poniedziałek, 19 marca 2018

Cywilna odwaga i hołd pamięci

Oby nigdy więcej nie wróciło!

.
Siedemnastego marca, w czasie zdobywania Malborka, po stronie radzieckiej zginęło (udokumentowanych) 529 żołnierzy. Gdyby ktoś w tym czasie prowadził statystykę, ile ludzi w ogóle tego dnia zginęło, mogłoby pewnie dzisiaj powiać grozą. 

Tylu LUDZI, tyle istnień! 


Nie ważny czy nosiły mundur CA, Wermachtu, opaskę  Volkssturmu, czy płaszcz na mroźne jeszcze dni skrywał sukienkę, czy nosił grube getry, krótkie spodnie i pod kurtką wełniany sweter i .. był dzieckiem.

Nie wiem ile filozofii spod dużego palca i racji politycznych. Uzasadnionych i mniej uzasadnionych a czasem nawet głupich - byśmy nie wygłosili, wysnuli - to w konsekwencji tamtego czasu, konsekwencji zdarzeń i podjętych decyzji – Ci LUDZIE nie żyją od dawana. 
I z perspektywy tego tekstu nie jest istotne, że później zginęło ich tutaj jeszcze więcej, że wcześniej … Tu nie o to chodzi.

O ironio losu,  
zostali pochowani obok siebie Greta, Sasza, Hans, by rozkład  truchła nie dusił, by zarazki, by … Ci, którzy pamiętają okolice tamtego czasu, znają ten zapach, ich oczy widziały to co dziś dla nas wielu jest niepojęte i jak często niezrozumiałe. 


Data 17 marca w kolejnej przestrzeni czasu została uznana za dzień w którym Malbork powrócił w granice Rzeczpospolitej. Ale na tamten czas jakiej Rzeczpospolitej, jakie granice, jaki powrót do czego? Wtedy nikt nie wiedział nawet dowódcy walczących stron, co w konsekwencji ich działań się urodzi. Niemcy wyparci i basta. Co teraz ubieramy w piękne słowa, wtedy nie miało najmniejszego znaczenia. 

Byli tylko broniący się, byli atakujący i ci kompletnie zagubieni, drżący z przerażenia, błagających opatrzność, Boga, los, czy drugiego człowieka o szansę na przeżycie. Wszyscy mieli nadzieję na przeżycie, na zachowanie życia, ich życia. Nie rosyjskiego życia, nie kazachskiego, nie białoruskiego, polskiego, tyrolskiego, pomorskiego, etc … Mieli nadzieję na własne przeżycie. Może nikłe ale … 


To trudno jest  zrozumieć, 
czytając książki, oglądając filmy, nawet dokumenty. Trudno jest zrozumieć grozę tamtych dni. To co wielu z nas ma – to wyobrażenie, przypuszczenie jak być mogło. Ci którzy przeżyli podobne – nie mają już w głowach tego – to co my nazywamy normalnością. 

Strach, lęk, nawet w najmniejszym ułamku buduje traumę w człowieku na wiele lat. Dawka w takiej ilości to znacznie więcej by mógł „wziąć” na klatę człowiek bez konsekwencji. Modny dziś „PTSD” to zapewne Pikuś w porównaniu z tym piekłem, którzy przechodzili obrońcy, uciekinierzy i atakujący. Najczęściej wielu młodych ludzi, mężczyzn, a może jeszcze dzieci w pewnym sensie.


W sobotnie przedpołudnie 
(17.III 2018r.), w  promieniach słonecznych, lekkim przymrozku i ostrym zimnym wietrze,  smagającym twarze, stanęli przed pomnikiem upamiętniającym tamte śmierci, tych 529 żołnierzy po stronie sowietów na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich przedstawiciele samorządów, lokalni politycy, harcerze, przedstawiciele instytucji Malborka. 

Szkoda choć zrozumiałe wydaje się ze względu na polityczne trendy około-rządowe i sejmowe, że nie było przedstawicieli wojska czy też służb mundurowych. 

Z drugiej strony to jakby taktowne, aby nie było jakiegoś faux pas – choć z mojego widzenia trąci hipokryzją.  Przy pomniku – cmentarzu spotkały się współczesne pokolenia mieszkańców Malborka. Miasta obecnie w granicach Rzeczpospolitej. 

Miasta z tak znaną historią nie tylko w wymiarze lokalnym, co i nawet dzięki UNESCO – światowym. Ale też historią tą sprzed 73 lat, o której wszyscy chcieli by zapomnieć lub niebezpiecznie „napisać ją od nowa”


Dziś choć wojny takiej jak tamta nie ma w tym rejonie świata. To jednak choć żyjemy w wolnym kraju, wymaga mimo to - sporej cywilnej odwagi, by 
przyjść, uszanować pamięć, zapalić znicze. 

Nie doszukując się w tym tego czego tam nie ma, a jedynie chyląc głowę przed obliczem i majestatem śmierci tylu istnień. To nie ta data jest istotna, wszak ona sama kontrowersyjna dla wielu, to istotny jest hołd dla ofiar majestatu śmierci. Hołd składany przez żywych ku pamięci przyszłych pokoleń, oby umiały wyciągać wnioski z historii, i nigdy nie musiały przezywać tego co przeszli i nie przeżyli ci ludzie. Nie tylko tych 529, ale i inni. Oby nigdy więcej!


BANWI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz