piątek, 15 listopada 2019

Happening

Stowarzyszenie "ON in Malbork" wskazuje na bariery architektoniczne

.
W tym celu członkowie stowarzyszenia poprosili Marka Charzewskiego, burmistrza miasta, by ten zasiadł na wózku inwalidzkim i przeszedł z nimi na spacer po kilku ulicach -  z siedziby Urzędu Miasta do Środowiskowego Domu Samopomocy i  ... z powrotem (ul.Żeromskiego - 17 Marca - Grunwaldzka - Jagielońska).

Przeszedł - bowiem wózkiem się ... chodzi, tylko inaczej. To co dla osób mobilnych, drepczących w butach, po chodnikach pionowo wydaje się naturalne, proste - nie zawsze jest  tym dla osób poruszających się wózkami, chodzących o kulach, przy pomocy różnorodnych rodzajów lasek i przyrządów wspierających możliwości poruszania się i pokonywania barier w mieście. To dotyczy też tych, którzy maja problemy ze wzrokiem, nie tylko z chodzeniem.



Burmistrz Charzewski nie był jedyną osobą którą stowarzyszenie zaprosiło na tą swoistą konfrontację z rzeczywistością pokonywania barier w poruszaniu się po Mieście. Ale był jedyną osobą, która podjęła się wyzwania.  


Stowarzyszenie zapraszało radnych miejskich, osoby publiczne ze środowiska - lecz niestety nie dotarli. 

Jak wspomnieliśmy celem akcji było wskazanie  bardzo istotnych  barier architektonicznych, z którymi na co dzień mierzą się osoby z niepełnosprawnościami - tu głownie poruszające się po naszym mieście na wózkach. 

Grupie członków stowarzyszenia towarzyszyli m.in zarówno dziennikarze i osoby zajmujące się mediami; Łukasz Mocek, Rdosław Konczyński i Krzysztof Hajbowicz (BANWI). 


To ich zdjęcia, teksty pojawiać się będą w sieci internetowej i lokalnej prasie uwypuklając problem. 

Towarzyszyli też dla bezpieczeństwa w newralgicznych momentach Strażnicy Miejscy. 

A przygotowała i całym entourage dowodziła Katarzyna De Guzman z ON in Malbork.


Jak zapewniają członkowie stowarzyszenia, akcje będą powtarzać w innych częściach miasta zapraszając do udziału kolejnych przedstawicieli samorządu. 

Bowiem w istocie to nie był taki sobie przyjemny spacerek, o czym przekonał się fizycznie, po raz pierwszy biorący w takiej akcji fizycznie - burmistrz Marek Charzewski. 

Przekonał się piszący te słowa również, "wlatując" nogą w wyrwę, potykając się niebezpiecznie na prostym wydawało się by chodniku. 

Nie pisząc, że wszystkim chodzącym wózkami sprawiały problemy niektóre krawężniki, podjazdy i zjazdy których wysokości i kątów nachylenia nie zauważamy na co dzień. 


Nie zauważają ich i jakby nie czują budowniczy i co gorsza projektanci - bo chodzą ... bez wózków, bez kul, lasek. A tu czasem kilkadzieścia milimetrów odchyłu od poziomu czyni ogromną różnicę! Nie pisząc już o innych utrudnieniach niezauważalnych i nieodczuwalnych dla przeciętnego przechodnia.  

- Dobrym pomysłem byłoby wsadzić na wózki wszystkich projektantów inżynierów i tych co wykonują całe otoczenie ulic - może wtedy byłoby łatwiej im zrozumieć o co nam chodzi - powiedział jeden z uczestników wczorajszej akcji.


Burmistrz Charzewski po zakończeniu happeningu i wstaniu z wózka powiedział (dziękując organizatorom za zaproszenie) m.in także;

" - Ciekawe doświadczenie. Było sporo miejsc na trasie, które są trudne. Było nam trudno chodzić. Jak się chodzi pionowo, to tego nie widać! Nie zwracamy zbytniej uwagi. Jak się chodzi na wózku, to zupełnie inaczej  się odczuwa. Przeszliśmy praktycznie tylko częścią ulic, a takich miejsc jest jeszcze wiele i to pewnie nie najgorsze miejsca jakie mogły nas spotkać.
W trakcie rozmawialiśmy, z p. Katarzyną między innymi o tym, że takie jak dzisiejsze, będą to cykliczne spotkania. Będziemy zapraszać radnych i wszystkie te osoby, które będą chciały przejść w ten sposób różne części miasta". 

Mówił także o tym jeszcze, że największą trudność sprawiła ulica Jagielońska, "- tam bez pomocy drugiej osoby przejście nie jest możliwe. -"

Dla wszystkich było to ze wszech miar pouczające i zmuszające do refleksji doświadczenie. 

Warto byśmy i my zastanowili się przez chwilę czy tak naprawdę potrafimy zrozumieć i zaakceptować potrzeby osób z niepełnosprawnościami rzeczywiście. 
Nie traktując tych potrzeb  jak "roszczeniowe fanaberie od czapy odjechane". 

Bo i takie poglądy można usłyszeć. Jeśli komu podobnie w tym kierunku myślenia - niech wypożyczy wózek, czy może zawiąże sobie oczy, pożyczywszy białą laskę i koniecznie w towarzystwie drugiej asekurującej osoby - przejdzie ulicami jakiekolwiek miasta po peryferiach a nawet i w jego centralnych miejscach. 

W happeningu uczestniczyli członkowie ON in Malbork; Lukasz Bochenski, Mariusz Worona, Katarzyna De Guzman, Mariusz Suszkowski

Często bardzo pobieżnie, nieprawdziwie oceniamy zarówno potrzeby, i to, co jest tworzone dla ułatwień. Tam się przeplatają, racje społeczne, koszty, pomysły, myślenia osób sprawnych fizycznie z potrzebami i pragmatycznym myśleniem osób z niepełnosprawnościami. To czasem dwa światy.

Powiedziała Katarzyna De Guzman;
 - Happening cóż, mieliśmy na celu pokazanie barier w mieście, mam nadzieję, że nasza akcja zapoczątkowała cykl takich spacerów. Wypożyczyła wózki Fundacja "Wróć".
Dziękujemy wszystkim tym, którzy przybyli na  nasze wydarzenie. Mamy nadzieje, że od teraz chociaż trochę inaczej będą postrzegane nasze problemy - dodała.
BANWI

P.S. Wielki szacunek należy się też młodziutkiej Wiktorii, która jak mało kto z dorosłych - o niepełnosprawnościach może powiedzieć bardzo wiele - bowiem ma sporą wiedzę na ten temat. Ona też swoim przykładem, choć poruszająca się sprawnie chodząc pionowo - pokazywała nam wszystkim, że problem poruszaniem się na wózkach - to nie tylko problem  dorosłych. Wiktoria  aktywnie pomagała w sprawnym przeprowadzeniu happeningu.

****
Jak poinformował Łukasz Mocek na oficjalnym profilu miasta, stowarzyszenie i do czego przykładamy palucha;

Stowarzyszenie ON in Malbork, w każdy czwartek od 16:00 do 18:00 zaprasza do Urzędu Miasta Malborka przy placu Słowiański 5, do biura mieszącym się na poziomie -1 (wejście obok windy). 

Stowarzyszenie wspiera osoby z niepełnosprawnością oraz ich opiekunów.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz