Malbork i okolice na starej pocztówce
W wydanym przez wydawnictwo URAN albumie można znaleźć ponad 300 pocztówek z Malborka. Album autorstwa Tomasza Agejczyka był pretekstem do spotkania w pomieszczeniach piwnicy a właściwie poziomie minus jeden czyli pracowni rzemiosł Szkoły łacińskiej.
Przyszła spora grupka osób, jak się szybko okazało, podobnie jak autor, będących pasjonatami historii miasta, starych fotografii, pocztówek i wszystkiego tego co wiąże się z przeszłością miejsc w których mieszkają.
Ta albumowo - pocztówkowa przeszłość obejmuje przeszłość Malborka w XIX wieku, od zarania pocztówkowej mody do pierwszych dekad XX wieku.

To swoista podróż zarówno niosąca wiedzę o mieście z przełomu wieków XIX/XX jak i dotykającej emocjonalnie wstydliwej niestety w pojęciu wielu osób przeszłości. Trudno jest „przyjezdnym mieszkańcom” zaakceptować i utożsamiać się z miastem, które poprzez sposób uczenia i przekazu informacji o nim w czasach PRLu spowodowało szereg przekoślawień pojęciowych. Zresztą ta choroba przekoślawienia pojęciowo-historycznego toczy umysły Polaków nie tylko w Malborku. Teraz niestety następuje nawrót choroby, polskiej przypadłości za sprawą jak zawsze polityki, mitów, niefortunnych stereotypów, etc.
Może dzięki takim osobom jak Tomasz Agejczyk i jego pasja (o której ciepło i z humorem opowiadała dawniejsza nauczycielka autora albumu) nastąpi zmiana zarówno na poziomie wiedzy, sposobu traktowania historii i poczucia lokalnej dumy poczucia zaszczytu mieszkania w miejscu o tak bogatej historii ludzi, tak wielu nacji.
Niestety stereotypy i ksenofobia mocno zakorzenione w naszych umysłach i mentalności stoją na drodze do takiego rozwojowego i konstruktywnego pojmowania historii. Z całą pewnością dyskusje, prace takie jak prezentowany album, i ludzie (np. wydawnictwa URAN jak jego właścicielka Marzena Bracka – Kondracka) ludzie z pasjami (jak starszy kustosz Bernard Jesionowski, którego zbiory pocztówek w znacznej mierze zasiliły zasób albumu) i wielu, wielu innych. Traktujących historię tak, jaką ona była bez rumieńców, bez swoistego „szlifowania”, bez jej zaklinania i prób przemalowywania faktów.
Zapewne cały konglomerat różnych społecznych zdarzeń pozwoli, chociaż w części rozumieć i zmienić nastawienie do tego co nas otacza z przeszłości. Zamiast się zżymać przemilczać akceptować i starać się rozumieć mechanizmy nami rządzące. To dużo bardziej pragmatyczne i pozwalające docenić to co mamy, gdzie mieszkamy. Bowiem wiele osób, nie tylko w Polsce, może zazdrościć mieszkańcom Malborka. A głupio tak mieszkać i nic nie wiedzieć o historii oraz tych, którzy ją w przeszłości kształtowali w tym miejscu.
Stad też atmosfera spotkania była bardzo twórcza i ciekawa. Gdyby nie „uciekający czas" jak na ironię warunkujący ramy godzinowe tego spotkania trwałoby ono i trwało. Tak bowiem wiele tematów było poruszanych i wątków, z pożytkiem dla wszystkich uczestników.
Była mowa o pochówku powstańców listopadowych tu w Malborku. Była mowa o wielkich ludziach, wielkiego ducha i formatu, znanych w ówczesnym wielkim świecie choć naznaczonych małymi słabościami, które tymi osobami niekiedy rządziły ponad miarę. Było o tragediach pożarów (kolejne dwa z nich niszczące miasto wybuchły … w tym samym miejscu, w mieszkaniu tego samego człowieka) Było o wielokulturowości i wielowyznaniowości oraz konsekwencji z tego faktu wynikających.
Słowem nie był to czas stracony a z całą pewnością ciekawy jak sam pomysł spotkania. Którego organizatorem było Malborskie Stowarzyszenie „Oś” a partnerami Urząd Miasta oraz Malborskie Centrum Kultury i Edukacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz