poniedziałek, 24 lutego 2020

Człowiek - Pan wszystkiego

"Kontrowersatorium" blogowe - czyli tematy kontrowersyjne a nurtujące. Niekoniecznie do czytania przez osoby fanatycznie, nieznoszący czyichś myśli innych niźli swoje. Niekoniecznie do czytania przez fanatyków (wszelkich światopoglądów).
Nie jest też ten tekst po to, by z kimkolwiek polemizować i cokolwiek udowadniać. Tekst ten narodził się z przemyśleń, być może wymaga jeszcze jeszcze głębszych i bardziej czytelnych myśli. Być może.
Na tu i teraz, dzieląc się nim z Państwem - nie mamy żadnych bliżej sprecyzowanych ochot, chęci i nijakich celów - prześmiewczych, udowadniających cokolwiek jak wspomnieliśmy, "płaskoziemczych", "owalnoziemczych" czy "antyiniekcyjnych" lub kwestionujących lądowanie na księżycu! Ten tekst wynika z kilku zlepków refleksji. Jeśli nie Jesteś osobą dojrzałą (pełnoletnią) opuść to miejsce i odpuść sobie! Są inne tematy, które nie spowodują w Tobie złych, wrogich, agresywnych myśli, ani potrzeby zażywania leków. Które to leki nieumiejętnie zażywane i bez konsultacji z lekarzem (prawdziwym) mogą spowodować uszczerbek na zdrowiu, lub przyczynić się do zejścia z tej sceny życia. 
(przyp red.)
Tematy zdaje się tabu, czyli 

Ludzka ułomność

Dedykowane wszystkim refleksyjnie myślącym i przyjaciołom ze stowarzyszenia REKS

Ludzie są ułomni. Chociaż wcale tak nie uważamy, a jeśli nawet, to gdzieś ta myśl się chowa wstydliwie w zakamarkach połączeń neuronowych. Jakże z wielką aprobatą przyjmujemy tę myśl, wymyśloną wszak przez człowieka, że oto Pan ...

(pierwsze lepsze lub temu podobne. To
znalezione w Piśmie Świętym deon.pl)
"Pan stworzył człowieka z ziemi i znów go jej zwróci.Odliczył ludziom dni i wyznaczył czas odpowiedni,oraz dał im władzę nad tym wszystkim, co jest na niej.Przyodział ich w moc podobną do swojej i uczynił ich na swój obraz.Uczynił ich groźnymi dla wszystkiego stworzenia,aby panowali nad zwierzętami i ptactwem" (Syr 17,1–4).

To znamienne, a jakby zarazem sankcjonujące wszystko co w stosunku do innych stworzeń czynimy. W tym i także  niekiedy naszą podłość, głupotę a nawet bestialstwo.
Może skrybowie przepisujący stronice pism coś tam zamieszali. Wszak nie Stwórca wszechrzeczy przecież! 

Stwórca "wiedząc co ludzie potrafią" tak, by chyba nie rzekł był. No i owszem tak widzieliby ten fakt, ci, którzy wiedzieli, wiedzą więcej o Bogu niż sam Bóg, cała Trójca Święta. On raczej zrobił by ... "pyk" i by się stało (było)! 


A nie wiem dlaczego tak Katolicki Kościół, Chrześcijańsko - protestanckie zbory i całe "etcetera" - mniej lub bardziej sformalizowane (uogólniam, to wymaga innego i zarazem głębszego  rozważenia zjawiska) nie lubi na przykład  pani  J.K. Rowling i jej serii powieści z Harry Potterem.

Stwórca, mniemam, nie zajmował się duperelami a ludzie wręcz odwrotnie - z igły widły potrafią. Czasem gdy czytam biblię rodzą mi się pytania o tych wszystkich skrybów przepisujących. Odnoszę wrażenie, że abo jakieś może niedouczone albo polityczne "one były?!". No bo skoro słowa każdego języka, w każdej kulturze są jej zwierciadłem myśli, znaczą inne czynności, zdarzenia, opisy, itp niż u innych - no to klapa.


Poznałem osobę co nie lubi starożytnych Greków. Chociażby za ... "goliznę" w sztuce, za sposób myślenia, za taki inny "niż chrześcijanie późniejsi - punkt widzenia otaczającego świata". To nie istotne pewnie dla tej osoby, że część różnych środowisk obszaru dawnej Grecji podreptało za nową filozofią głoszoną przez legendarnych liderów chrześcijan. 

Sądzę, że umyśle tej osoby i jej podobnym niekoniecznie jest miejsce uznania dla kultury, myśli filozoficznej, sztuki i nauk wszelkich tej kolebki (jakby nie było sporej części kolebki) współczesnej Europy. 

Patrząc przez pryzmat chrześcijaństwa trudno się dziwić. No bo "co ci Grecy przecież mogli dać światu?!" 


To tak trochę pobrzmiewa jak tekst; "Czyż może być co dobrego z Nazaretu? (J 1,46) jak wypowiedział niejaki Natanael, ponoć Izraelita, "w którym nie ma podstępu". 

Te pisma biblioteki, które im (Grekom) się spaliły w Aleksandrii dużo chyba  wcześniej podzieliły losy stosunku Chrześcijan - do chociażby przedstawicielki nauki, greckiego uniwersum i wiedzy niejakiej Hypatii. 
Hypatia - filozofka neoplatońska, matematyczka, która nie była miła ówczesnej nowej myśli chrześcijańskiej i według przekazu zginęła męczeńską śmiercią z rąk rozwścieczonego tłumu gminy chrześcijańskiej (źródło; Wikipedia)
Tak twierdzą pisma. Tak samo pisane przez skrybów. Tylko jedne świeckich (jak mawiają co poniektórzy chrześcijanie nurtu charyzmatycznego -  "ze świata" ponoć, a drudzy obdarowani natchnieniem Bożym.

Albo ci skrybowie przepisywali nieuważnie, albo nie tak do końca ten Duch Święty był z nimi wszystkimi i im w tej pracy błogosławił. To samo dotyczy twórców ewangelii - ale to i też temat na inny raz. 


Wszak ilość apokryfów może budzić w osobach współczesnych wątpliwości (choć jest cała szkoła na temat tego dlaczego, te - a nie inne ewangelie, dlaczego te - a nie inne księgi weszły w skład kształtu kanonu biblijnego. Ludzie to studiują wszakże, tak jak studiują różne inne przydatne i mniej -  dziedziny)
Za pierwszą znaczącą próbę unifikacji pojęć, tekstów, prawd - miało miejsce podczas Soboru Nicejskiego pierwszego – zgromadzenie biskupów chrześcijańskich Cesarstwa Rzymskiego, zwołane zostało przez cesarza Konstantyna Wielkiego do Nicei w Bitynii, i trwało od 19 do 25 lipca 325 roku. Niemniej nie przyniosła ówczesnym oczekiwanych rezultatów - wszak wielu miało odmienne zdania i pojmowanie istoty sprawy. Jedynym wygranym wydawać się tu może Konstantyn Wielki, który zapewne ziścił swoje polityczne cele.Kanon według tradycji również i przede wszystkim powstał za sprawą Soboru Trydenckiego 8 kwietnia 1546 roku ( źródło; "Got Questions" - Jak i kiedy stworzono kanon biblijny?) Dużo, dużo lat później. 
Ponoć teksty, listy apostolskie, ewangelie, pisma, etc. były nie wszystkie "prawdziwe". No a i tłumaczone prze wieki z oryginału, potem kopii kopii (zależy w którym obszarze i źródeł powstawały) nie miały "nawet prawa oddać" jednakowej myśli, przesłania, etc. 


Języki którymi się posługiwano, zarówno mówione, jak i pismo różnią się diametralnie. W zależności od obszaru geograficznego, miejsca, kultury i pojmowania. Nie mówiąc o sposobach interpretacji i zapisywania - wszak bowiem jedne języki nie mają np. samogłosek, drugie co innego.  

Tak, że w konsekwencji kwintesencją językową stało się, to co mamy współcześnie. 

A weźcie kilka tłumaczeń biblii polskich - też zobaczycie i odkryjecie swoistą "różnorodność interpretacji". Dla wygody duchowni wszelkich chrześcijańskich denominacji wytrą sobie usta mową o prowadzeniu "Ducha Świętego", No i wszystko proste.

Miarka percepcji

I jeszcze jedno - każdy czytający widzi miarką swojej percepcji, w zależności od własnej wiedzy, nie tylko historycznej, pragmatycznej, oczytania, wychowania lub chociażby ... wstrętu do nich i do wszelkich "wykształciuchów". 

No, bo przecież "prędzej wielbłąd przez ucho igielne niż" taki jeden z drugim mądrala ...



Nie będę się przecież pastwił nad przecinkami, brakiem i nadmiarem znaków w tekstach, ba interpretacją skrybów poszczególnych słów i zwrotów. Czy chociażby dysleksją, ślepotą przepisujących i innymi czynnikami mającymi wpływ na ostateczny rezultat.

Ale zaraz zaraz o co chodzi w tej tytułowej ułomności naszej ludzkiej?

Niekoniecznie to, czym się tak chełpimy ... jako gatunek ludzki i buźki sobie nią wycieramy ... inteligencja jest tym, czym myślimy. I ponoć to nas wyróżnia wśród innych "zwierząt".

Wszak też należymy do świata zwierząt. Ponoć jesteśmy ssakami. 

No przychodzi brodaty Stwórca w białych szatach i daje władzę nad ptakami, nad innymi - jeno albo skryba przegapił, albo ... Pan nie dał.

Bo władzy nijakiej (zaś w Biblii nie uświadczysz) nad mikrobami nie dał. Może to i dobrze, bo jak widać po koronawirusie z chińskiego Wuha, to żyje paskudnym własnym życiem.

No dobra naukowcy zabrali prawo bycia istotą; wirusom, bakteriom, i innym pantofelkom. No może Pantofelkom nie, ale czy taki pantofelek to ma duszę? 


A Neandertalczyk? - słynne pytanie ks. profesora  Michała Hellera. 

To jakoś ci naukowcy mnie nie przekonują. Bo planecie Pluton zabrali też "prawo" bycia planetą, etc. No fakt, że Stwórca uczynił człowieka na swój obraz i przyodział w moc podobną do swojej ... To jednak nie zmienia faktu, że w wielu wypadkach wstyd mi przed Stwórcą za to, co czasem wyprawiam ja sam, moi współplemieńcy genetyczni, współmieszkańcy i w większości wypadków mój rodzimy "boski" współgatunek.


Jesteśmy ułomni i chełpimy się czymś, co ma każda żywa istota w jedynym znanym nam habitacie - Ziemi. 


Ba, jestem przekonany też, że inne żywe istoty nie chełpią się skonstruowaniem kolejnego modelu BMW, kolejnego czegoś technologicznego, ba nawet samolotu bojowego F35. Czy jakiejkolwiek hm "broni" służącej jedynie tylko do zabijania innych istot. Robiąc im swoisty armagedon i nie dając szans przeżycia, nawet samemu sobie. Bo od pistoletu po bombę atomową - nazywamy wszystko "bronią"... 


Bronią (w moim rozumieniu) jest pięść, są rogi, kopyta, itp - gdy się bronimy. 

Nawet drapieżcy zębiskami i sprytem ... Zaraz ... sprytem .... A czy to nie oznaka inteligencji? 

No zaraz jakiś behawiorysta powie, że są różne definicje, podziały, itp.


No fakt,  trudno się nam przyrównywać i utożsamiać z panią/panem ... pantofelkiem. UPS! 

Znów ten przerażający i wciskający się w "Naszą Cywilizację Chrześcijańską" wszech parszywy GENDER!

Więc, my Chrześcijanie, poniekąd władcy, "opiekunowie" istot ziemskich latających, pływających i chodzących czy tam pełzających, decydujący .... o ich losie. Wyposażeni w moc Bożą podobną Jego mocy, m.in po to by być 
" groźnymi dla wszystkiego stworzenia,
aby panowali nad zwierzętami i ptactwem"
A może ... by nas unikały! Wiały gdzie się da, gdy nas zobaczą?! Aby przetrwać! Lubo jakiś skryba coś znów schrzanił, lub jaki apostoł pisząc kolejny list - bo Duch Święty wziął wolne. Nie wiem

Dobry Bóg musi mieć swoisty dyskomfort, gdy spogląda z niebiesiech na tą naszą "wolną wolę". Wolę ... się nie domyślać jaką, w takim wypadku, może mieć Boską minę.

Jesteśmy ułomni, bo mierzymy wszystko swoją miarką, podpierając się cytowanymi wersami  jednej z najczęściej drukowanych książek.

Wznowienia kosztują ziemianie - tylko czekać jak Duch Święty wystawi rachunek za prawa autorskie do wydań Billi. A jak tam w niebie podliczą ilość nieścisłości i trzeba będzie wydać erratę ...!? 
No ta część chrześcijańska ludzkości to się może nie pozbierać z kosztami - jakie na nią spadną do zapłaty. Jakieś pocieszenie, że tak samo się nie wypłacą Stwórcy - i Arabowie za Koran, wyznawcy Hinduizmu czy podobnych za Wedy, etc. No i kolejne pocieszenie, że i Żydzi (pono naród bogaty) będą się musieli dołożyć do Starego Testamentu. Arabowie nieco mniej ale też czeka ich "zbiórka funduszy na rzecz ...". A wszystko te interpretacje i wina skrybów.

Bóg dał nam - Ludzkości wiele przymiotów, dzięki którym udaje się nam przetrwać jak do tej pory. Nikt też nie zna przeszłości planety tak naprawdę. Nie zna filozofii, psychiki naszych poprzedników bo nie przodków. To bardzo skomplikowane i kto wie co nas jeszcze czeka w odkryciach, w tych które przekonają ludzkość, że prawdziwe a nie wyssane z palca. To trudny temat.

Stwórca kocha istnienia, życia i rozdał każdemu według jego potrzeb, by w ewolucji miały  szansę przystosowawczą, by mogły przemodelować tak, aby się rozwijać.

My "władcy wszystkiego co się rusza" 

jakoś blado wypadamy wobec umiejętności widzenia np. ptaków. I to nie widzenia oczętami swoimi pięknymi, co bardziej sposobem postrzegania i mechanizmów połączeń neuronowych. 
Wszak podejrzewamy ze ptaszyska widzą także inne zakresy fal elektromagnetycznych. To samo ławice rybek, i inne stworki. Mrówki poruszają się po trasach rzadko korkując i czyniąc przestoje. 

Ludzie nazwali to chaotycznym uporządkowaniem feromonowym, lub tam jakoś. No bo LUDZIE muszą nazwać by się dobrze czuć. Ale nikt nie wyjaśnił z nas LUDZI mądrali - dlaczego w oddaleniu od mrowiska gdy jest zbyt dużo mrówek na trasie - z kopca nie wyłażą inne, tylko czekają aż się zluźni ilość w trasie. 
Co!? Dzwonią do siebie ze swych malutkich mrówczych smartfonów!

My ludzie;
wszystko antropomorfizujemy i mierzymy swą miarką pojęciową. 

Jesteśmy, no ja jestem głupi - nie mogąc zrozumieć jak może mieć wspólną świadomość kępa drzew, las, zagajnik. Ba jak może "chodzić" na żerowanie, przemieszczać się, etc.  



Mierzymy swoją miarką, przypisujemy opierając się na tym co byśmy chcieli by było prawdziwe. 

Tworzymy świat, którego nie ma, nie istnieje. Bo to nasze chciejstwa, stereotypy  - którymi karmiono nas od dzieciństwa, a tych co nas karmili - karmili ich karmiciele. 



Z tego wszystkiego wychodzi wypaczony obraz naszych wyobrażeń. Świata, w którym chcielibyśmy funkcjonować! Gdzie czujemy się bezpiecznie i znamy (tak się nam wydaje) większość niebezpieczeństw. 


Tylko takiego czegoś nie ma! Nie istnieje w takiej postaci. W naszym postrzeganiu że postrzegamy - a i owszem, ale nigdzie indziej. 

Każde zaburzenie, kwestionowanie tego - budzi naszą agresję w stosunku do burzącego nam nasz porządek, w który jesteśmy świecie wpatrzeni i w niego wierzymy.

Gdyby dzisiaj pojawił się w Malborku ... Chrystus, to i tak nikt nie byłby w stanie przyjąć tego jako np fakt. Mimo wcześniejszych sądzę deklaracji. Zaraz zadzwoniłby pod 112 i uruchomiono by wszelkie możliwe procedury bezpieczeństwa. Znaczy dla tego, zdaniem służb wszelkich i innych dobrych ludzi, "człowieka podającego się za Chrystusa". 

Nie wiem, ale mam takie niejasne wrażenie, że gdyby On uczynił jakiś znak przekraczający ludzkie pojmowanie - powstałby jeden wielki krzyk, pisk i ... zgrzytanie zębów (Jako stoi napisane). 

Ludzie wietrzyli by w tym atak terrorystyczny np. Rosjan, Arabów ba nawet kosmitów ... ale Jezus Chrystus ... no nie, no co ty!!?
Taka jest nasza, w większości wiara - a i pojmowanie rzeczywistości.

Jesteśmy ułomni - bo jeśli nawet z tego co leniwy, upolityczniony, nieuważny skryba przepisał przekręcając, sadząc błędy (bo był n.p. niezdiagnozowanym dyslektykiem) możemy odczytać i wydumać ... że 

To i tak mamy zysk

Chociażby możliwość trzymania się zasad, które pozwalają przetrwać i żyć w społecznościach. Chrześcijaństwo, co by nie mówić, prócz tych instytucjonalnych rzeczy, które bardziej poprzez ludzkie przywary, chore pragnienia, głupotę i brak wiedzy - przyniosły dużo złego. Ale nawet gdy odjąć wszystko to co w nim piękne, dobre i mądre, ba ... uświęcone na swój sposób - to dało przecież sporej części ludzkości tożsamość! Sens funkcjonowania jakkolwiek pojęty. 

Chrześcijaństwo nawet jakby wieszać na tym pojęciu psy, przyniosło ucywilizowanie. To jak Żydom - Rzymianie (o ironio) kulturę wodociągi, akwedukty, drogi, instytucje, logistykę, etc. 

Jeśli się zżymasz - weź mapę i spoglądnij na ten teren gdzie mieszkają współcześnie Żydzi. Jak podkreśla posiadający wiedzę z przekazu  starożytności, języków, znaczeń i kultury oraz ... chemii a prywatnie przyjaciel; 
- "To obszar nie większy od województwa Pomorskiego. No i ta "ogromna" rzeka, i morze w środku, które jest jeziorem. Świadczy jedynie o sposobie postrzegania przez pryzmat. Te biblijne tłumy i te np. rzezie - to nie tłumy i nie ogrom pogromu. To przekaz dla potomnych. Chodzi o sens przekazu".

Więc, mimo tego pewnie nudnego pisania, chciałbym powiedzieć na koniec. 
- Że to Bóg (jakkolwiek go pojmować) z pewnością się nie myli a my ...? 
Jak ślepcy mówimy o kolorach nigdy ich nie zobaczywszy, mówimy o panoramach, widokach i pięknie - na podstawie ułomnych badań i ułomnych narzędzi badawczych. Nawet CERN w tym postrzeganiu tego co jest - wypada bladziuchno. Natomiast człowiek w swej nieprzebranej i wielkiej pysze ma we łbie, że "rozumie Stwórcę". Że jest niczym On - "Panem wszystkiego".

Cóż i to jest jeszcze jeden dowód na to, że Pan Bóg kocha człowieka i  ... wszystkie stworzenia (bo nie wiemy wszak czy są tak samo pyszałkowate jak nasza cywilizacja biorąc ją jako ciągłość wszelkich kultur). Bóg kocha życie. Bo sam według mojego rozumienia i postrzegania jest  ... Życiem. 
Gnostyk Borko
 domorosły a doświadczony religijnie

https://www.youtube.com/watch?v=M1vC8TfDX9Y
W tym roku mija piętnaście lat od premiery "Mieszkańców Ziemi", arcyważnego filmu dokumentalnego Shauna Monsona, z udziałem Joaquina Phoenixa w roli narratora, którego celem było uświadomienie i zobrazowanie ludziom na całym świecie, w jaki sposób człowiek atakuje, dręczy, katuje, maltretuje, piętnuje, torturuje i wykorzystuje zwierzęta dla własnych celów.

Nie tylko żywieniowych, ale także – a być może przede wszystkim – osobistych, rozrywkowych oraz zarobkowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz