poniedziałek, 18 marca 2019

Kolejny raz o uczuciach, stanach emocjonalnych i emocjach

Nie tylko wstyd i poczucie winy. Czy są potrzebne?

.
Każdego dnia, każdej godziny, każdej chwili przeżywamy ich krocie. Mowa oczywiście o uczuciach. Pojawiają się, odchodzą, a gdy spytać “Co czujesz” często słychać z ust pytanego - “nic nie czuję!”.


http://www.gruntownia.pl/dramowe-bajki-o-emocjach/o-emocjach-punkory/
Nie zawsze, ale … staramy się ukrywać nasze uczucia. Dlaczego? Są różne powody; wstyd m.in. też ale o nim za chwile, Najgorszym co możemy sobie zafundować - to brak dostępu świadomości do tego co czujemy, np. poprzez wypieranie, itp.   Pół biedy, kiedy kłamiemy wiedząc co czujemy tak naprawdę. Lecz często zakrywamy swoistym deklem dostęp do tego co odczuwamy - mówiąc po prostu “Nic”, “ja tam nic nie czuje”, 
Wszyscy jesteśmy kłamcami
Już słyszę dźwięki świętego oburzenia. “Ja?! Nie kłamię …”, “żyję w prawdzie i nie kłamię”, “kłamać to grzech …" 

Czasem trudno uwierzyć ale ...

Kłamstwo czy się komuś podoba, czy też nie, towarzyszy nam przez całe życie. I wcale nie twierdzę, że jest ono “dobre”. W całej naszej konstrukcji moralnej, duchowej, etc. kłamstwo w społecznym i wewnętrznym aspekcie (jeśli świadome) jest “be”. Natomiast jest i basta, czy nam się to podoba czy nie, używamy, stosujemy tak często, że wielokroć staramy okłamać samych siebie ... że “nigdy nie kłamiemy”. Pomyślcie do czego jest to nam potrzebne? Kiedy się rodzi w naszym umyśle?


https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczucia
Oczywiście nie wymądrzam się tu i stosuję jeno uproszczenia. Jeśli Państwo chcą, polecam naukowe opracowania bardzo szczegółowe i nie takie, co są z worka wiedzy, “że ziemia jest płaska”. Tylko rzetelne, pokazujący stan naszej wiedzy ten temat - na tu i teraz 

Wracając do odczuwania

Pod tym deklem “ja tam nic nie czuję” jest cała przestrzeń uczuć (emocji, stanów emocjonalnych – bo można je rozróżnić, czasami to potrzebne). Ten cały konglomerat to sygnały. Coś jak pulpit kontrolny naszego organizmu, naszego wszystkiego tego - co o nas stanowi - załóżmy jedynie na tutaj (na potrzeby artykułu), że psychicznie i biologicznie. To sygnały mówiące nam co się dzieje, co powinniśmy wiedzieć. Czasem co powinniśmy wiedzieć … by przetrwać, itp.. 


https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczucia
Tak jak jest z np.. Lękiem a co wywołało spore kontrowersje, że on “nie jest Bożym zjawiskiem”. Że nie od Boga, że … itp.. Przypominam – tu nie rozpatrujemy obszarów głębokich czy płytkich, czy kolor purpury jest domeną szat królewskich czy pragmatycznym kolorem płaszcza wojownika, czy jeszcze coś. Czy błękit - to niebo, itp.. 

Każdy człowiek ma zapewne inne zdanie i widzi tak jak widzi. Jedni gotowi przypisać to, drudzy tamto. O tym nie teraz. I miejsce pewnie każdy wybrałby inne.

Uczucia są sygnałami 

I nie ma w tym kontekście “dobrych” i “złych” uczuć. One są i basta. Jest to najbardziej uniwersalna płaszczyzna do porozumiewania się między ludźmi. Często o tym zapominamy a szkoda. Zwierzęta - które też odczuwają - co dla wielu jest obrazoburcze. Ale tak samo odczuwają jak my ludzie w pewnym sensie np.. lęk, pragnienie, głód, ból etc. Ludzie mają też pragnienie, ale i chęć posiadania smartfonu. Zwierzaki (jak lubimy podkreślać naszą odrębność w tej materii), owady, ryby … no np. Dżdżownice, jednokomórkowce mają inne priorytety. No bo przecież nie - smartfon.

Ale generalnie to, co odczuwamy wszyscy - to w istocie - sygnał naszych organizmów. Organizmu czasem bardziej złożonego, czasem mniej. Czasem żyjącego w społecznościach, o różnym zaawansowaniu i stopniu budowy struktur. Zresztą to temat na inny czas.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Uczucia
Teraz, co z tymi sygnałami zrobimy to  zależy od nas, od stopnia naszej wiedzy, doświadczenia. 
Te proste z sygnałem lęku; świadomie można wyłączyć - (chociaż!?) i dać się zeżreć, pogryźć i pokąsać. 

Ale można uciekać lub walczyć o przetrwanie. To biologia, w wypadku ssaków to adrenalina, powiększone źrenice - by w ciszy ostrzec inne osobniki, etc. 

Ludzie upatrują w tych sygnałach o wiele więcej. Ale w sferze biologii, w sferze funkcjonowania mózgu uśredniając zachowujemy się jak większość ssaków. 

Niemniej w strukturze skomplikowania relacji, budowy związków pomiędzy pojedynczymi osobami, rodziną, plemieniem, etc. obudowaliśmy wszystko bardziej skomplikowanie. 
Jesteśmy wypadkową tego i nasze odczuwanie też.  W naszej “kulturze” wyodrębniły się rzeczy, o których trudno nam mówić, że mają podobnie inne gatunki. Nie wiem, bark mi w tej materii, rzetelnej wiedzy. Trzeba by poszukać w literaturze, popytać jak kto ciekawy. 

Reasumując;

Uczucia ma każde z nas. Uczucia są sygnałami naszego organizmu- umysłu. Oznaczają jego stan, sytuację (w której się np. znajdujemy). Nie ma dobrych i złych uczuć. One są! I basta. Czy wkurzacie się na alarm samochodowy?! Ważne, by mieć dostęp do własnych uczuć i ich nie wypierać, nie mówić, że nic nie czujesz. Wszak czujesz i zapachy, ciepło i zimno, pragnienie i to czy się chce siku czy nie. 

Te sygnały (jako maluchy, ho, ho, kiedy to było) często bagatelizowaliśmy, zakłamywaliśmy - w efekcie gatki były mokre albo pielucha pełna. Tak samo jest ze złością - no można źródło złości “wyeliminować” np. tłukąc młodszego brata by miał nauczkę i nie grzebał w naszych rzeczach już więcej. Ale to niedobry sposób. Wybór dobrego, zależy od naszego doświadczenia, świadomości, wiedzy, hierarchii wartości, np. kręgosłupa moralnego, etc. etc.

Uczucia się pojawiają, i od nas zależy (od naszej konstrukcji i dorosłości) co z tym zrobimy. No i teraz przechodzimy do tematu; 

Upraszczając 

Wstyd, podobnie jak i poczucie winy są nam potrzebne np. w funkcjonowaniu społecznym, ale i nie tylko. 

Na temat wstydu i poczucia winy, czym się różnią, można oczywiście przeczytać, dowiedzieć się wiele różnych rzeczy. Jeśli nie będziemy do tego “dorabiać" zbytniej filozofii – to warto wiedzieć, że wstyd warunkuje nasze funkcjonowanie w społeczności i dotyczy naszego wizerunku, zewnętrza, które chcemy (lubo nie) prezentować na zewnątrz. Kiedy łamiemy zasady i nas ktoś przyuważy - jest nam wstyd. Jeśli mamy przekonanie, że nikt nie widzi (oczywiście upraszczam sprawę, więc by nie było świętego oburzenia) no to i po tyłku się idzie podrapać, niektórzy w nosie pogrzebią albo jeszcze co innego, co wstyd nawet mówić (ha . ha)  czasem i niestety coś diametralnie głupiego. Ale ludziska wstydzą się. Wstydzą się i biedy, i tuszy, i rozerwanego ubrania i pryszczy na szlachetnych naszych twarzach. Wstydzą się kłębów kurzu pod szafą, mimo ostatniego perfekcyjnego naszego sprzątania mieszkania.

Przyszli goście, ważni, a my luk luk pod nieszczęsną szafę. “Może nie zauważą … “
“Marysiu co ty tak zerkasz pod szafę kochanie” - pyta np. Teściowa

Stoisz na widoku i masz rozerwane portki a gadać masz do załogi, wygłosić referat. Kręcisz się, ukradkiem teraz, a jeszcze przed wyjściem patrzyłeś w lustro – no bo musiał teraz pęknąć ten szew … Rozpraszasz się i wypowiedź się nie trzyma kupy, czujesz konsternacje widzów, słuchaczy - odbiorców twego wystąpienia. Jest Tobie wstyd.

Stop – jest rozwiązanie 

Wstyd, uczucie wstydu najprościej w świecie można ... “rozbroić”! Wystarczy … zakomunikować o tym, czego się wstydzisz i wstyd przestaje być taki groźny. Ty zaś możesz poświęcić się temu co dla Ciebie najistotniejsze. Oczywiście zapanowanie nad wstydem bywa bardziej skomplikowane i np.. nie dotyczy to siusiających publicznie pod murem, w centrum miasta panów. Nie wystarczy wtedy powiedzieć - ja sikam właśnie! To tak nie działa!   

Wstyd warunkuje nasze zachowania publiczne lub wtedy, gdy się niepokoimy czy aby tego co robię nikt nie widzi. Cóż tak można długo. Poszukajcie sami co można zrobić ze wstydem i dlaczego on nam jest tak naprawdę tak potrzebny.

Co innego ma się z poczuciem winy. Tu to cały obszar naszego wewnętrznego poukładania lub … niedojrzałości. Raczej przejście na czerwonym świetle po pasach pewnie nie budzi naszego głębokiego poczucia winy w wyniku złamania norm, prawa, ustaleń, dobrych obyczajów, itp..

Niemniej gdybyśmy przeprowadzali dziecko w ten sposób (budząc już dysonans w małej główce), to już pewnie niektórzy tak by mieli. Poczucie winy rodzi się gdy łamiemy zasady, które przyjęliśmy sami. 

Czasem ich brak w takiej postaci jak byśmy oczekiwali od innych - budzi cały szereg uczuć naszych. Są tacy co uderzą matkę, ojca, baa nawet babcię. Znałem takie osoby, rozmawiałem z nimi. Starałem się zawodowo, zgłębić ten temat. Jedno mi zapadło w pamięć - poczucie winy właśnie zapada w człowieka mocno. 

Pół biedy, kiedy to są rzeczy błahe, ale co gdy dotyczą ciężkiego gatunku zdarzeń, i ogromnych “wyrzutów sumienia” (które oczywiście z tym zjawiskiem są nierozłącznie związane). Czasem śmierć osoby, wobec której dopuszczamy się rzeczy, za które i wstyd (bo one często razem chodzą w parze). Gdzie wstyd bo wszyscy np. wiedza i nie pomoże przepraszam – bo łatka i naznaczenie przylgnie (to też temat na dłużej). 
Tam w środku pozostanie gryzak gryzący poczucia winy. Poczucia niemożności naprawy rodzący często potrzebę wybaczenia. I o wybaczeniu napiszemy, i o tym dlaczego ono tak nam potrzebne – ale nie teraz.

Dla mnie, dla nas (red.) najważniejszy z tego artykułu przekaz – przyglądajmy się bacznie sobie, poznajmy nasze funkcjonowanie. Na początek poznajmy nasze, uczucia. Miejmy do nich dostęp. Inaczej stajemy się kukłami, które udają, że coś czują, gdy nie czują akurat tego, co naprawdę organizm im zgłasza. Ciekawe, uczucia bólu jakoś trudno nam zakłamać. A to też sygnał. Ale już miłość, złość, potrafimy zamarkować, oszukać. Znam osobę, która twierdzi, że zazdrość to dla niej obce zjawisko. No cóż, można i tak, tylko po co? By siebie i innych okłamywać? Stąd potem biorą się mity i fałszywe przekonania. Psychika ludzka jest niezwykle ciekawa. Warto poznać rzetelnie choć jej rąbek. Wtedy można mówić o dojrzałości. Można wtedy spróbować całą piersią oddychać, dążąc w miejsca, gdzie nauka niewiele może powiedzieć na teraz, a i obawiam się, że nie tylko teraz. 

Warto poznawać siebie 

by móc stać się pełniejszym, wiedza to nie coś czego mamy się wstydzić. “Bóg nie oczekuje od nas tego byśmy byli głupi”. Poza tym obszar uczuć - to świetna płaszczyzna porozumienia. Tak samo boli Polaka, Tanzańczyka, Niemca, Rosjanina, itp.. Tak samo wyznawcę islamu, katolika, prawosławnego czy członka Towarzystwa Biblijnego. 

Chrześcijanin mieszkający w Palestynie, Żyd na Kamczatce i Pop w Moskwie – w znakomitej większości (bo chodzi też o różne kulturowe rzeczy) czuje dokładnie to samo, jak każdy inny człowiek na tej planecie. Ba, podobnie jest z odczuwaniem wielu tożsamych uczuć w świecie zwierząt. No dobra nie będziemy wiedzieć, jak boli płetwa, skrzydełko. itp.. Ale ból boli. Dlatego chcielibyśmy przypomnieć wszystkim głęboko przekonanym, że mogą “skopać z buta” kota, psa i każde inne zwierzę, bo … zwierzę. Czujemy wszyscy, wszystkie istoty. Jest spora grupa przekonanych, że i rośliny. Więc zastanów się nim kopniesz grzybka w lesie, urwiesz gałąź jabłonki - bo zrywać się nie będzie tobie chciało jabłek, lub zaczniesz wyrywać muchom nóżki, choć wredne - ale wredne w naszym  hm, odczuciu. Świat jest piękny ale i zarazem trudny. A my, dobrze by było, musimy się jeszcze wielu rzeczy nauczyć, lub do nich dojrzeć. 
ABAH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz