Spotkanie młodych ludzi - z refleksją w tle
Krzysztof Hajbowicz
Spore wrażenie, to było widać podczas spotkania, zrobiła klasowa tablica multimedialna. Jeszcze kilkanaście lat wstecz, na jednym (z wielu) spotkań firmy zajmującej się dystrybucja tych urządzeń z nauczycielami województwa opolskiego … usłyszeć można było w kuluarach – "eee, drożyzna! Ee nie przejdzie!" Przeszło, a teraz po latach, mogło wywrzeć wrażenie na małych gościach z Wołynia i regionu Wołnowaskiego.
Zresztą, na kim by taka tablica swoimi możliwościami techniczno – wizualnymi - nie mogła zrobić wrażenia?! Na każdym. To dobrze, że w SP 8 (im. Mikołaja Kopernika) mają takowe i im służą za przedmiot do pracy.
Ale po kolei
Na samym początku dostałem dwukolorową chustę. Żółto niebieską. Zresztą, młodzi ludzie, uczennice „Ósemki”, pełniące role honory domu - także je nosiły.
W klasie cisza i … zaciekawienie. Jedni gośćmi, drudzy wszystkim co ich otacza. Zaprowadziła mnie tam życzliwie – jak zagubione duże dziecko Olga Loroch, dyrektor szkoły.
Jak oni mogą wytrzymać w „całym tym zgiełku” przerwy? Przelatuje mi przez myśl.
W tym przelocie słyszę też, że goście są i zachodniej Ukrainy, z Wołynia i dalej bardziej na wschód - z regionu Wołnowaskiego. Zaraz … to przecież okolice Doniecka … !
Dzieciaki jak dzieciaki. I nasze, i ich …
Paskudna wojna, polityka i durni dorośli, że się „w to co polityczne dają włożyć”. Wszyscy jesteśmy durni – że się dajemy włożyć, wmanipulować - bo ktoś ma w tym interes.
Te dzieciaki to jak kubeł zimnej wody, na całą tą, tak zwaną … hm „DOROSŁOŚĆ”. Przychodzą zaraz obrazy i myśli – pisałem o Pierwomajsku – „zamordowanym mieście”. Pisałem o młodych chłopakach z kliniki na obrzeżach Kijowa. Żołnierzach ofiarach niechcianej wojny, których trawi okrutnie „PTSD”(Posttraumatic stress disorder Zespół stresu pourazowego).
Stres pourazowy
– wszak nie każdy przeżywa wdeptując na minę! Dosłownie. Ci o których pisałem, przeżyli wybuchy, ba "poskładali" ich lekarze, ale coś jeszcze ich dopadło. Uraz i piętno śmierci która zagadnęła prosto w ich oczy.
Teraz gdy widzę uśmiechnięte twarze dzieciaków, zaciekawienie rówieśnikami i tym co niosą takie kontakty … jest mi wstyd, że jako dorosły, tak niewiele zrobiłem, by nie zapobiegać.
By, nawet teraz, nie dać się wmanipulować polityce, politykom i całej głupocie medialnej i kampaniom. W konsekwencji której - jest tragedia i widmo braterskiej wojny. Jakiejkolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek. To nie świadczy najlepiej o „homo sapiens”. Jakkolwiek, by na to nie patrzył i przez jakikolwiek pryzmat.
To spotkanie takie normalne, z daleka od wojny to jednak jak z łyżką dziegciu – z wojną w tle, w smaku goryczy i z „polityką” - piaskiem miedzy zębami. Tam znowu Ukraińcy i Polacy … w to pomieszani jak kopciuszkowy mak w ziarenkach piasku i … czasu..
Gdy przyszła świadomość było mi wstyd. Te uśmiechnięte twarze dzieciaków, młodych ludzi. Świecące się oczy ciekawości. No czym one się różnią?
Niczym – dopóki ich nie naznaczymy, każemy wierzyć, hołdować w imię czegoś.
Najczęściej nam dorosłym wydającym się czymś ważnym – ale tak naprawdę, w istocie - bez najmniejszego znaczenia wobec drugiego człowieka, wobec życia i pokory wobec wobec niego samego.
Całe szczęście, że te spotkanie ma miejsce
Ba ta cała wolta myślowa, potrzebna! Mimo wszystko i mimo, że temat taki zupełnie inny – bo sportowy. Wszak to asumpt do realizacji projektu „Międzynarodowy futbol”. Dziś jeszcze, gdy piszę ten jutrzejszy artykuł (ukaże się w nocy na blogu) trwa mecz bardzo towarzyski z grupą Pomezanii. Wcześniej byli w Szkole Łacińskiej. Tak swoja droga Malbork ma się czym chwalić, i co pokazywać. Dobrze to pomyślane i przyklasnąć organizatorom ze strony Samorządu Uczelnianego WSG filii w Malborku.
Postaram się wykorzystać dostępne mi możliwości, by pokazać jak można, ile osób (a i tak nie wszystkich pewnie dam radę) udało się do tego zaangażować. Czekam na e-mail od wychowawczyni klasy Katarzyny Prusieckiej, klasy i kół zainteresowań przez Nią prowadzonych - które m.in. przyjmowały rówieśników z Ukrainy. Oby kontakty zaowocowały na przyszłość samym dobrem i przyjaźniami.
Jutro Elżbieta Rutkowska i Joanna Borkowska koordynujące spotkanie malborkowe - w ramach projektu mogły wykazać się jeszcze większą inwencją i pomysłami lepienia dobrego, dobrych ludzi wokół siebie.
Bo to i sponsorzy od Kauflandu po Rzemiosło Budowlane zainspirowały i wmontowały w tą pomoc, bo i burmistrza Marka Charzewskiego namówiły, by ten wziął i objął patronatem. O wszystkim, w pozostałych relacjach i opowieściach. Zapraszam do czytania i … snucia refleksji.
Krzysztof Hajbowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz