czwartek, 14 września 2023

Ku przemyśleń i refleksji wszelkich

Chichot historii dla każdego inny ... czy chce tego … czy też nie chce.

.

Jak „powiadają” dokumenty;
- właśnie 14 września Anno Domini (w roku Pańskim) 1309 – Malborski zamek został siedzibą wielkiego mistrza -  Siegfried von Feuchtwangen przeniósł do Malborka swój urząd a Malbork odtąd stał się stolicą zakonu krzyżackiego. 

Czyli Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (łac. Ordo domus Sanctae Mariae Theutonicorum) – jednego z trzech największych, obok joannitów i templariuszy, chrześcijańskich zakonów rycerskich, które powstały na fali krucjat w XI i XII wieku.

„Wjazd wielkiego mistrza Siegfrieda von Feuchtwangen do zamku malborskiego”, obraz Karla Wilhelma Kolbego (młodszego) z 1825 r. Foto: Alamy Stock Photo/be&w

Chichot dziejów dla każdej nacji inny … czyli o tym jak to sobie wyobrażamy historię we łbach naszych! 

Przepraszam jeśli obraziłem czyjeś uczucia ego, religijne lubo estetyczne zrównoważone poprawnie. Sądzę jednak i mam ku temu przesłanki, co gro istot żywych ma łby, a my niczym lepszym w całym tym zgiełku życia, w sumie nie jesteśmy! 
Owszem różnimy się od takiej pani/pana Ameby ale ... I nie jest też tak, jako to, co "stoi napisane" w wielu księgach, które np. przedkładamy nade wszystko. 

Co i jak było, jest i o co stroskani głaszcząc nasze wyobrażenia, staramy się przekazywać innym młodszym osobnikom. Te przeświadczenia w miarę realne, faktograficzne, historyczno/archeologiczne i te ... co wymyślili wszelcy poprzednicy „dziejowi”, mający w tym interes jakiś. By tak właśnie je przedstawić potomnym a my …?  

Cóż staramy się przekazywać dalej z pokolenia na pokolenia! Uf! Ale zdania ... – tyle, że jak się wczytać, nie pozbawione sensu! 

Ot dla przykładu wspomnę pana Smoka Wawelskiego, pannę Wandę i pana Króla Kraka. Piasta Kołodzieja, Popiela, myszy  o pardon - myszy akurat od pokoleń są realne, choć wszystkożerne - to jakoś nie umiem i trudno mi uwierzyć, co wrąbały jedynie imć Popiela z kapciami włącznie. 

To i stąd (z tego nurtu myślenia)  m.in. w naszej historii funkcjonuje np. nazwa Krzyżacy - której raczej obcokrajowiec nie pokuma, czy bohaterska obrona w czasie potopu szwedzkiego Jasnej Góry ... 

Z kolubryną wysadzoną przez imć Kmicica vel Babinicza. Obrona obrazu „Matki Boskiej” zwanej dzisiaj częstochowską. (Obraz był ukryty w tym czasie pod dzisiejszym Opolem w klasztorze o. Paulinów – (odsyłam do monografii historycznej tychże  http://dlibra.bg.ajd.czest.pl:8080/Content/2255/9.pdf  - najprawdopodobniej ten adres – bom zgubił posiadany wcześniej link a teraz pośpiech mnie goni, proszę więc dla pewności poszukać na własną rękę).Oraz wiele innych np. opowieści, obrazów „ku pokrzepieniu serc”.

To jest ten produkt umysłu - wspomniany na wstępie a przeze mnie nazwany „chichotem”, który miał, ma czemuś służyć.  Tak jest z całą naszą i nie naszą …  bo historią - wszelkich nacji! 

We wszelkim śmieciu dyrdymałów i bajdurzenia „wala” się ona na równi z prawdą np. tzw. faktograficzną. Czasem też więcej lubo mniej jest  skalana sposobem spojrzenia, poglądów lub czego tam jeszcze innego psychologicznie, piszących one dokumenty ongiś i obecnie wyniki badań. 

No tak naprawdę nie ma możliwości (sądzę) wysublimowania czystego materiału „genetycznego historycznego”, który nie będzie w jakiś tam sposób skażony, zanieczyszczony subiektywnie. (Sic!)

Idąc za tą tezą, warto się przyglądnąć temu co mamy w głowach jako pewniki … historyczne! I jak traktujemy wszelkie księgi, pisma i dokumenty. Kiedy jedne są zafałszowane jak te krzyżackie o nadaniu przez papieża ziem "zachrystianizowanych" (często na śmierć) i wydartych Prusom – o czym każdy nieomal Polak uczył się w szkole podstawowej (za moich czasów), ale młody Niemiec chyba to już nie. 
Może więc i warto prześledzić historię tłumaczeń i miejsc powstawania pism objawionych, apokryfów i tego co uważamy za kanon. 
Czasem zamierzony lubo i nie; przecinek a już na pewno słowo, lubo tłumaczenie zdania -  powodowały anatemę, wojnę lub jeno niesnaski i schizmę.

Ba co tak daleko szukać … kiedy się okaże na przykład.  że to nie Lech Wałęsa a któryś z bliźniaków przeskakiwał mur stoczni gdańskiej, lub motorówkę lubo jeszcze inaczej. 


O tempora! O mores!
 


Święty Andrzej Żurawek
na obrazie Rafała Hadziewicza, 1879 rok
Polecam Szanownym Państwu ku refleksji … bijąc się w piersi co piszę, „prawdę i tylko prawdę, tak mi dopomóż" … i wszyscy święci. W tym i św. Świerad, jakże święty i pobożny ale według współczesnych kryteriów, nadający się na natychmiastową hospitalizację w oddziale psychiatrycznym. Kto chce to poszuka dlaczego m.in. Bo niepolitycznie jak mawiał serialowy Pawlak o tym pisać.

A nie był on Świerad jeden odosobniony – bo była cała chmara mu podobnych wodzów, świętych, polityków, mecenasów kultury, wynalazców, prezesów, „geniuszy” we wszelkich dziedzinach i nacjach całej rzeszy ludzkiej.

Z Poważaniem 
Krzysztof Hajbowicz

https://www.rp.pl/historia-swiata/art36700531-z-ziemi-swietej-nad-baltyk

nie tylko źródła zdjęć i ilustracji oraz innych

- https://de.wikipedia.org/wiki/Siegfried_von_Feuchtwangen

- https://onebid.pl/pl/ksiazki-i-starodruki-siegfried-von-feuchtwangen-zm-1311-wielki-mistrz-krzyzacki-w-latach-1303-1311-portret-sylwetkowy-pochodzi-z-hartknoch-krzysztof-a/197920#img

I o Św. Świeradzie słów garstka  https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_%C5%9Awierad

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz