sobota, 28 października 2017

„Halloween Wszystkich Świętych”

Memento mori ... i o zniczach

.
Tłumy ludzi na cmentarzach, których otoczenie, (i często one same)  przeradzają się ... w bazary. Samochody zaparkowane na każdym skrawku możliwości, czasem nawet wbrew przepisom i rozsądkowi. 

Wszyscy zgodnie z typową tradycją dla Polaka „na ostatnią  chwilę” tłumnie przybywają dekorować mogiły. Bowiem posprzątać, to już wcześniej trzeba było. Teraz tony zniczy, lampek, kwiatów w doniczkach, sztucznych bez doniczek. Wszystko „chryzantemopodobne”. Odwiedzamy … zmarłych.

Tak jakoś "wzięło się" to nazywać potocznie. Właściwie to oznacza, że nagle  w przypływie „polskiej listopadowej katolickiej tradycji” przypomniało się nam, o tych co odeszli.  Wszystkim pozostałym żyjącym  „musimy udowodnić”, że czcimy pamięć o naszych zmarłych … z rodziny, przyjaciołach i znajomych.

Tak jakby Oni na to czekali, w te dni szczególnie. „Tradycja wszak dyktuje”. Więc w imię tego, co przekazano nam za młodu, co wynika takiego „katolicko-handlowego przymusu” nakręcanego wszak przecież niekoniecznie przez Stwórcę, co bardziej ludzi wietrzących w tym możliwość zarobku. Ale wszak akceptowalnie przez nas, no nie wszystkich „nas”, ale …

Jeśli ktoś, te dni próbowałby oprotestować - jako bardziej bałamutne, nasycone hipokryzją, etc. pewnie spotka(łby) się  ze zdecydowanym „odporem”, oburzeniem świętym czy czymś podobnym.

„- Jak to?!  Przecież tak trzeba!” – z pewnością dałoby się i da się usłyszeć. Bez względu na filozofie, na rozsądek, na to co niesie  tradycja, też wykładnia instytucji Kościoła, czy co kto wyczyta z świętych pism, biblii. Każdy "wie swoje" i basta. To Polska Narodowa Tradycja i koniec. Ręce precz od zamachu na „Świętości Narodowe”!.

„A to, że parkuję  swoje auto na trawniku?!  No bo „chamy” jedne nastawiają tych pojazdów, że nie ma gdzie. Patrz jak temu tam po prawej, o z tej „BMWicy” o tam …  kapie olej na ziemię. No i a te służby jedne z drugimi, te sobie nie radzą jak co roku, to te władze, urzędasy jedne, i trzeba z nimi  … zresztą a gdzie miałem zaparkować? Mama chora, to muszę podjechać jak najbliżej bramy! A w końcu raz nie zawsze. Kurczę, tam te chryzantemy, były tańsze. Cholera co? Po ile?! Pewnie kradzione te znicze, bo tak tanio. …”

Szkoda, że w tym pędzie zatracamy sens tego, co miała tradycja przypominać, a wyznanie jednoczyć we wspólnocie przeżywania, refleksji.
Podobnie jak z innymi „naszymi” świętami przechodzą one coraz  bardziej w tryb handlowo biegany i wielu z nas przypomina amnezyjne owieczki w stadzie,  przeganiające się same  gdzieś, za czymś …. Wytracając i sens, i istotę.  Odpowiedzialność, rozwaga, mądrość szacunku wydaje się coraz mniej w cenie

Nieodparcie przychodzi mi na myśl to, czy gdy tak w tym pędzie za chryzantemami, klnąc na czym świat stoi w korkach na drogach dojazdowych i wyjazdowych z cmentarzy, kupując po kilka zniczy (w tym również  te z elektroniczną pozytywką, diodami migającymi)  na nagrobek, etc, etc, - to ja przysparzam pamięci o konkretnych zmarłych, czy tylko ulegam społecznym stadnie handlowym zachowaniom?

Czy to co czynię, ma jeszcze przesłanki refleksyjności czy już tylko jakiegoś owczego instynktu? (Przepraszam tu wszystkie owieczki i barany).

Czy dzięki temu bardziej pochylam się nad „Memento mori”, nad przemijaniem, pamięcią tego co było, odeszło wraz z ludźmi. Czy ich jeszcze pamiętam, czy …?
Już się stałem hipokrytą tak bardzo, że zatraciłem sens i szacunek dla życia i żywych. Bo chyba w tym wszystkim jeśli jest Bóg, w co wierzę, to na pewno coś usiłuje nam pokazać. Ale co? A może każdemu z nas co innego?

- To po ile ma pani te „stroiki”, a ten elektroniczny znicz? To Pani da dwa opakowania i tamte sztuczne …

BANWI

A w tym zabieganiu niknie gdzieś protest pewnego katolickiego księdza, który miał już dosyć zakłamania, polityki, pychy i oszukaństwa oraz tego wszystkiego co sobie ludzie powymyślali, że trzeba. Jak tradycja głosi, skonsternowany 31 października 1517 roku, przeciwko takim właśnie nadużyciom, myśleniu , wzywając do dysputy przybił do drzwi „kartkę” z 95 tezami, było to w przedsionku kościoła zamkowego w Wittenberdze.

Tezy, które podzieliły wkrótce nie tylko społeczności. Nawet jeśli tak nie było z tą kartką, i to jest legenda, to Reformacja ma ona już równo 500 lat. A faktem jest, że pozmieniała on światopoglądy i ludzi. Historia Chrześcijaństwa jaka by nie była, jest bardzo zagmatwana i po dziś dzień. Może warto by trochę, w tych dniach zastanowić się, przemyśleć dokąd podążamy … bo za chwilę do sklepów, nim zwiędną chryzantemy na grobach i nim wypalą się znicze - wejdzie „Święty Mikołaj”.

- Ho, ho, ho - powie po „amerykańsku” i zacznie się kolejne zakupowe bieganie, etc, etc. lub jak kto woli „w kółko Macieju”. No bo się skończył przecież „halloween Wszystkich Świętych”. I pomyśleć, że znów tradycja zakupów na okolice 25 XII weźmie górę.

Wszak to tradycja, wymyślona przez ludzi, Bo ani ludzie mieszkający w tym czasie, o tej porze, nie wiedzieli - że ta właśnie pora stanie się tą porą i datą. Ani ten malutki Żyd wraz ze swą Żydowską rodziną, ponoć w stajence urodzony, gdzieś kiedyś, nie wiadomo dokładnie kiedy - nie mogli przypuszczać, że będą choinki, bombki i facet w czerwonych portykach i kubraczku z workiem wołający Ho, Ho, Ho to też tradycja.

A może przystańmy na chwilę i odpowiedzmy sobie co dla nas jest ważne, istotne w tym wszystkim. Głęboko wierzę, że każde z nas znajdzie taką odpowiedź na miarę siebie, i na miarę swojego pojmowania. A to już wiele, bardzo wiele, by nam wszystkim żyło się lepiej ze sobą wzajemnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz