Latający niepełnosprawny
Rozpoczęło się lato. Wielu z nas planuje podróż samolotem do wybranego miejsca wypoczynku. Ale niektórzy są osobami nie w pełni sprawnymi; nie tylko z przyznanymi grupami inwalidzkimi ale także z czasowymi problemami ruchowymi. Wyjazd z rodziną lub znajomymi ułatwi nam podróż.
Ale co robić gdy lecimy sami?
Porty lotnicze zajmą się takimi pasażerami.
- "Jeżeli z powodu niepełnosprawności lub ograniczonej sprawności ruchowej potrzebujesz asysty, zawiadom o tym przewoźnika na etapie dokonywania rezerwacji, nie później niż 48 godzin przed planowanym wylotem. Pomoże to nam zagwarantować Ci usługę" - możemy przeczytać na stronie internetowej Lotniska im. Lecha Wałęsy.
Mniej pewnym rozwiązaniem otrzymania asystenta jest zgłoszenie przy odprawie bagażu ponieważ wszyscy mogą być już zajęci. A najmniej pewnym, jest zgłoszenie swojego problemu obsłudze samolotu.
Niedawno uległam wypadkowi wiedziałam, że nie dam sobie rady z bagażem podręcznym. Przy wspomnianym wyżej okienku zapytałam czy któryś z pracowników lotniska mógłby mi pomóc. I tu zaskoczenie. Oczywiście dostanę asystentów w czasie podróży w obie strony.
Opieka asystenta wygląda tak.
Podjeżdża pracownik z wózkiem i z naszym nazwiskiem na tablecie, trzeba koniecznie usiąść!
Druga osoba zajmuje się bagażem podręcznym (czasami umieszczają go na naszych kolanach). Razem przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa.
Następnie dojeżdżamy do wyznaczonej bramki.
Tam pasażer poruszający się o własnych siłach, zostaje czekając ciekawie na dalszy przebieg sytuacji.
Ale nie wszędzie. W moim wypadku, przesiadałam się w Amsterdamie, zebrała się grupa 6 osób, nie tylko z problemami zdrowotnymi ale też powyżej osiemdziesiątego roku życia.
Podjechał po wózek ośmioosobowy, poprzypinano nas pasami (żartowaliśmy, żeby się nie zgubić) i zostaliśmy przetransportowani do wyjazdu z lotniska.
Przeszliśmy (lub przejechali na wózeczkach) parę kroków na płytę lotniska a tam już czekał na nas nietypowy "busik". Również zostaliśmy przypięci i "busik" dzielnie ruszył.
Podwiózł nas do tylnych, zamkniętych drzwi samolotu. Zakończono już wpuszczanie pasażerów.
I co teraz?
Poproszono nas o przejście do przodu na małą platformę i ruszyliśmy do góry. Tam, już w otwartych drzwiach, czekała na nas stewardesa. Zajęła się osobami z problemami poruszania się i naszymi bagażami.
Asystenci dbają nie tylko abyśmy się dostali bezpiecznie do samolotu. Proponują nam jedzenie i również przewiezienie do toalety tylko dla niepełnosprawnych. Dopytują o nasze samopoczucie i inne potrzeby.
Nie wszyscy wiemy o takich udogodnieniach. Warto z nich skorzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz