w czambuł żołnierzy walczących z Niemcami o Malbork trzeba pamiętać, że  taka ich wina  w tym całym zdziczeniu wojną, jakakolwiek by nie była, to ci często bardzo młodzi ludzie parli naprzód bowiem odwrót, czy dezercje  zamykały im „skutecznie” oddziały NKWD rozprawiając się sromotnie,  z wątpiącymi, z maruderami czy przestraszonymi młodymi ludźmi. Łatwo wydawać sądy po latach, w innych realiach i uwarunkowaniach. Dlatego wszelka emocjonalna dysputa tylko utrudnia podejmowanie decyzji. Niemniej o taką poprosił burmistrz Marek Charzewski przypominając, że chodzi o konsultacje. 


Waldemar Klawiński przypomniał, że ustawą nadrzędną jest Konstytucja, a ta nie zabrania obywatelowi prawa do poglądów. Że nie można oceniać człowieka za jego poglądy.  Stąd wydaje się, że karanie Pstrowskiego, że był ikoną propagowania rywalizacji w pracy jest nieco przesadzone. Ba, był swoistym celebrytą co w kontekście poglądów, zachować współczesnych celebrytów może być nawet kontrowersyjne. Powrócił też do nazwy ulicy 17 marca. Przypomniał, że w ramach badań w wyniku jednego z projektów, które realizował w ubiegłych latach, okazało się, że młodzi ludzie nie przywiązują zbytnio wagi do historii minionej. Że może dla tego warto by pochylić się nad pozostawieniem nazwy tej ulicy. Przypomina bowiem datę uchwalenia konstytucji marcowej z 1921 roku. Lub chociażby zostawić i jeśli chodzi o uzasadnienie – bowiem to stanowiło bolączkę i problem. 


Ulica ma datę uchwalenia przez ówczesną  Rade Miasta  … ale nie ma uzasadnienia. A na ten szczegół istotny zwracała uwagę Beata Żaroffe Preuss naczelnik Wydziału Spraw Społecznych przybliżająca to co w obecnym świetle prawa jest potrzebne. 

Zmiana nazwy ulicy spowodowałaby koszty, które zmuszeni byliby ponieść obywatele, firmy, instytucje. Ta ulica jest w nie bogata. Szacunkowy koszt obaj burmistrzowie podawali na około 100 tys. zł. 

Ta kwota kolidowała z przekonaniem radnego Tomasza Klonowskiego,  że zmiany wynikające z ustawy są bezpłatne. Niemniej dotyczy to ważności dokumentów, prawa jazdy, dowodu osobistego a już nie precyzuje w sprawie pieczątek,   nowych adresów dla umów, reklamy, etc. Wręcz wyraźnie znaczna jakich kosztów samorząd jako administracja, magistrat nie może zrekompensować z budżetu. 

Dyskusja trwała czasem przeradzając się w emocjonalne przepychanki z retoryka typu  „śmierdzące monumenty” – to o pomnikach, przypominaniu prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, o otwieraniu butelek szampana na Kremlu. O sierpie i młocie. Na co w ripoście były Migi 29 produkowane w ZSRR. Lubo propozycje nadawania wszelkich nazw ulic w Malborku  jak w miastach USA - numeryczne – co pozwoli uniknąć zmian w przyszłości i jako prekursora rozsławi nie tylko w kraju ale i w całej Europie. Była propozycja ul. 17 marca wykazać w uzasadnieniu  jako że to imieniny Zbigniewa, etc, etc. 

Oliwy do dyskusyjnego ognia dolały zakusy różnych instytucji na wymuszone wręcz kupno Malborskiego działa ISU 122. I pozbycie Malborczyków swoistego eksponatu na zawsze.  Były głosy co i z tym uczynić. Itp. itd.
Niemniej decyzja będzie należała i  tak do radnych co potwierdził kończąc obecny również na spotkaniu Arkadiusz Mroczkowski rzewodniczący Rady Miasta Malborka, przypominając że zrobi wszystko co w prawnej jego mocy by sprawy dotyczące Malborka były załatwione w … Malborku.

Niemniej wiele osób zabierających głos zwracało uwagę, ze takie konsultacje powinny odbyć się zdecydowanie później niż o godzinie 15.00. Ze powinny być bardziej nagłośnione, czego brakowało wszystkim bez wyjątku  dyskutantom, że nie było informacji w na portalu 82-200.pl. 

Że takimi najbardziej reprezentatywnymi głosami powinny być głosy mieszkańców tych ulic. A to rola radnych co podkreślali Waldemar Klawiński i Marek Charzewski. 

Jak wspomnieliśmy na początku zapowiada się gorąca dyskusja na komisjach i sesji Rady Miasta. A co Wy Państwo o tym sądzicie? Prosimy o Wasze wypowiedzi, komentarze i propozycje. 

Piszcie na adres gazeta-obywatelska@wp.pl i weźcie udział w ankiecie która sie niebawem pojawi na blogu. 
BANWI 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz