17 września 1939
Abah
Siedemnasty września był, w młodości mojej historii podróży przez życie, ciekawą datą. Datą, dzięki której doznawałem dysonansu między tym co mówiono w szkole a tym co było „tajemną” opowieścią w rodzinnym domu.
To chyba był tak naprawdę asumpt bym zaczął postrzegać świat doroślej, z dystansem i przestać wierzyć we wszystko co powie „Pani” nauczycielka, nie wiem jak piękna i ponętna dla ówczesnego sztubaka, ale nie koniecznie mówiąca prawdę. Dla jej usprawiedliwienie – bo wszak nie mogła oficjalnie. Chyba, żeby była odważnie zdesperowana. No ale wówczas, „za chwilę” już by nie mogła pracować w zawodzie.
Miałem to szczęście w nieszczęściu historii, że zarówno datę napaści ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 roku wspominano, bo dotyczyło poczynań szlachetnych mojego dziadka Zygmunta, jak i cały czas miałem pod ręką wraz z dowodami osobę, której ojciec zginał zamordowany w Katyniu przez sowietów z NKWD.
Jeśli chodzi o 17.IX, to rodzinna opowieść głosiła jak to udzielił dziadek pomocy naszym pogranicznikom, chroniąc ich później przed aresztowaniem i wywózką. Z opowiadań rodzinnych wiedziałem jak bardzo różni się wersja rodzinna od wersji tej, którą wykładano nam na lekcjach historii. Podobnie było z Katyniem.
Ten wpomniany dysonans rozpoczął proces w moim wnętrzu który zaprowadził mnie w latach 80 tych do "latania" z ulotkami, bycia i czucia się walczącym o wolną demokratyczną Polskę, tak jak umiałem i całym młodzieńczym sercem. Gdy trzymałem rozcapierzone palce w kształcie „ V” podczas wielu zdarzeń, zwłaszcza w stanie wojennym. Mając łzy w oczach, bałem się a jednocześnie byłem już pewien, że jestem po tej właściwiej stronie. Ryzykowałem nie tyle pobicie pałką milicyjną, ta zresztą nie raz lądowała na karku. Ryzykowałem maturą, ryzykowałem innymi rzeczami
Teraz bezsilnie patrzę na otaczającą mnie rzeczywistość i się zastanawiam czy byłem wtedy młodym narwanym głupcem, czy może ktoś teraz sprzeniewierzył moją „czystą, chmurną i durną młodość”?! A ja ... nic teraz nie czynię, by tego nie bronić, nawet jakby miałobyć najbardziej naiwne pod słońcem. To w to ciągle jeszcze wierzę.
Taka mnie naszła smutna refleksja, smutnej daty 17 września.
Abah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz