Matka Nadzieja

Oczekując cudu tonąc w mitach 

Krzysztof Hajbowicz

Całkiem niedawno w rodzinie moich znajomych zapanowała radość. Oto jeden z męskich jej członków „uwolnił się” od alkoholizmu i wyszedł ze szpitala gdzie był detoksykowany po dość długim okresie ciągu alkoholowego. 

Nie wiem czy ci, wszak wykształceni ludzie, tak bardzo chcą, by już się skończyła ta cała gehenna z racji choroby alkoholowej? Czy im wyparło z głowy to, co mówili różni specjaliści z tej dziedziny! Mówili wszak,  że dtoksykacja nie jest terapią, a tylko odtruciem organizmu. 

George Frederick Watts obraz "Nadzieja"
Żeby radzić sobie z uzależnieniem trzeba przejść terapię i to jest proces  czasem bardzo długotrwały. Muszą nastąpić zmiany w funkcjonowaniu, myśleniu, umiejętnościach, w całym trybie życia uzależnionego, żeby mówić o  uwolnieniu chociażby od części niebezpiecznych nawyków, zachowań. By mówić  o umiejętnościach radzenia sobie bez tego psychoaktywnego „wspornika”, jakim jest alkohol. 

Mówiąc wprost i brutalnie, choć teraz to nie modne by straszyć, nie ma zbytnich szans na zachowywanie  trzeźwości, a radość rodziny jest przedwczesna i płonna. 

Jedyną alternatywą jest umiejętność radzenia sobie bez alkoholu, a tego trzeba się nauczyć. Tegoż pobyt na popularnie zwanym „detoxsie” nie daje. To może dać jedynie udział w terapii. Udział a nie tyllko bycie. Bo i znam takie osoby, co to z przekonaniem w głosie mówiły, że one to i cztery, i więcej razy były na terapii no i ... nic to im nie dało. 

To w pewnym sensie jest tak, jakby komuś, komu ucięło nogę, a on z uporem maniaka chciał brać udział w biegu np. przez płotki.  Za każdym razem dochodziło do tragedii. Przewracał się, boleśnie obtłukiwał, nie pojmując dlaczego tak się dzieje.

Aby umieć funkcjonować bez alkoholu, aby umieć funkcjonować w trzeźwości i strać się zachowywać abstynencję, potrzeba sporo czasu - by się tego nauczyć. Trzeba poznać wpierw swoje niedobory, zamienić radzenie sobie z nimi na inne zdrowsze zachowania i wystrzegać niebezpieczeństw na poważnie, a nie deklaratywnie. Najgorsza jest w tym wypadku pewność siebie, "że mnie to już nigdy" ... dotyczyć nie będzie.

Członkowie grup samopomocowych (np. Anonimowych Alkoholików), terapeuci, pomagacze, doświadczone rodziny osób uzależnionych bardzo często powtarzają formułkę – „Nigdy nie mów nigdy” Zresztą formułki, którymi karmieni są na początku swojej drogi wszyscy uzależnieni – mają być  i są pomocne na początku  drogi (i właściwie do końca życia) funkcjonowania osoby uzależnionej w zachowaniu całkowitej abstynencji od alkoholu.

To jedyny sposób na zachowanie zdrowia i tego czego osoba uzależniona jeszcze nie straciła. Innej drogi nie ma. Choć pewnie wyczytacie w sieci, w książkach, że jest coś takiego jak … "picie kontrolowane". Lecz tego chwytają się najczęściej  ci, którzy tak do końca nie rozumieją istoty swojej choroby i jej pokrętnych mechanizmów. Zresztą nie o tym teraz.

Detoksykacja nie jest terapią. Nie ma póki co, takiego leku np. pod język, który uwolni cię od uzależnienia. Są eksperymenty, badania farmakologicznych wsporników – niemniej one dotyczą biologii organizmu np. pomniejszenia skutków głodu alkoholowego, etc. Natomiast uzależnienie to sfera psychiki – tu potrzeba szeregu narzędzi psychologicznych, by posiadać umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach bez alkoholu. 

Zresztą to już najczęściej każdy alkoholik "przerabiał" a rodzina już była zmeczona deklaracjami, obietnicami, przysięgami – chociaż uzależniony sam w nie święcie wierzył. Taka jest ta choroba.

Żal mi moich znajomych. Pewnie są już zmęczeni tym długotrwałym rodzinnym horrorem uzależnienia. Chcieliby już teraz cieszyć się wolnością, "uwolnieniem" od uzależnienia tej im bliskiej osoby. 

Gotowi uwierzyć we wszystko, że tak jest. Niestety prawda jest taka, że nawet w niedługim czasie - biologia, niedobory w umiejętnościach funkcjonowania, przyzwyczajenia, jedyny sposób radzenia sobie z emocjami, stresem, etc, etc. Zbiorą ponownie nadzieję na „normalność" bez picia. 

Nie umiem im pomóc. Nie słyszą tego co im mówię. Tak bardzo chcą mieć nadzieję, że Bóg uwolnił ich od tragedii. Niestety wiele rzeczy chcielibyśmy oddać, karmiąc się nadzieją, co to On sprawi, iż … . Pomyślmy jednak czy to nie jest naszą bezczelnością i pychą, że zwalamy na Stwórcę sprawy, które powinny leżeć po naszej stronie. 

Możemy jedynie prosić Jego (modlitwa nie zaszkodzi nikomu) i innych o wsparcie byśmy umieli wytrwać w realizacji trudnych wymogów. Tak jak „nasz uzależniony” by uczył się i umiał. 
Realizował z tej nauki rzeczy, których nikt za niego nie uczyni. 

To jest po jego stronie. To osoba uzależniona ma dbać o zasady i radzić sobie z nimi za pomocą umiejętności zdobywanych w trakcie terapii, podczas uczestnictwa w warsztatach umiejętności po terapii – czasem bardzo długo, w grupie wsparcia czy w kontaktach z innymi, którzy również radzą sobie z uzależnieniem np. w samopomocowych grupach AAowskich itp. 

Jeśli wasi bliscy uzależnieni będą wspominać coś np. o programie HALT, programie na 24 godziny, dezyderacie, sygnałach nawrotów, etc. To jest nadzieja. Ale to Oni a nie Wy macie je realizować.

Jeszcze jedno – usłyszałem, że teraz gdy już wyszedł z „detoksu” to dostanie tyle roboty do wykonania …,  że nie będzie miał czasu na myślenie o piciu. Obłożony obowiązkami będzie tylko myślał o nich a nie o piciu. 

Nic bardziej błędnego. Obłożony ciężarem ponad umiejętności - może w krótkim czasie zabrać Wam tą nadzieję. Poczytajcie sobie książkę Bohdana Woronowicza „Uzależnienie”, pogrzebcie w internecie, popytajcie tych, którzy sami to przeszli, pójdźcie na grupę samopomocową dla współuzależnionych, czy tzw.  „otwarty miting AA”. Jedźcie nawet po to do Trójmiasta czy Elbląga, bo Malbork nie grzeszy ilością wspomnianych.   
Zadbajcie o siebie, swoje zdrowie i wiedzę. 


Krzysztof Hajbowicz
Wszak nie tylko dziennikarz od wielu lat zajmujący się problematyką terapii uzależnień, infrastrukturą AfterCare i działań w tym zakresie, etc, Profilaktyk a i z zawodowej  praktyki również  twórca programów i projektów  psychoprofilaktycznych, terapeuta - instruktor terapii uzależnień, m.in absolwent warszawskich Studium Pomocy Psychologicznej oraz Studium Terapii Uzależnień. To tak jakby, kto pytał „a co on tam może wiedzieć ...”  


Adresy (linki) pod którymi znajdziecie tą samą wiedzę i inne zagdanienia o tym samym w gruncie rzeczy. Jeśli Was nie przekonałem, to jest nadzieja, że się Państwo pochylicie nad problemem i najdzie Was refleksja gdy "poprzemyślacie to co przeczytacie"

http://wiecjestem.us.edu.pl/obalamy-mity-alkoholizm

http://versusmed.com.pl/alkoholizm/leczenie-alkoholizmu---fakty-i-mity

Odwiedźcie też CPiTU w Malborku (Centrum Profilaktyki i Terapii Uzależnień) przy ulicy Nowowiejskiego 48.  http://www.cpu.malbork.plTel. 55 272 22 22 lub 55 273 33 33
zapewne powiedzą to samo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz