sobota, 4 czerwca 2022

Co nas warunkuje, co rządzi?

Czy człowiek jest ... algorytmem

.

Czy rządzą nami … algorytmy?  Wynikające z aktualnego stanu funkcjonowania układu genów.  Tak na to wychodzi … I to nie tylko nami. Lecz wydaje się wszystkiego … co te geny posiada. 

Ale skupiając się  na nas ludziach, na nas ssakach chociażby (chociaż niewiele to się różni wśród innych właścicieli genów w otaczającej nas biosferze, a kto wie czy nie i gdzie indziej, jeśli to to algorytm?!). 

Między innymi i Richard Dawkins nie pomnę czy to w „Samolubnym genie” czy  „Rzece genów”,  oraz inni naukowcy zastanawiali się nad rolą i istotą genów. 

Ale zawsze wychodzi na na to, że geny  (uproszczając) uwalniają algorytm funkcjonowania. 

Juwal Noach Harari w swoim bestselerze „Homo Deus: Krótka historia jutra” uwypukla ten pogląd. Jednocześnie rozprawiając się z jego zdaniem mitami na temat funkcjonowania „wyjątkowości” człeczej. 

Bowiem pozwolę sobie, w tym miejscu, zacytować profesora Harari(ego) z jego wymienionej wyżej książki;

„(...) W ostatnich dziesięcioleciach przedstawiciele nauk przyrodniczych dowiedli, że emocje to nie jakieś tajemnicze duchowe zjawisko, które nadaje się tylko do pisania wierszy i komponowania symfonii. Emocje są raczej biochemicznymi algorytmami, które mają zasadnicze znaczenie dla przetrwania i rozmnażania się wszystkich ssaków. Co to znaczy?

Zacznijmy może od wyjaśnienia tego, czym jest algorytm. Ma to ogromne znaczenie nie tylko dlatego, że to kluczowe pojęcie będzie się pojawiało w wielu następnych rozdziałach, lecz również dlatego, że algorytmy będą dominowały w XXI wieku. „Algorytm” to zapewne najważniejsze pojęcie w naszym świecie. Jeśli chcemy zrozumieć własne życie i własną przyszłość, powinniśmy ze wszystkich sił postarać się zrozumieć, co to jest algorytm oraz w jaki sposób algorytmy wiążą się z emocjami (...)”

Według Juwal(a) Noach Harari(ego) w jego próbie opisywania funkcjonowania naszego świata choć to jeden z wielu czynników w przestrzeni czasu rozwoju myśli ludzkiej i chronologii poznania, choć dla wielu jakby poprzykrywane w niechęci spoglądnięcia w ten sposób i trzymania się mitów, stereotypowych przekonań, etc. 

Całego tego entourage myśli od „nadwyjątkowości  Homo Sapiens” – które to tak bronią przed uznaniem, że jesteśmy jednymi wielu podzbiorów stworzeń, coraz mniejszej ilości niestety, które funkcjonują podobnie, według tych samych zasad i algorytmów.

„(...) Nawet laureaci Nagrody Nobla z ekonomii podejmują jedynie niewielki ułamek swoich decyzji za pomocą długopisu, papieru i kalkulatora; 99 procent naszych decyzji – w tym najważniejsze życiowe wybory dotyczące małżonków, pracy i miejsca zamieszkania – podejmujemy dzięki niezwykle wyrafinowanym algorytmom, które nazywamy doznaniami, emocjami i pragnieniami (…)  Ponieważ owe algorytmy sterują życiem wszystkich ssaków i ptaków (oraz prawdopodobnie części gadów, a nawet ryb), to kiedy ludzie, pawiany i świnie czują strach, wówczas w podobnych obszarach ich mózgów zachodzą podobne neurologiczne procesy. Jest zatem rzeczą prawdopodobną, że przestraszeni ludzie, przestraszone pawiany i przestraszone świnie mają podobne doznania (…) 

(...) Są również oczywiście różnice. Jak się wydaje, świnie nie znają

najwyższego współczucia i okrucieństwa, które cechują homo sapiens, ani też nie doznają zdumienia, jakie ogarnia człowieka wpatrującego się  w nieskończoną przestrzeń rozgwieżdżonego nieba. Być może istnieją również odwrotne przykłady, przykłady emocji znanych tylko świniom,  a nieznanych ludziom – ale z oczywistych powodów nie potrafię tu żadnej wymienić. Ale też jedną fundamentalną emocję dzielą najwyraźniej wszystkie ssaki: więź matki z dzieckiem(…)”

To tylko fragment – polecam przeczytanie w całości cytowanej tu książki. A także innych tego autora. To świetny przykład obalania pomysłów mitów…  na to kim jest człowiek (w myśleniu nas samych o sobie).

Prześledźcie Szanowni sami pewną drogę. 

Tu bardzo spłycam, ograniczając jeno pomysł na budowę  i miejsce wszystkiego od hm, średniowiecza(?). 

Początkowo Ziemia płaska, centrum wszystkiego świata. Potem powróciło to co dawniej już wiedziano w starożytnym świecie – że ziemia jest kulą (geoidą). 

Przewrót kopernikański, który śmiał poprzestawiać cały porządek spojrzenia. 

Mocno tu (a i dalej to czynią niestety) przeszkadzają dogmaty. Kepler ponaprawiał Kopernika koła orbit, na elipsy. 

Potem (aby nie przynudzać),to, co uważano za wszechświat Edwin Hubble sprostował do pojęcia galaktyki. 

No i okazało się, że nie jedynej ... w widzialnym obszarze. 

Że „mgławice” (teraz nazwa pozostała ale dotyczy to obszarów kondensacji różnorodnych np. gazów) Magellana, Andromedy – to najbliższe galaktyki karłowate i ogromna większa niż nasza Droga Mleczna jest z nią na kursie kolizyjnym. 

Zderzą się (według różnych źródeł) za ok. 3,5 miliarda lubo za  4,5 lat). Że taki proceder nie jest wyjątkowym, wszystko się rusza, ba „ucieka od siebie” rozszerza się. 

Galaktyki skupione są w Gromady, te w Super Gromady i w ogromne struktury na przestrzeni miliardów lat świetlnych. 

No i co najważniejsze – nasza gwiazda – Słońce jest jedną z ogromu słońc w każdej galaktyce. No i … nie jest w centrum wszechświata i jego pępkiem. 

Co prawda wszędzie mamy tak podobnie chcąc w którąkolwiek stronę zmierzać. Ważne, że nie jesteśmy nawet w centrum naszej galaktyki (na szczęście tam w okolicy „rządzi” czarna dziura. 

Że nasze Słoneczko i Ziemia sobie przemierzają   wszechświat w jednym z ośmiu ramion naszej galaktyki spiralnej. A i są i inne typy galaktyk. 

Że przy każdym słońcu czy słońcach są (a jest ich ogrom) planety krążące wokół. Kosmos jest pełny zagadek – ale tu można by się rozpisywać w … hm,  nieskończoność. 

Dość, że taka detronizacja człowieka i jego wyjątkowości może denerwować, ponoć zabierać cały mistycyzm, tajemnicę boskości itp. 

Co wcale nie musi tego oznaczać, bowiem wystarczy zagłębić się w filozofię i astrofizykę wielu uznanych autorytetów – co wyjdzie, że to  płytkie pojmowanie transcendencji, to faktycznie do lamusa, ale … 

Polecam książki ks. profesora Michała Hellera, uznanego astrofizyka światowego formatu  i chociażby profesora Krzysztofa Meisnerra, który współpracuje  z noblistą Rogerem Penrose’em. Na przykład nad jego konforemną kosmologią cykliczną, etc. 

To Meisnerr i wielu innych uważa, że nauka nie gryzie się „z transcendencją”. 

Tyle tylko nasze „postrzeganie” powinno trochę się przemodelować … Bowiem wielu z nas, w wielu pojęciach, tkwi niczym ci, od postrzegania ziemi jako centrum wszechświata. 

Nauka nie musi byś postrzegana jako coś „złego”, służy do wyjaśniania działania. Sama coraz bardziej pokazując złożoność wszystkiego co nie jest proste. Co bardzo, by ludzkość pewnie chciała, aby przestać myśleć. 

No można – ale wtedy to niczego dobrego nie wróży... 

Jak się nie pozabijamy w imię hm, trywialnych w istocie idei (jak u Jonathana Swifta – Lilipuci z tymi z Blefuscu), to będziemy bezradnie i bezsilnie  przyglądać się - jak jaka asteroida leci w naszym kierunku zmiatając ludzkość z historii. 

Fundując planecie kolejne ogromne wymieranie. Bakterie i wirusy pewnie pozostaną, więc szansa na odrodzenie będzie. Tyle, że bez nas ludzi. 

Tak mnie Szanowni dziś naszło. Polecam już kolejny raz książkę 

 „Homo Deus: Krótka historia jutra”  (bo kilkakroć do niej  już wracałem o czym Państwa informowałem, gorąco ją polecając).

Życząc zamyślenia i refleksji wynikających z czytania  nabazgranego wyżej  tekstu i lektury cytowanej książki.

Z poważaniem Krzysztof Hajbowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz